Music

poniedziałek, 31 października 2016

Sorry, I'm Psycho cz.1

„Miłość jest jak wypracowanie...
najpierw wstęp... następnie rozwinięcie...
i zakończenie. Jego długość zależy od nas samych...
tak, jak w miłości. Jego treść jest u każdego inna...
wyrażamy w nim swoją duszę... Tak, jak w miłości.”
~Unknow

Obudziły ją dziwne odgłosy, jakby pomrukiwania, czy ciche rozmowy, dochodzące z korytarza. Zaniepokojona przetarła zaspane oczy i po cichu, tak by nie narobić za dużo hałasu, wysunęła się spod kołdry i na palcach podeszła do drzwi. Niepewnie położyła dłoń na
klamce i leciutko, tak by ruch był ledwie zauważalny, nacisnęła ją i uchyliła drzwi.
Korytarz wydawał się być pusty, jednak odgłosy się nasiliły. Dziewczyna zawahała się. Wiedziała, że w domu poza nią nie ma nikogo, gdyż rodzice wyjechali za interesami, a gosposia wzięła wolne na ten weekend. Zagryzła wargę, odetchnęła głęboko i ostrożnie otworzyła drzwi szerzej, starając się przy tym, by nie wydały choćby najcichszego skrzypnięcia. Zamknęła je za sobą, przywarła plecami do ściany i ruszyła wzdłuż niej w stronę, z której dochodziły hałasy.
Gdy zbliżyła się do schodów, zauważyła, że drzwi do gabinetu jej ojca są lekko uchylone. W tej chwili przystanęła przestraszona, gdyż zza nich wyraźnie wydobywało się raz po raz światło latarki. Z trudem powstrzymując panikę, pomyślała o policji. Wiedziała, że szybciej dostanie się do telefonu na parterze, więc najciszej jak potrafiła zeszła po schodach na dół i rozejrzała się po otwartej przestrzeni. Nie zauważając nic podejrzanego, podbiegła na palcach w stronę telefonu, jednak gdy go dopadła, w pomieszczeniu zostało zapalone światło, a ona zastygła w bezruchu, czując, że strach przejmuje kontrolę nad jej zmysłami. Powoli odwróciła się w stronę schodów, gdzie ujrzała dwójkę mężczyzn, którzy wydawali się być zdziwieni jej obecnością równie mocno, jak ona, ich.
-Hidan, mówiłeś, że nikogo tutaj nie ma – skierowała wzrok na wyższego, który ignorując ją na chwilę, wwiercił gniewne spojrzenie w kompana. Dziewczyna przyjrzała mu się uważniej. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że gdzieś go już widziała. – Chyba mówiłem ci, że masz porządnie sprawdzać informacje zanim wkopiesz nas w jakieś...
Po chwili otworzyła szerzej oczy, uświadamiając sobie skąd kojarzy tego mężczyznę. Szczupła, umięśniona sylwetka, przystojna twarz, długie hebanowe włosy związane w kitkę z tyłu głowy i tego samego koloru oczy. Nie można było go pomylić z nikim innym.
-Uchiha Itachi – wyszeptała, natychmiast gryząc się w język, z przerażeniem obserwując, jak mężczyzna drgnął, przerwał w pół zdania i odwrócił twarz w jej stronę. Gdy tylko ich oczy się skrzyżowały, dziewczyna rzuciła się do ucieczki. Zrozumiała, że zdradzając, iż doskonale wie, kto włamał się do jej domu, podpisała na siebie wyrok. Gdy dopadła klamki, naparła na nią całą siłą, słysząc za sobą kroki włamywaczy. Jednak zanim zdążyła pchnąć drzwi, została do nich przygwożdżona przez bruneta. Itachi mocno zacisnął dłonie na jej nadgarstkach, przez co jęknęła z bólu. Poczuła jego gorący oddech na policzku, gdy pochylił się nad jej uchem.
-Skąd taka smarkula, jak ty może mnie znać? – syknął do jej ucha.
Jak na ironię, w dziewczynie postanowiła odezwać się wojownicza strona, kiedy usłyszała, jak mężczyzna, niewiele od niej starszy, nazywa ją smarkulą.
-Mam 23 lata do cholery – warknęła unosząc na niego wzrok, by zaraz potem po raz kolejny ugryźć się w język. Odwaga tak szybko, jak się pojawiła, tak szybko zniknęła.
Itachi spojrzał z politowaniem na to kruche stworzenie, które trzęsło się ze strachu. Mimo, iż dziewczyna zaimponowała mu tym wyskokiem, wiedział, że i tak znalazła się w kiepskiej sytuacji. Nie dość, że widziała ich twarze, to jeszcze doskonale zdawała sobie sprawę, z kim ma do czynienia.
-Masz charakterek, Haruno – wzdrygnęła się na dźwięk śmiechu siwowłosego. – Co z nią zrobimy szefie?
Sakura wstrzymała oddech, nie odrywając wzroku od twarzy bruneta. Miała nadzieję, że to tylko zły sen i za chwilę obudzi się bezpieczna w swoim łóżku.
-Nie możemy jej tak zostawić – mruknął Uchiha. – Pójdziesz z nami różowa.
Itachi w mgnieniu oka oderwał ją od drzwi, a zanim odpłynęła, poczuła silne uderzenie w kark.

***

Gdy Sakura odzyskała przytomność, przez chwilę myślała, że to był tylko sen i spróbowała otworzyć oczy, jednak szybko pozbyła się tej nadziei. Chciała poruszyć rękami, lecz te były przywiązane do oparcia krzesła, na którym siedziała. Spanikowana zaczęła próbować rozerwać więzy, jednak sznur był za mocny, a ona zawsze była słaba, więc po chwili odpuściła. Nie mogła też zbyt wiele zobaczyć przez materiał, który miała na głowie. Łzy bezwiednie zaczęły spływać po jej policzkach, a ona przeklinała się za swoją ciekawość.
Po kilku minutach usłyszała jak do pomieszczenia ktoś wchodzi. Jedne kroki ustały spory kawałek przed nią, za to drugie zatrzymały się dopiero obok niej.
-Ściągnij jej ten worek z głowy, Dei – rozpoznała głos siwowłosego. Z paniką stwierdziła, że jej sytuacja nie wygląda zbyt optymistycznie. Utwierdził ją w tym widok Hidana z nożem w ręku i wręcz psychopatycznym wyrazem w oczach. Mężczyzna podszedł do niej spokojnym krokiem i ostrzem noża uniósł jej podbródek.
-Welcome to hell, baby – wyszeptał z perfidnym uśmiechem na twarzy.

***

-Prezes Uchiha już na pana czeka, paniczu – sekretarka ukłoniła się przed Itachim i wpuściła go do gabinetu ojca. Brunet skinął jej głową w podziękowaniu i pewnym krokiem ruszył do wspomnianego pomieszczenia. Jego ojciec już wiedział o wszystkim i wezwał go by się wytłumaczył. Itachiemu niezbyt w smak był taki obrót zdarzeń, jednak nie mógł postawić się Fugaku. Tak został wychowany i tego zawsze się trzymał.
-Witaj ojcze – ukłonił się przed mężczyzną siedzącym za biurkiem.
-Usiądź – Fugaku wskazał głową fotel naprzeciw siebie i zaczekał aż syn wykona polecenie. – Materiały, które zdobyliście zdążyli już przejrzeć nasi technicy i nie znaleźli tam nic ciekawego.
-Rozumiem – Itachi obojętnym spojrzeniem wpatrywał się w okno za plecami ojca. – Co w takim razie zrobimy?
-Skoro już przyprowadziliście tu córkę Kizashiego, sprawdzimy, co ona wie o interesach ojca. Ponoć często brała udział w wymianach i utargach, więc musi znać chociaż część informacji, potrzebnych do pogrążenia Haruno Company.
-Zaraz – młody Uchiha skierował podejrzliwy wzrok na ojca. – Jak zamierzasz wyciągnąć z niej te informacje?
-Hidan się tym właśnie zajmuje.
-Hidan? – chłopak zmarszczył brwi. Doskonale zdawał sobie sprawę z metod, jakimi posługuje się Yuga. – Z całym szacunkiem, ale Hidan prędzej zabije tą dziewczynę niż coś z niej wyciągnie.
-Dlatego masz go pilnować – Itachi drgnął. – Masz dopilnować, żeby dziewczyna przeżyła, by w razie czego, załatwić to szantażem.
-A, co jeśli ucieknie?
-Nic. Zostawimy ją w spokoju na jakiś czas. Potem załatwimy sprawę, jak trzeba.
-Rozumiem.
-Możesz wracać do siebie.
Itachi wstał, ukłonił się i wyszedł z gabinetu. Skierował się do windy i wcisnął poziom zero. Miał złe przeczucia, co do wydarzeń odgrywających się właśnie w podziemiach firmy.

***

-Dalej masz zamiar milczeć, cholerna suko?! – Hidan cisnął ledwo żywą dziewczyną o ścianę.
Sakura była przerażona ilością własnej krwi na podłodze. Czuła zawroty głowy i mogłaby przysiąc, że ma złamane, co najmniej dwa żebra. Z mniejszych lub większych ran ciętych nieustannie sączyła się czerwona posoka, a brzuch bolał od niezliczonej ilości kopniaków, które zaserwował jej siwowłosy. Nie wiedziała już, ile czasu spędziła w tym pomieszczeniu, ale wiedziała, że już długo nie wytrzyma. Czuła, że jeszcze jedno uderzenie, jedno cięcie i odpłynie.
Hidan nie miał litości. Nie pozwalając jej odsapnąć zacisnął rękę na szyi dziewczyny i podniósł ją z podłogi.
-Aż tak ci spieszno do grobu? – Sakura z paniką wpatrywała się w oczy mężczyzny. Widziała, że jest gotowy na wszystko i nie zawaha się przed niczym, jednak nie miała zamiaru pisnąć choćby słowem. Zdawała sobie sprawę z tego, że i tak, i tak nie przeżyje, więc równie dobrze mogła zabrać tajemnice ojca do grobu.
-W takim razie, pomogę – wzmocnił uścisk, a Sakurze zaczęło brakować powietrza. Zacisnęła oczy, starając się złapać choćby odrobinę tlenu, jednak z każdą chwilą traciła świadomość.
-Puść ją – rozległ się ostry głos. Siwowłosy natychmiast wykonał polecenie i dziewczyna upadła na podłogę, łapczywie łapiąc powietrze i nie wierząc, że to właśnie jej porywacz, uratował ją przed śmiercią. Tak, bo to właśnie Itachi stał w drzwiach, przypatrując się jej skatowanej sylwetce.
-Miałeś wyciągnąć z niej informacje, a nie zabić idioto – ruszył szybkim krokiem w ich stronę, wlepiając rozsierdzone spojrzenie w mężczyznę. Dopadł do niego i tak, jak wcześniej Hidan, tak teraz Uchiha zacisnął rękę na szyi Yugi. – Zacznij słuchać poleceń. Jeszcze jeden taki wyskok, a długi będą twoim najmniejszym problemem.
Puścił przestraszonego mężczyznę i podszedł do różowo włosej. Bez żadnych pytań wziął ją na ręce i nie tłumacząc niczego wyniósł z pomieszczenia.

***

Ocknęła się w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Nie czuła żadnego bólu, co kazało jej podejrzewać, iż została nafaszerowana jakimiś środkami przeciwbólowymi. Mocnymi.
Rozejrzała się po pokoju z zaskoczeniem stwierdzając, że leży w wygodnym łóżku, a na drugim, takim samym, siedzi nie kto inny, jak sam Uchiha Itachi i przypatruje jej się w skupieniu. O dziwno nie czuła strachu, a jedynie swoją chorą ciekawość, która często nawiedzała ją w najmniej odpowiednich momentach.
-Mniej wygodnej poduszki nie dało się wyszukać?- palnęła pierwszą myśl, nie zastanawiając się nad konsekwencjami i uparcie twierdząc, że to jej się tylko śni. Za to mina mężczyzny siedzącego, co najwyżej dwa metry od niej była bezcenna. Po chwili wwiercania w nią swoich czarnych oczu, brunet parsknął śmiechem czując, że to nie jedyna niedorzeczna rzecz, jaką ta krucha, różowo włosa istota ma zamiar mu zafundować w trakcie pobytu, w tym pokoju.
-Normalny człowiek pyta się gdzie jest i co zamierzają z nim zrobić, a nie skarży się na wątpliwe wygody – mruknął z przyklejonym do twarzy uśmiechem.
-Więc sprawę moich zaburzeń psychicznych mamy już za sobą – brnęła dalej, gdy zauważyła, że przypodobała się bezczelnością swojemu porywaczowi. – A skoro tak, to pozwól, że przez chwilę zachowam się jak normalny człowiek i jednak spytam gdzie jestem.
-W pokoju – mruknął, z satysfakcją obserwując jak mruży oczy w irytacji. – Śmiem twierdzić, że całkiem przystępnie wyglądającym.
-A konkretniej – wycedziła przez zaciśnięte zęby. Z jakiegoś powodu nie czuła strachu. Ba! Czuła się przy nim swobodnie i to ją niepokoiło.
-W budynku – Itachi nie wiedział czemu, ale miał ochotę się z nią droczyć, by zobaczyć, jak ta delikatna na pozór dziewczyna przemienia się w szatana z roziskrzonymi z gniewu oczami.
-Dokładniej? – warknęła wwiercając w niego swe szmaragdowe oczy.
-Domu – podniósł się i wygrzebał z obleganego łóżka puchatą poduszkę. – Dokładniej w moim domu.
-Że jak? – zszokowana obserwowała jego ruchy.
-A no tak – pochylił się na nią i delikatnie, bez jakiegokolwiek wysiłku, unosząc jej ciało wsunął drugą poduszkę na miejsce. – I radzę ci uważać, na to co robisz, bo to jest akurat ta najlepsza z możliwych opcji – przybliżył usta do jej ucha i ostrym szeptem przestrzegł ją. – Bądź grzeczna, inaczej niezależnie ode mnie trafisz ponownie w łapska tego psychopaty.
Sakura zszokowana tak nagłą zmianą humoru u rozmówcy, wpatrzyła się z przerażeniem w surową twarz Itachiego. Nie była na niej już śladu z poprzedniego rozbawienia, a oczy zionęły chłodem i obojętnością, co w tak pięknej twarzy, wydało jej się być kompletnym absurdem. Jednak właśnie to spojrzenie powstrzymało ją od zadania kolejnych pytań.
-Nie martw się – odwrócił się i ruszył w stronę drzwi. – Zasady tutejszej egzystencji poznasz w swoim czasie.
Haruno, kompletnie skołowana, zdołała jeszcze zarejestrować szczęk klucza w zamku, zanim absurd tej sytuacji w pełni odebrał jej zdolność logicznego myślenia. Postanowiła jednak pohamować swoją szpiegowską obsesję, zastosować się do wskazówki i poczekać na warunki.

***

Dopiero po długim czasie zaczęła dotkliwie odczuwać skutki konfrontacji z Hidanem, co utwierdziło ją w przekonaniu, że Itachi musiał podać jej jakieś proszki. Właśnie promieniujący z całego ciała ból, wyrwał ją z krainy Morfeusza, na nowo wprowadzając w mękę.
Kiedy otworzyła oczy, ze zdziwieniem stwierdziła, że jej porywacz po raz kolejny siedzi na łóżku i przypatruje się jej napastliwie.
-Tak, jak myślałem – mruknął do siebie. Poniósł się z łóżka i z szuflady szafki nocnej wyjął małą, szklaną fiolkę. Wyciągnął dwie tabletki, wrzucił buteleczkę z powrotem do szufladki i podszedł do Sakury. – Weź to.
-Co to? – Haruno podejrzanie przyjrzała się otrzymanym tabletkom.
-Pomoże uśmierzyć ból – Itachi wywrócił oczami i podstawił dziewczynie pod nos szklankę z wodą.
-Tyle to i ja wiem – warknęła. – Pytam, co to jest?
-A musisz to wiedzieć? – Uchiha westchnął z rezygnacją.
-Czy to pytanie było konieczne? – mruknęła, unosząc się nieznacznie i zaraz po tym zaklęła pod nosem, zaciskając ręce na brzuchu.
-A to było? – mruknął przysiadając na skraju jej łóżka. – Jeśli tego nie weźmiesz, lekkie kłucia przerodzą się w promieniujący 24 na dobę ból. Chcesz tu leżeć i zdychać, czy jednak wrócić do zdrowia? – gdy Sakura nie odpowiadała dłuższy czas, Itachiemu przyszedł do głowy inny argument, tym razem skuteczny. – Ewentualnie zostaje opcja powrotu do tego psychopaty z dołu firmy i dokończenia przez niego roboty.
Dziewczyna wlepiła w niego oczy, natychmiast łyknęła tabletki i wyrwała brunetowi szklankę z wodą, z ręki
-No i o to mi chodziło – czarnooki wyszczerzył się do Haruno, czym zbił ją z pantałyku. – A teraz przejdźmy do zasad twojej egzystencji w moim domu. Po pierwsze: masz nie rozwalać zamka, nie wymykać się przez okno i nie myszkować po szafach. Nie znajdziesz tutaj nic przydatnego. Po drugie: nie rób scen i nie wykręcaj żadnych numerów. Nie mam zamiaru robić ci krzywdy. Przynajmniej, póki będziesz się mnie słuchać, włos ci z głowy nie spadnie. Po trzecie: każdy podejrzany ruch, każda próba nawiązania kontaktu z kimkolwiek bez mojego nadzoru, kończy się twoim powrotem do pana „A może zadźgam nożem, a jak to nie pomoże to belka i lina, w ostateczności wór, kamień i morze.” I uwierz, że ten psychopata zrobi każdą z tych rzeczy, bez mrugnięcia okiem. I po czwarte: jeśli każe ci coś łyknąć to nie dlatego, że chcę cię odurzyć i zgwałcić, tylko doprowadzić do stanu używalności. Ewentualnie po tym mogę pomyśleć o gwałcie – mruknął na koniec z podstępnym uśmieszkiem.
-Co takiego?! – Sakura wytrzeszczyła oczy i spróbowała nieznacznie odsunąć się od bruneta.
-Oj żartowałem. Nie pękaj różowa – wyszczerzył się do niej i dźwignął na nogi. – Niedługo przyniosę ci coś do jedzenia. Nie martw się, nie będzie zatrute. Jeszcze możesz mi się do czegoś przydać – mrugnął do niej okiem i wyszedł z pokoju.

***

Sakura nie była już pewna, ile dni spędziła w domu Uchihy, przykuta do łóżka, dzień w dzień znosząc jego dwuznaczne żarty i dziwne zmiany nastroju. Jednocześnie zauważała w brunecie coraz więcej dobrego. Poczucie humoru, delikatność, z jaką zmieniał jej opatrunki, troska o jej samopoczucie. Dzięki niemu nie czuła się, jak więzień, a jak dobry przyjaciel. Coraz częściej łapała się na wyczekiwaniu jego odwiedzin, za każdym razem coraz bardziej tęskniła za rozmową z nim, jego głębokim, spokojnym głosem, cudownym uśmiechem, delikatnymi dłońmi, które z taką starannością przemywały rany, zmieniały opatrunki.
Zauważyła również, iż chwilami odpływał, uciekając myślami do swojego świata. Widziała wtedy ból w jego oczach, niewidoczne rany, które już nigdy się nie zagoją. Zresztą skrawki ciała, które udało jej się dostrzec, były pokryte wieloma bliznami, jakby po oparzeniach czy cięciach.
Zdawała sobie sprawę, że to właśnie przez niego znalazła się w tej sytuacji, że to on uwięził ją w tej klatce. Mimo to, stopniowo z upływem czasy ta świadomość zanikała i coraz bardziej wysuwało się na przód przeświadczenie, że Itachi jest skrzywdzonym przez los człowiekiem, który potrzebuje miłości, by wyjść na prostą.
Kiedy uświadomiła sobie, że za każdym razem próbuje go usprawiedliwiać, zrozumiała, że coś jest nie tak. Czuła się już o wiele lepiej, co świadczyło, że musiała tam spędzić kilka tygodni. Zdawała sobie sprawę, że jeśli dalej tak pójdzie, zdradzi ojca i ulegnie Itachiemu. Podjęła ryzykowną decyzję i miała zamiar doprowadzić ją do skutku.


Ohayo!
   W waszych łapkach wylądowała dzisiaj pierwsza część wygranej miniaturki. Będzie ona posiadać jeszcze jedną i tylko jedną część, gdyż wszystko już mam tu od deski do deski zaplanowane.
   Na początku miałam zamiar przedstawić wam proces powstawania fabuły (a trochę się działo), ale w ostateczności pozwoliłam sobie uratować wasze główki od tej hmmm psychozy? Tak to chyba dobre słowo.
   Chcę również, zaznaczyć, że znaczny udział miała tu Yumiko, więc należą jej się duże podziękowania :)
   Na blogu zaszło małe przemeblowanie w związku, z którym, by zobaczyć stan rozdziałów musicie odwiedzić zakładkę Rozdziały, by włączyć już udostępniony rozdział, musicie wejść w zakładkę Historie Tworzone Przez Noc i tam wybrać opowiadanie, które was interesuje. 
   Zakładki: Miniaturki, Spam i Zamówienie pozostały bez zmian. 
   Pojawiły się za to dwie inne zakładki - Zaczytuję się w / Odwiedzam oraz Autorka. Cóż, jeśli chcecie wiedzieć co polecam, zapraszam do tej pierwszej, za to ta druga... Tam zapraszam wszystkich, którzy chcą dowiedzieć się czego o prawdziwej mnie. I spokojnie nie powypisywałam tam bzdur - wszystko zostało sprawdzone i zaakceptowane przez Yumiko Sasaki. Tak więc ten tego, miłej lektury (trochę się rozpisałam - wybaczcie).
   Mam nadzieję, ze dzisiejsza notka przypadła do gustu, pozdrawiam ciepło i do następnego ;D

P.S.Mam dla was jeszcze małą zagadkę ;D W myśl, jakiego stanu/zaburzenia psychicznego powstaje ta miniaturka?


8 komentarzy:

  1. Zaciekawiło mnie to opowiadanie i czekam na ciąg dalszy. Jeśli się nie mylę to chodzi o syndrom sztokholmski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo :D Dokładnie o to chodziło.
      Dziękuje za komentarz :)

      Usuń
  2. Boshhhhh to poprostu cudo (*^ω^*) chyba musimy częściej robić burzę mózgów połączoną z naszą psychozą XD Aż się boję co wyniknie z tego następnym razem, gdyż socjopata i psychopata to pokręcone połączenie ●ω● Moją opinię na temat ogólnej fabuły i bohaterów już znasz, więc nie będę jej powtarzać ;)
    Pozdrowienia i życzę weny (na resztę opowiadań się przyda) ;) oraz duuuużo czasu na publikowanie rozdziałów.

    Ps. Kolejny wybuch psychozy przewiduję już niedługo ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaw sumie to nie pogardzę wspólną miniaturką ;)
      Dziękuję ślicznie i czekam na ten wybuch ;)

      Usuń
  3. Tytuł mi się nie podobał, to też ciężej było mi się zabrać za to opowiadanie. To jednak był błąd. Jest fajne i ciekawe. Cieszę się, że nie planujesz się rozpisywać, bo jestem bardzo ciekawa co dalej i jak się skończy. Obsada fajna. Itachi cudowny, choć gra tu złą postać. Sakura bezczelna, czyli taka jaka być powinna. Czekam na drugi rozdział.
    Weny i chęci do pisania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ann!!! OoO
      Boże, jak Cię długo nigdzie nie było. Fajnie, że wróciłaś i fajnie, że mimo wszystko przeczytałaś :)
      Miło, że się podoba, tym bardziej, że fabuła była zrobiona na szybko :D
      Wena się przyda, bo ostatnio więcej jej na drugiego bloga. Dzięki za kometarz ;D

      Usuń
    2. To fakt, że rzadko się pojawiam :) Chyba ciągle jeszcze się łudzę, że to się poprawi, ale może to być jedynie moja nadzieja. Mimo tego czasem zasiadam i nadrabiam zaległości. Nawet trochę klikam, ale aż wstyd się przyznać jak trochę.
      Z drugimi blogami tak to jest. Zaczynając coś nowego, masz więcej motywacji i chęci do tworzenia, a stare historie schodzą nieco w kąt. Straszne, prawdziwe i przykre. Mam nadzieję, że nie zapomnisz o tych opowiadaniach i ich nie porzucisz, bo ja chcę przeczytać zakończenia każdego z rozpoczętych :)
      Pozdrawiam z kubkiem ciepłej herbatki :)

      Usuń
    3. Spokojnie, spokojnie :)
      Jestem osobą upartą i jak coś zaczynam, to kończę więc przeczytasz :)
      Trzymam kciuki, żeby było lepiej i za przypływ weny :D
      Pozdrawiam z kostką czekolady (ach te mikołajki ;D)

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics