Music

niedziela, 23 października 2016

Smocza Księżniczka 7.Zdrada

Powoli Kahuro odzyskiwała świadomość. Czuła obok siebie ciepło drugiego człowieka i czyjąś dłoń, kurczowo zaciskającą się na jej dłoni. Chciała podnieść rękę, lecz ta ledwo drgnęła. Nogi również odmówiły jej posłuszeństwa, więc spróbowała poruszyć głową. Tą, jednak przy najmniejszym drgnięciu przeszywał straszliwy ból, więc zrezygnowała z dalszych prób i z trudem uchyliła powieki.
Pierwsze, co ujrzała to skalne sklepienie jakiejś groty. Przekierowała wzrok w stronę, z której pochodziło ciepło, a to, co ujrzała rozczuliło ją do granic możliwości.
Niko siedział, a właściwie spał z opuszczoną głową w siadzie skrzyżnym, nie wypuszczając z ciepłego uścisku jej dłoni. Pochrapywał przy tym cicho i lekko chwiał się to w jedną, to w drugą stronę. Dalia spróbowała wypowiedzieć jego imię, ale z jej ust wydobył się tylko świst. Skierowała wzrok w przeciwną stronę i to, co ujrzała zdziwiło ją, jak nic dotąd. Pod ścianą siedział Marco i wpatrywał się w nią intensywnie swymi szarymi tęczówkami. Po chwili wstał i skierował się w stronę, której Dalia nie mogła dostrzec. Usłyszała tylko, jak kimś porusza, a zaraz potem odezwały się czyjeś pospieszne kroki. Nad Kahuro zawisła dobrze znana twarz przyjaciółki.
-Alice – szepnęła ledwie dosłyszalnie i posłała rudej uśmiech.
-Cicho – powiedziała szybko. – Oberwałaś strzałą z trucizną, ale już wszystko jest w porządku. Dzięki Melody pozbyłyśmy się całej trucizny i zażegnałyśmy niebezpieczeństwo. Przez następne 12 godzin nie będziesz się mogła poruszać. Ale spokojnie. Ten paraliż ustanie. Musisz dużo pić i błagam cię nic nie mów, bo to tylko nadweręży twoje siły. Marco, podaj mi bukłak z wodą.
Brunet bez słowa wykonał polecenie i już po chwili, Blom podsunęła wodę do picia dziewczynie. Dalia leciutko kiwnęła głową z wdzięcznością i zaczęła pić małymi łykami. Chwilę potem wzrokiem zapytała o Niko.
-Ach ten narwaniec – Blom mimowolnie uśmiechnęła się z czułością. – Kiedy zobaczył jak upadasz, omal nie zabił się pędząc do ciebie, a kiedy już znaleźliśmy się w tej grocie niezbyt chętnie od ciebie odszedł. Udało nam się go odciągnąć na chwilę odpoczynku, jednak kiedy tylko skończyłyśmy i go obudziłyśmy, kazał nam się położyć a sam usiadł przy tobie i czuwał. Nie wiem ile czasu, ale na pewno nie śpi długo – Blom odpłynęła na chwilę myślami, nie zdając sobie sprawy, że wyraża je na głos. – Tak na pewno się od niego nie uwolni.
-Co takiego? – Kahuro zmusiła się do szeptu, ale Alice pokiwała tylko głową, więc Dalia uznała rozmowę za zakończoną. Nie miała zresztą sił, żeby czegokolwiek dociekać, a kiedy Alice nie chciała mówić, nie było sposobu, aby ją do tego zmusić. Niedługo po tym znów zapadła w sen.

Blom doskonale zdawała sobie sprawę z uczuć przyjaciółki. W jej osiemnaste urodziny dość wstawiona dziewczyna wyrzuciła z siebie wszystko. Alice nie było łatwo poskładać w całość zawiłej pijackiej opowiastki, ale zrozumiała, co miała na myśli Dalia.
Dzięki tej rozmowie zrozumiała też trochę przyjaźń pomiędzy nią a Akarim, bo nie zabrakło tam też historii o tym, jak pewien piętnastoletni chłopiec pomógł jej wydostać się z bagna, w którym żyła. Właśnie wtedy przestała postrzegać Niko, jako niebezpieczną maszynę do zabijania. Dalia uświadomiła jej swoim pijackim bełkotem, że ten chłopak za fasadą nienawiści do świata i chłodu wobec ludzi, kryje swój strach przed stratą bliskich. Rudowłosa wiedziała też, że dopuszczenie do siebie Dali musiało być dla niego wielkim wyzwaniem, za to jej utrata, po tych wszystkich wspólnie spędzonych latach, byłaby ciosem ostatecznym. Dziewczyna była bardzo wrażliwa na nastroje ludzi, co zawdzięczała przede wszystkim swojemu związkowi z naturą. Bardzo wyraźnie czuła miłość, którą Niko żywił do szatynki i czasami aż przerażał ją ogrom tego uczucia. Nie chciałaby znaleźć się w skórze tego, kto skrzywdziłby Dalię.
Spojrzała swoimi łagodnymi kocimi oczami na chłopaka. „Nawet ty sam nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo ją kochasz. Cały czas błądzicie wokół siebie w zawiłym labiryncie pokręconych uczuć i obaw, nawet nie zdając sobie sprawy, jak blisko wyjścia jesteście. Gdybyś w takim stopniu nie bał się odrzucenia, a ona nie wmawiała sobie głupot, moglibyście zaoszczędzić sobie wiele bólu i wyrzeczeń. Wystarczy jedno słowo, jeden gest.”
Alice pokiwała głową, uśmiechając się do siebie. Chciałaby otworzyć im oczy, ale wiedziała, że takie wtargnięcie z buciorami w ich świat, byłoby wielką przesadą. Nawet jak na nią. Postanowiła zostawić to im, mając nadzieję, że któreś w końcu zdobędzie się na odwagę.

Gdy Dalia kolejny raz otworzyła oczy, Niko już nie spał, a ona mogła swobodnie poruszać głową. Jednak cała reszta pozostawała bez zmian. Poprosiła więc, żeby ją posadzili.
-Boże, nie strasz nas tak nigdy więcej – prawie krzyknął do niej Alan, kiedy tylko się obudził i zobaczył, że odzyskała przytomność.
-Nie ma sprawy, ale na razie wystarczy Dalia – pokazała mu język.
-Humorek też dopisuje? – Kal uśmiechnął się mimowolnie, co było u niego dość rzadkim zjawiskiem. Zazwyczaj kojarzono go jako tego „wielkiego, poważnego gbura”, który uśmiechał się tylko wtedy, kiedy miał pewność, że nikt go nie widzi.
Dalia posłała mu tylko szeroki uśmiech przenosząc spojrzenie na Melody, która stała wręcz promieniejąc szczęściem. Kahuro już wcześniej zdążyła jej podziękować, z czego ta była wyraźnie zadowolona. Livet po cichu uznawała ją za swój autorytet. To właśnie taka zawsze chciała być – silna, piękna i niezależna od niczego i nikogo.
Dalej szatynka napotkała Marco. Ten jak zwykle wpatrywał się w nią nieodgadnionym spojrzeniem szarych tęczówek, stojąc kilka kroków za całym towarzystwem. Zdążyła już przyzwyczaić się do jego przenikliwego, zimnego niczym stal wzroku. Jednak tych, którzy spotykali się z nim pierwszy raz, na kilka sekund paraliżował nieuzasadniony strach. Nie potrafiła tego wyjaśnić. Po prostu na samym początku czuła się w jego towarzystwie nieswojo, a uczucie niepokoju nie opuszczało jej dopóki z nim przebywała.
W końcu przeniosła swoją uwagę na Niko. W jego oczach zobaczyła troskę, ale i ogromną ulgę, i cos jeszcze, czego nie miała odwagi nazwać, a co wydawało jej się bardziej nierealne niż ukryta w niej moc.
-Jak mogłaś nas tak nastraszyć? – jego głos działał na nią kojąco, a łagodny wyraz oczu czarował swoją niezwykłą szczerością.
-Przepraszam – mruknęła. Natychmiast pojawiły się u niej wyrzuty sumienia i świadomość, że mogła bardziej uważać. W dodatku te oczy. Zawsze łagodne i spokojne, zazwyczaj tak nieszczere w swoim spokoju, a względem wrogów wręcz bezlitośnie obojętne. I tylko ona jedna wiedziała, jak wielka jest różnica między nimi, a ich właścicielem. Tylko ona wiedziała, że nie należy ufać wrogości i spokojowi z nich płynącym. – Przepraszam, będę bardziej uważać.
Niko zaskoczony przyjrzał się dziewczynie. Nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo wpłynął na tę dość niespotykaną u niej reakcję.
-Zwieszasz po sobie uszy? Chyba ktoś cię podmienił, jak spałem – w odpowiedzi usłyszał prychnięcie. – No i to jest właściwa reakcja.
-Kretyn.
-Co tam mamroczesz pod nosem?
-Właśnie planuje jak cię zamordować we śnie.
-Zgłoś się jak już będziesz mogła ruszyć palcem.
-Dobra, koniec tej sprzeczki – przerwała im rudowłosa. – Mimo wszystko Dalia musi odpoczywać, a my sprawdzić okolicę. Najlepiej byłoby, gdyby Marco i Melody zostali tutaj. W razie wypadku.
-Tak, to dobry pomysł – Niko oderwał wzrok od przyjaciółki i dźwignął się na nogi.
Pięć minut później w grocie pozostała tylko Dalia, przy której siedziała Melody i Marco stojący na straży przy wyjściu. Kahuro nawet nie zauważyła, kiedy odpłynęła.

-W takim razie rozdzielmy się – Niko wrócił na stanowisko dowodzącego. – Ja i Alice pójdziemy w stronę gór, a wy dwaj sprawdzicie drogę. Tylko nawet nie próbujcie mi się rozdzielać. Akito nie zawaha się przed niczym, a wy niezniszczalni nie jesteście. Postarajcie się nie rzucać w oczy i w miarę możliwości schować broń. Nie potrzebujemy, żeby podróżni rozpowiadali w miastach, że na pustkowiach widzieli dwójkę podejrzanie wyglądających wojowników. Akito i tak ma nas na celowniku.
Dwaj mężczyźni skinęli tylko głowami i zaraz zniknęli w gęstwinie drzew. Kiedy tylko Akari i Blom stracili ich sylwetki z oczu i oni wyruszyli w swoją stronę.
Kiedy doszli do małego strumyka postanowili odpocząć i usadowili się wygodnie na trawie.
-Masz jakieś podejrzenia prawda? – spytała Blom po chwili.
-Tak, jak ty. Nie mylę się? – odpowiedział nie spuszczając wzroku z chmur sunących leniwie po niebie.
-Nie. Nie wiem tylko, dlaczego?
-Kto wie ile z obywateli Arel znalazło się w wiosce tylko i wyłącznie na jego polecenie. Nie możemy być pewni, że i wśród nas nie ma kreta.
-Masz rację. Ale choćbym nie wiem jak się starała, nie mogę znaleźć nikogo, kto życzyłby wam źle. Chociaż... – Alice zamilkła i zatopiła się w swoich myślach.
-Chociaż, co? – Niko usiadł i spojrzał czujnie na Alice.
-Ostatnio Marco zachowywał się podejrzanie.
-Muszę przyznać, że nie podobał mi się od samego początku, gdy zjawił się ni stąd ni zowąd w wiosce. Ale zauważyłem też, że nie raz ratował Dalię z kłopotów.
-Masz rację. To pewnie tylko moja wyobraźnia – mruknęła kładąc się na trawie.
-Niekoniecznie – Niko poszedł za jej przykładem.
-Co masz na myśli?
-Takie zachowanie jeszcze o niczym nie świadczy. Pamiętaj „przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”.
-Może powinniśmy go obserwować?
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – Niko bezwiednie pokiwał głową. – Mógłby wyczuć, że cos jest nie tak i zaatakować, jeśli nasze przypuszczenia są słuszne.
-Więc, co mamy w takiej sytuacji zrobić? – Alice prychnęła niczym rozwścieczona kotka. – Czekać, aż Akito wykona ruch? Równie dobrze może już teraz dać się pokroić.
-Nic takiego się nie stanie.
-Skąd ta pewność? – syknęła, rozdrażniona jego bezgraniczną pewnością siebie.
-Bo znam Akito i jego cel – powiedział podnosząc się do siadu, by spojrzeć w oczy rudo włosej. – Każdemu się wydaje, że to Dalia jest na celowniku, ale ona będzie mu potrzebna na samym końcu.
-Co masz na myśli? – Blom miała mętlik w głowie. – Że Dalia jest tylko środkiem do celu?
-Dokładnie – uśmiechnął się smutno. – Tak naprawdę zależy mu tylko i wyłącznie na smokach. Jednak nie posiada mapy, a te bestie nie mają obowiązku słuchać jego rozkazów.
-Więc zamierza ją wykorzystać i gdy już osiągniemy nasz cel, będzie chciał nam ją odebrać – dziewczyna dokończyła za niego.
-Dokładnie – mruknął kierując głowę w górę. – Najgorsze jest to, że ze szpiegiem w szeregach nie mamy szans.
-Trzeba po prostu pilnować Dali na okrągło. Wtedy powinna wyjść z tego bez szwanku.
-Robię to od 9 lat – mruknął po dłuższym milczeniu i podniósł się na nogi by zaraz potem skierować się w drogę powrotną. Po kilku krokach przystanął i rzucił przez ramię zdanie, które Blom ledwo dosłyszała. – Przynajmniej próbuję.
Gdy do Alice dotarło znaczenie tych słów, natychmiast dźwignęła się na nogi i zachowując wyznaczoną przez chłopaka odległość, wlokła się za nim, układając dostarczone niedawno informacje do odpowiednich przegródek.

W podziemnym korytarzu rozległ się odgłos szybkich kroków, który maskowały rzucane od czasu do czasu przekleństwa. Osoba siedząca na jednej z prycz w swoim zamknięciu, otworzyła oczy. Kiedy rozpoznała awanturujący się sam ze sobą głos, wywróciła oczami i podniosła się do siadu. Jednak nie miała zamiaru ruszyć się z miejsca. Cierpliwie czekała aż gość zatrzyma się przed właściwą wnęką, w tym wypadku na szczęście uwięzionego, okratowaną.
Kroki stopniowo się przybliżały, a postać chowająca się w mroku pomieszczenia, stanęła na nogi i nieznacznie ruszyła w stronę specjalnie zabezpieczonych, metalowych prętów nie wyłaniając się jednak ani trochę z wszechobecnej ciemności.
I w tej właśnie chwili pojawiła się tam osoba, na którą czekał więzień. Błękitne oczy rzucały błyskawice, próbując w ten sposób ukryć rozczarowanie i szok. Groźna sylwetka wpatrywała się w głąb celi, doskonale zdając sobie sprawę z pozycji swego celu mimo nieprzeniknionego mroku.
-Nie masz nawet odwagi pokazać mi się na oczy – warknęła blondynka intensywnie wpatrując się w dwa połyskujące w ciemności punkty. – Po tym wszystkim nie stać cię nawet na pokazanie twarzy?!
-I, do czego miałoby to doprowadzić kochana pani? – słowa więźnia ociekały ironią, a na twarzy pojawił się tryumfalny uśmiech, którego kobieta nie mogła dostrzec. – Przecież patrzyła pani na mnie tyle lat z ufnością. Lepiej, żeby taki obraz pozostał w pani pamięci.
-Ty cholerny zdrajco – blondynka zacisnęła pieści na prętach. – Już ja zadbam o to, żeby ta cela stała się twoim grobem. A jeśli Dali cos się stanie...
-To, co – więzień ostrym tonem przerwał wypowiedź kobiety. – Co zrobisz, jeśli cos stanie się twojej cholernej pupilce?!
-Zadbam o to, żeby spotkała cię długa śmierć w męczarniach – blondynka splunęła z obrzydzeniem i odwróciła się plecami do celi.
-Dobrze pani wie, że tak się nie stanie – mruknęła postać z satysfakcją. – Pani Hotaru. Przecież doskonale pani wie, co potrafię. Jutro już mnie tu nie będzie, a Akito z ucałowaniem ręki przyjmie wszystkie informacje o Arel, które udało mi się nazbierać przez cały ten czas.
-Jeszcze się przekonamy – warknęła Karin i zanim odeszła spojrzała przez ramię na dwa świecące się w ciemności punkty. – Nigdy nie odpuszczę ci tej zdrady.

-To nie zdrada – mruknęła postać, gdy pani Arel opuściła podziemia wioski. – To czysta zazdrość.

Yo!
Dzisiaj przychodzę do was z siódmym już "odcinkiem" Smoczej księżniczki. W sumie to nie chciałam pisać tego rozdziału, bo mało w nim akcji, ale jest potrzebny do prowadzenia dalszej fabuły. Mam nadzieję, że nie jest zły, bo naprawdę nie wiem, jak inaczej wprowadzić was w wydarzenia z kolejnego rozdziału.
Chcę was również poinformować, że powoli, ale jednak, poprawiam ten piekielny trzeci rozdział Racing i po prostu nie wierze w moją składnię zdań. Dlatego też cierpliwości. Jeszcze trochę i ponowię pisanie tej historii.
Tak czy siak kolejną notką będzie albo miniaturka (niestety nie Przeszłość, a tak chciałabym ją już skończyć :/), albo Małżeństwo (przynajmniej tak mi się wydaje). Ostrzegam, że ta kolejność może ulec kompletnemu przekształceniu i pojawi się coś zupełnie innego.
Zapraszam was do głosowania w ankietach, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście i pozdrawiam cieplutko w ten zimny wieczór.
Do następnego ;D

5 komentarzy:

  1. O matko, Smocza!! Mi się podobało, aż żałuję, że nie ma więcej nowych rozdziałów tego opowiadania. Bardzo się cieszę, że ten rozdział się pojawił. Cokolwiek planujesz dalej, ja już z niecierpliwością czekam na dalsze losy Smoczej Księżniczki. Po prostu super!!!
    Weny i bardzo dużo chęci do pisania ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało (bo mi średnio, ale to chyba zboczenie zawodowe ;))
      Dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  2. Ta tajemmicza postać w lochu i ten szpieg bardzo mnie zaintrygowali *^O^* Nie mogę się doczekać co będzie dalej. Pozdrawiam i życzę duuużo weny i przede wszystkim czasu, którego znając ciebie nie masz :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, żebyś wiedziała, że nie mam (chyba, że chodzi o ratowanie zdrowej ;) hehe)
      Dzięki one-chan <3 i niedługo się dowiesz co to za postać ;P

      Usuń
    2. Mam taką nadzieję :* (zdrowa na razie żyje i ma się dobrze XD)

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics