Tokio,
Kawasaki, 3 przecznica, okolice firmy „Tech-Mob” – 20.07.2015, godz.4:58
Ulicami dzielnicy Kawasaki, z
zawrotną prędkością gnały Suzuki Swift S-Concept i Audi S5 Sportback, ścigane
przez wozy policyjne.
-Ta jes – mruknął blondyn, nie spuszczając z
oczu auta wspólnika.
-Co tam szefie?
-Możecie wracać – głos Lidera zabrzmiał ponuro.
– Tobi przeszukał już całe centrum badawcze.
-A chip? – dopytywał się właściciel Suzuki.
-Pudło – tylko tyle usłyszeli.
-Szlag by to! – Deidara walnął rękami o
kierownicę. – Gdzie te cholerne eleganciki trzymają ten pieprzony chip! To już
szósty skok!
-Spokojnie Dei – siwowłosy uśmiechnął się pod
nosem – Pobawimy się trochę? Ochłoniesz chociaż.
-Nie mam ochoty bawić się w kotka i myszkę. Na
obwodnice. Tam zgubimy ich szybciej – warknął przez radio.
-Ale z ciebie nudziarz.
-Nie wkurwiaj mnie i skręcaj Hidan!
-Okej, okej, zrozumiałem – powiedział mijając
zjazd. – Jeszcze mi tu wybuchniesz.
-Hidan, do kurwy!
-Jasne, jasne – mruknął zrezygnowany i zawrócił.
Tokio, Yokohama, 2 przecznica, Komenda Główna
policji, biuro komendanta – 20.07.2015, godz.6:12
-Jak to
zwiali!? – Senju poniosła się gwałtownie z krzesła. – Hatake do cholery! Jak to
się mogło stać!?
-Goniliśmy ich
jakieś 12 kilometrów, ale potem zjechali na obwodnice i zniknęli nam z oczu –
Kakashi stał przy biurku, niewzruszony jej wybuchem. – Mówiłem ci Tsunade-sama,
że nasze wozy nie są wystarczająco szybkie.
Kobieta zaczęła
nerwowo przechadzać się po pomieszczeniu, ignorując przy tym podwładnego.
Dopiero po kilku minutach usiadła na powrót za biurkiem i spojrzała Hatake w
oczy.
-Przyprowadź mi
tu Nare i Tenzou. Musimy zwrócić się z propozycją do bywalców rajdów ulicznych,
a oni doskonale będą wiedzieć, gdzie ich znaleźć.
-Przecież ci
ludzie to przestępcy. Zresztą próbujemy ich namierzyć od dawna, jednak zawsze
są krok przed nami – odparł marszcząc brwi.
-Wiem o tym i
zdaję sobie sprawę, że jeśli niektórzy nie zaczną gadać, możemy ich nie
znaleźć, ale to jedyna opcja, skoro nawet ty nie dałeś rady. Musimy dopaść tych
pieprzonych przestępców, a oni obracają się w tym samym środowisku.
-Rozumiem.
-A i
przyprowadź do kompletu Shimure – mruknęła, gdy Kakashi otwierał drzwi. – Jeśli
się dobrze orientuje, to jego dziewczyna ma coś na sumieniu.
-Tak jest,
Tsunade-sama – po tych słowach opuścił gabinet.
Tokio, Fujisawa, 10 przecznica, dom Sakury -
20.07.2015 godz.9:30
-Jak ci się
spało landryno? – Kiba powitał ją w progu domu, już w dobrym humorze.
-Bywało gorzej
– stwierdziła wpuszczając go do środka i kierując się na powrót do kuchni. – A
ty już nie masz focha na cały świat?
-Będziesz mi to
teraz wypominać? – warknął siadając przy wyspie na stołku. – Pijany byłem.
Zresztą to nie moja wina, że oni tak działają na ludzi.
-Jasne, jasne –
Sakura przewróciła oczami. – Chcesz coś do picia?
-Nie, lepiej
już się powoli zbieraj.
-Daj mi pięć
minut i możemy jechać.
-Czekam w aucie
– mruknął i wstał. – Tylko błagam pięć, nie piętnaście.
-Spadaj już do
tego auta – syknęła dziewczyna, popychając Inuzuke w stronę wyjścia.
-Okej, okej już
wychodzę.
Dziesięć minut
później Sakura wyszła z domu i wcześniej zamykając go, wsiadła do samochodu
Kiby.
-Nic nie mów –
mruknęła nie patrząc na niego. – Jesteś tu od prowadzenia, więc tym się zajmij.
-Przecież nic
nie mówię – zaśmiał się i ruszył.
Po dwudziestu
minutach jazdy, Kiba zaparkował przed warsztatem Tenzou.
-O której cię
odebrać?
-Nie masz
czasem zamiany ze mną? – Sakura zmarszczyła brwi.
-Wziąłem wolne
– mruknął. – Muszę załatwić kilka spraw na mieście przed wyścigiem.
-Okej. W takim
wypadku szesnasta.
-Spoko.
-Na razie –
rzuciła na do widzenia i wyszła z auta.
-Zaczekaj
chwilę – powiedział zanim zdążyła zatrzasnąć drzwi. – Miałem ci powiedzieć, że
miejsce wyścigu zostało zmienione. Dzisiaj na placu kręciło się ponoć kilka
psów i dostaliśmy wiadomość, że przenosimy się na czas nieokreślony do
magazynów w Yokohamie. Impreza startuje o dziewiętnastej. Przekaż dziewczynom.
-Zmienili
miejsce? To podejrzane.
-Też mam
wątpliwości, tym bardziej, że duża część kierowców nie została powiadomiona –
odpowiedział patrząc przed siebie. – Dużo ludzi stwierdziło, że to może być
podstęp i zrezygnowało z dzisiejszych wyścigów.
-Mam złe
przeczucia – mruknęła różowo włosa.
-Ja też –
zamyślił się na chwilę. – Trzeba to sprawdzić. Ogarnę chłopaków i spróbujemy
cos wymyślić.
-Ja też pomyśle
z dziewczynami, ale wątpię, żeby coś przyszło nam do głowy. Musimy jechać tam
osobiście.
-Masz rację.
Zbieramy się pod twoim domem o wpół do siódmej.
-Okej, na razie
– zatrzasnęła drzwi i weszła do warsztatu, słysząc, jak Kiba uruchamia silnik i
odjeżdża.
Tokio,
Yokohama, Port, stare magazyny – 20.07.2015 godz. 18:57
Haruno przez
cały dzień nabierała coraz większych podejrzeń, tym bardziej, że dziewczyny
również o niczym nie wiedziały. Kiedy Kiba podjechał po nią po pracy, oznajmił
jej, że tylko Naruto miał informacje o zmianie, tak jakby ktoś specjalnie
chciał zacieśnić ich krąg do konkretnych uczestników. Nie spodobało jej się to.
Mimo to, że
niedomówienia i wątpliwości piętrzyły się przed nią niczym góra lodowa,
wyjechała z garażu punktualnie i ze wszystkimi udała się do portu w Yokohamie.
Gdy dojechali
na miejsce, intuicja podpowiadała jej, by jak najszybciej zabierać stąd tyłek.
Wbrew niej wysiadła i rozejrzała się po parkingu przed jednym z magazynów.
Stało tam maksymalnie dziesięć aut, z czego ze trzy nie nadawały się do
szybkiej jazdy. Co ważniejsze oprócz nich nie było tam żywej duszy.
Jej rozmyślania
przerwał dźwięk silników i rozdrażniony głos przyjaciółki.
-Mamy
towarzystwo – prychnęła Temari, obserwując, jak z dwóch sportowych aut
wysiadają bracia Uchiha.
-Jeszcze ich tu
brakowało – jęknął Naruto, zwracając tym na siebie uwagę młodszego z braci.
-Masz z nami
jakiś problem niedorozwoju? – warknął brunet.
-A żebyś
wiedział, że mam – Uzumaki zgromił go wzrokiem. – I to cholernie duży.
-Obaj się
zamknijcie – wciął się Inuzuka, jednocześnie cofając do auta.
-Stary, co ty
odwalasz? – Uzumaki skierował zdumione spojrzenie na przyjaciela. – Chyba nie
masz zamiaru odpuszczać wyścigu?
-To nie czas na
żarty – warknął szatyn. – Radzę wam, jak najszybciej wsiąść do aut i spieprzać
stąd, zanim wylądujemy na dołku.
-Skąd te
podejrzenia pajacu? – Sasuke wwiercił w niego swoje czarne oczy.
-Tak się składa
idioto, że doskonale znam samochód swojej siostry – wycedził. – Nie wiem, jak
wy, ale nie mam ochoty na rodzinną kłótnie. Rozejrzyjcie się uważnie – wskazał
ręką na wozy stojące na parkingu. – Samochód Hany, BMW Saia i na dodatek tamten
Lotus, to chyba Shiki. Żadne z tych aut nie należy do uczestników rajdów.
-Bystry jesteś,
Inuzuka – przerwał im kobiecy głos. – Pomyliłeś się tylko, co do jednego. Nie
zdążyłbyś stąd zwiać.
Z cienia
budynku wyszła wysoka blondynka o pokaźnym biuście, w towarzystwie szaro włosego
mężczyzny, którego lewe okno przecinała paskudna, szarpana blizna. Gdy rajdowcy
chcieli cofnąć się do aut, jedyną drogę ucieczki odcięły im dwa opancerzone
jeepy.
-Komendant
Senju – syknęła różowo włosa przez zaciśnięte zęby i odwróciła się powoli w jej
stronę. – Kto by pomyślał, że pokaże się tu pani osobiście. W dodatku z taką
obstawą.
-Miło w końcu
poznać żywe legendy ulicznych rajdów – Tsunade posłała dziewczynie uśmiech. –
Sprawiliście nam sporo kłopotów, szczególnie ty, Haruno.
-Talent po
rodzicach.
-Ktoś wyjaśni w
końcu, co robimy na tym parkingu, w towarzystwie najbardziej zaciętej
policjantki w Kanagawie? – warknął Sasuke patrząc wprost w orzechowe oczy pani
komendant.
-Oczywiście
Uchiha. Mam dla was propozycję.
-Czyżby nie do
odrzucenia? – mruknęła ponuro Haruno. – Wydaje mi się, że moi rodzice już to z
panią przerabiali. W razie odmowy kraty, tak?
-Dokładnie,
Haruno.
-W takim razie,
chyba musimy pani wysłuchać – przysiadła na masce swojego auta.
-Musimy złapać
pewną organizację przestępczą, która wodzi nas za nos od ponad roku.
-Nie potraficie
poradzić sobie z bandą kryminalistów? – Sakura uśmiechnęła się cynicznie. – To
chyba wasz obowiązek, jako stróżów prawa, nieprawdaż?
-Nie skończyłam
– warknęła kobieta. Wzięła głęboki oddech i już spokojnie kontynuowała – Ta
organizacja próbuje zbudować broń techniczną, która może kontrolować przepływ
prądu na obszarze równym Japonii, Chinom i Rosji razem wziętych. Jeśli uda im
się osiągnąć cel i jej użyją, kraj pogrąży się w chaosie.
-Dobra, to
teraz dwie rzeczy. Co to za organizacja i dlaczego akurat my? – Kibie ani
trochę nie podobała się ta sytuacja, a chęć zamordowania siostry, która
prawdopodobnie siedziała w swoim wozie, niebezpiecznie zbliżała się do granicy jego
wytrzymałości.
-Brakuje nam
informacji na ich temat. Nie możemy ich wytropić, a jeśli uda nam się trafić na
jedno z włamań, gubimy ich po jakiś piętnastu minutach – tym razem odezwał się
szaro włosy.
-I niby my mamy
ich znaleźć i dogonić, bo wy nie potraficie porządnie jeździć? – starszy Uchiha
postanowił włączyć się do rozmowy. – To brzmi absurdalnie.
-Brzmiałoby
tak, gdyby nie chodziło o Akatsuki.
Atmosfera momentalnie stała się cięższa. Itachi
zmarszczył brwi, a Sakurze z twarzy natychmiast zniknął uśmiech, który zastąpił
grymas niezadowolenia. Wymieniła spojrzenie z Kibą i Naruto, widząc, że myślą
dokładnie o tym samym. Wszystkich obecnych dosłownie sparaliżowało.
Stanął im przed
oczami obraz strzelaniny w deszczu i te cholerne czarne płaszcze z czerwonymi
chmurami. Huk wystrzałów na powrót zagościł w ich uszach, a ból po stracie na
nowo zakuł w sercach. Dokładnie pamiętali ciało przyjaciela, opadające
bezwładnie na mokry asfalt i ten demoniczny uśmiech rudowłosego mężczyzny. To
on oddał ten morderczy strzał. On zabił człowieka, który najmniej z nich
wszystkich zasłużył na taki koniec. Zabił Lee.
Na placu
zapanowała cisza. Każdy zatopiony we wspomnieniach, odtwarzał je na powrót
przeklinając Brzask. Każdy z nich miał z nimi na pieńku i każdy z nich pragnął
zemsty.
Trzeźwość
umysłu, jako pierwszy odzyskał Inuzuka.
-Jakie są wasze
warunki?
-Proste –
mruknęła Senju. Poczuła lekkie wyrzuty sumienia na widok ich min. Jednak
wykorzystanie tego, było jej ostatnim wyjściem z tej ciężkiej sytuacji. – Wy
pomagacie ich złapać, my pomagamy wyczyścić wasze kartoteki. Zero wykroczeń,
wyroków w zawiasach, ścigania. Będziecie czyści jak łza, a niektórzy wyrównają
rachunki sprzed lat, prawda Uchiha? – starszy z braci skinął głową. Miał do
pogadania z kilkoma z członków tej pieprzonej instytucji.
-Wchodzę w to –
Sakura odbiła się od maski i podeszłą do blondynki z wyciągniętą ręką, którą ta
uścisnęła. – Tym razem nie odpuszczę.
-My też – obok
niej pojawił się Kiba wraz z Naruto.
Chwilę po tym ramię w ramię, przed panią komendant, stała cała ósemka.
Ohayo!
Nareszcie udało
mi się dokończyć ten rozdział. Wiem, że już dawno nie było RIML!, bo II rozdział
pojawił się aż dwa miesiące temu. Wiem też, że nie powinnam robić takich
przerw, ale gdy napisałam tekst do sytuacji przed warsztatem, zacięłam się. Po
prostu nie mogłam ruszyć z miejsca. Tym bardziej cieszę się, że w końcu go
oddaję, bo cały czas zaprzątał mi umysł, przez co mam teraz problemy ze Smoczą
Księżniczką.
Pozdrawiam was i
przepraszam za wszystkie pozostawione w tekście błędy stylistyczne lub
pozbawione jakiegokolwiek sensu sytuacje. Pozdrawiam i do następnego :)
Tradycyjnie
samochody i ich właściciele:
Deidara
Suzuki
Swift S-Concept
Hidan
Audi
S5 Sportback
rozdział super a dlaczego jeszcze niema następnego ?
OdpowiedzUsuńPóki co poprawiam te, które już wstawiłam. Muszę też prześledzić wydarzenia, gdyż to opowiadanie jest zaplanowane, ale i tak są braki w fabule. Zapewniam cię, że opowiadanie wróci mniej więcej w wakacje.
UsuńBardzo fajne opowiadanie :) Pomysł, aby zrobić z nich rajdowców jest świetny i przede wszystkim bardzo przekonująco pokazany, ale nie byłabym sobą gdybym do niczego się nie przyczepiła :D Nie będę zatem owijać w bawełnę. Strasznie razi mnie ta czcionka i wyśrodkowanie tekstu. W pierwszym odcinku było wszystko super, dlatego dziwi mnie ta zmiana. Kolejną rzeczą, do której muszę się przyczepić jest szybkość rozwijanej akcji. Oczywiście chodzi mi o to, że rozwija się, jak na mój gust, ciut za szybko. I ostatnia: mam wrażenie, że postacie drugoplanowe są przedstawione nieco płytko, bez szczególnego zagłębiania się w ich przeżycia, ale może to tylko dlatego, że to dopiero 3 odcinek :)
OdpowiedzUsuńW każdym razie, jestem ciekawa całej tej historii, która się rozegra, więc jeszcze się tu pojawię ^.^
Życzę nieskończonej weny. Pozdrowionka ;D
PS. Paringu ItaxSaku też jestem bardzo ciekawa ^.^
PS2. Czemu Sasuke jest taki wku*wiający? ;(
Od razu śpieszę z przeprosinami i wyjaśnieniami. Czcionka się zepsòła dlatego, że jest to jeszcze nie poprawiony tekst. Opowiadanie nie wygląda tak jak założyłam na początku, więc zaczęłam je poprawiać, ale zdążyłam tylko z pierwszym rozdziałem.
UsuńCo do następnych uwag, właśnie one są mi soloą w oku, dlatego to ròwnież staram się przetworzyć.
Cieszę się, że historia zdobyła kolejnego sympatyka. Witam wśròd czytających, dziękuję za komentarz i pozdrawiam ;)
P.S. Miło to widzieć :D
P.S.2 Przepraszam. Po prostu potrzebowałam podobnej postaci, a że był on bratem głòwnego bohatera padło na niego. (Nie bij)
No tu stosunkowo nie wiele się zmieniło od wersji jaką pamiętam. Jest fajnie, ale mam wrażenie, że tekstu jest za mało i czuję wielki niedosyt. Jak Cię zachęcić do pisania, skoro teraz masz tak dużo opowiadań zaczętych, a pisanie jednak trochę czasu zajmuje i zawsze coś trzeba wybrać, a coś odstawić na później? W każdym razie jest lepiej niż było. Ja chcę więcej. No i czekam na scenę podobną do tej z mojego komentarza z poprzedniego rozdziału ;-)
OdpowiedzUsuńWeny i chęci do pisania tego opowiadania ;-)
Tu właśnie przez brak czasu skupiłam się na poprawie technicznej fabułe zostawiając na kolejne rozdziały, a co do takiej lub podobnej ;) sceny jeszcze chwileczkę poczekasz. Będę wredna.
UsuńAle za to powiem, że czwart rozdział zaczął się już pisać.