Music

czwartek, 13 sierpnia 2015

Smocza Księżniczka 1. Nieproszony Towarzysz

Była gotowa do drogi. Na dnie plecaka leżały zioła lecznicze, ubrania i jeden ze sztyletów, które dostała lata temu od przyjaciela. Drugi, trochę mniejszy wsunęła za cholewkę wysokich butów. Do paska przy czarnych spodniach przymocowała lekki miecz i zarzuciła na ramiona tego samego koloru płaszcz, kryjąc pod kapturem długie, kasztanowe włosy. Wyruszyła.
Przemykając w cieniach budynków uśpionej wioski, dotarła do południowej bramy. Niezauważona przez strażników skręciła w uliczkę pod murem i przechodząc kilkanaście metrów, dotarła do koryta rzeki, przepływającej przez osadę. Nie namyślając się dużo wskoczyła do wody i szybko przepłynęła pod murem, wychodząc na polanę po drugiej stronie. Ignorując przemoczone ubrania zaczęła przedzierać się przez las, okalający ten czysty skrawek zieleni, dopóki nie znalazła się w wystarczającej odległości od wioski. Wtedy też odetchnęła z ulgą i wyszła na główny trakt.
Jej celem była niepozorna jaskinia, dobrze ukryta w masywie Gór Kryształowych, które swą nazwę brały od sposobu, w jaki światło odbijało się na ich zboczach. Przynajmniej tak uważano w kręgach wiosek wojowników. Prosty lud wiązał ich nazwę z legendą o kryształowym smoku, którego przy dużym szczęściu można było zobaczyć podczas jego wędrówek nad górami. Bestia ponoć mieniła się wieloma kolorami, rzucając światło na góry, przez co wydawało się jakby tańczyło ono na stokach.
Z tymi górami wiązała się jeszcze jedna legenda. Mistrz dziewczyny często opowiadał jej o majestatycznych stworzeniach, żyjących w tych górach po dziś dzień. Od tego czasu minęło ponad osiem lat, a przemożne pragnienie poszukiwania nie zbladło ani trochę. Kiedy tylko usłyszała o jaskini, chciała ją odnaleźć i na własne oczy ujrzeć te potężne, szlachetne stwory. Szukała wszelkich wiadomości na ich temat. Każda misja, wycieczka, dzień wolny. To wszystko spędzała nad książkami, zwojami i wypytywaniem ludzi. W końcu, kiedy już traciła zapał i chciała zrezygnować, pogodzić się z tym, że to tylko legenda, natrafiła na dziwną księgę w archiwach wioski.
Obitą skórą, drewnianą okładkę, zdobił łeb przerażającej bestii wykonany w srebrze, a dostępu do pożółkłych stronnic broniły dwa skórzane paski na przeciwległych krańcach księgi. Gdy ją otworzyła jej oczom ukazały się opisy stworzeń, o których opowiadał jej Aron. Ich wygląd, umiejętności, słabe strony. Z każdym smokiem przedstawionym na jej stronicach, była związana zapisana przy nim legenda. Jednak uwagę Dali najbardziej przykuł ostatni rozdział. Zapisano w niej legendę o Górach Kryształowych oraz mapę do tego miejsca. Kahuro nie mogła uwierzyć w swojego farta. Tamtego dnia przyrzekła sobie, że kiedyś wyruszy w podróż i dotrze do Smoczej Jaskini.

***

Szła spokojnym tempem, powoli oddalając się od bramy. Nie mogła uwierzyć, że w końcu udało jej się wyruszyć. Nareszcie czuła, że miała nad wszystkim kontrolę, była niezależna i wolna. Księżyc przypominał jej o tym, że teraz nikt nie może jej już zatrzymać. Jedyną osobą mającą pojęcie o jej planach był przyjaciel dziewczyny, Niko. Chłopak już nie raz próbował odwieść ją od tego pomysłu, więc nawet słowem nie pisnęła mu, że ma zamiar zrealizować swoje nastoletnie marzenie.
Nagle księżyc wyłonił się zza chmur i oświetlił sylwetkę osoby, która wyraźnie na kogoś czekała. Postać opierała się o pień drzewa i intensywnie wpatrywała w miejsce, w którym stała dziewczyna, jednak ani drgnęła. Kahuro zmrużyła oczy, ale szła dalej zachowując wzmożoną czujność. Gdy pewnym krokiem chciała minąć nieznajomego, ten zastawił jej drogę wchodząc w snop światła, dzięki czemu Dalia natychmiast rozpoznała intruza.
— Możesz mi do jasnej cholery wytłumaczyć, co ty wyprawiasz?! — Podskoczyła na dźwięk ostrego tonu przyjaciela.
Już dawno nie widziała gniewu w jego oczach, a teraz panowała w nich czysta furia. Sytuacja wyglądała nieciekawie, biorąc pod uwagę to, że raczej nie ruszy się dalej, jeśli to się nie zmieni. Fakt, że była w elicie wojowników, wcale nie oznaczał, że pozbędzie się go, jak zwykłego nowicjusza. Ten brunet mógł obezwładnić ją w przeciągu paru sekund i wbrew jej woli zaciągnąć do Arel. Zmusiła się do opanowania i spojrzała twardo w oczy przyjaciela.
— Doskonale wiesz, co robię. Inaczej by cię tu nie było — powiedziała najspokojniej, jak tylko potrafiła. Musiała trzymać nerwy na wodzy. — Przypominam ci jednak, że nie mam obowiązku się przed tobą tłumaczyć. I nawet nie próbuj mnie przekonywać do powrotu. Nie zawrócę.
— Właśnie, że masz ten pieprzony obowiązek się wytłumaczyć? – warknął, podchodzą o krok bliżej dziewczyny i pochylił się nad jej twarzą.
Właśnie wtedy Dalie opuścił strach, ustępując miejsce gniewowi. Nie miał prawa żądać od niej żadnych wyjaśnień. Nawet jeśli byli przyjaciółmi, nie miał prawa.
— Nie muszę. — Zmrużyła oczy. — Nie masz nic lepszego do roboty? Pilnujesz mnie, jak jakiegoś rozpuszczonego bachora. Bawisz się w mojego ojca?!
— Nie robiłbym tego, gdyby nie było takiej potrzeby. — Głos Akariego stał się jeszcze chłodniejszy.
— Nadal masz mnie za tę małą dziewczynkę? Jakbyś nie zauważył mam dwadzieścia lat i nie potrzebuję cholernej niańki! — Dziewczyna odetchnęła głęboko, próbując opanować nerwy. — Skąd wiedziałeś, że akurat dzisiaj miałam wyruszać?
— Nie doceniasz mnie księżniczko. — Uśmiechnął się cynicznie. — Zapomniałaś, że jestem tropicielem?
Mimo, że furia zdążyła przygasnąć, a Niko wydawał się być rozbawiony, Dalia wiedziała, że ten dobry humor jest tylko chwilową maską. Pretensja w jego oczach nadal przeszywała ją na wskroś. Akari był zmienną osobą. W jednej chwili śmiał się do łez, by w kilka sekund zmienić się w bezwzględnego mordercę. Musiała kuć żelazo, póki gorące.
— Mój błąd, przyznaje. — Podniosła ręce w geście kapitulacji. — Słuchaj. Masz dwie opcje. Pierwsza – schodzisz mi z drogi i grzecznie wracasz do Arel. Druga – idziesz ze mną. Wybieraj, bo tak jakby mi się spieszy.
Na jego twarzy ponownie zawitał ironiczny uśmiech, a oczy jasno mówiły „Chyba sobie kpisz.”. Przez dłuższą chwile, Niko ani drgnął, mierząc się spojrzeniami z dziewczyną. Gdy Kahuro zniecierpliwiona uniosła brwi, postanowił się odezwać.
— To prowadź, księżniczko.
Tą wypowiedzią zbił ją z tropu. Zastygła w bezruchu, wpatrując się z niedowierzaniem w roześmiane oczy Akariego i zastanawiała, kiedy usłyszy, że znowu pomyliła daty. Ten jednak zamiast krzyknąć „Prima Aprilis”, zrobił jej przejście i spojrzał na nią z politowaniem.
— Ruszysz ty się w końcu, czy mam cię przerzucić przez ramię? Ponoć ci się spieszy — Zaśmiał się, widząc jak natychmiast zamyka usta i robi się czerwona.
Dalia prychnęła w odpowiedzi i ruszyła przed siebie, nawet na niego nie patrząc. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jego twarz rozświetla ten durnowaty uśmiech zwycięzcy. Chłopak bez słowa ruszył za nią, po raz ostatni oglądając się na mury wioski, którą opuszczali. Zdawał sobie sprawę, że pewnie nie zobaczy jej przez dłuższy okres czasu, jednak jakoś mu z tego powodu przykro nie było. Wiedział, że za nimi zostanie wysłana grupa ludzi, w tym jego drużyna, która będzie miała pomóc Dali i doprowadzić ich do Gór Kryształowych. Reszta ludzi niespecjalnie go obchodziła, więc opuszczał Arel z lekkim sercem. Mógł jednak dać sobie rękę uciąć, że Dalię męczyły wyrzuty sumienia. Dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy, jak krótka będzie jej rozłąka z przyjaciółmi

***

— Możesz mi powiedzieć, dlaczego ze mną idziesz? — Zagaiła dziewczyna, gdy cisza trwająca dobrą godzinę zaczęła jej ciążyć. — Przecież próbowałeś mnie powstrzymać.
— Stwierdziłem, że bezpieczniej będzie mieć twoje cztery litery na oku. — Uśmiechnął się przebiegle, równając z nią krok. — Oczywiście w każdej chwil mogę zawrócić, jeśli przeszkadza ci moja obecność. Tylko nie zamierzam wracać sam w takiej sytuacji.
— Niech ci będzie. — Przewróciła oczami, zaciskając dłoń na rękojeści miecza i utkwiła stanowcze spojrzenie w oczach bruneta. — Powiedz mi prawdę, Niko. Dlaczego ze mną idziesz?
— Może się kiedyś dowiesz.
— Nie masz zamiaru odpowiadać — syknęła zaciskając zęby. Jak zwykle, jego motywacje miały pozostać dla niej wielką tajemnicą. Nienawidziła tej jego strony, tej skrywającej przed nią wszystkie emocje i myśli.
— Trafne spostrzeżenie, księżniczko. — Puścił jej oko.
— Musisz tak do mnie mówić?! — warknęła, posyłając mu ostre spojrzenie. — Oducz się tego.
— Nie da się, księżniczko.
— Trzymaj tę gębę na kłódkę!
— Jak sobie życzysz... księżniczko.
Nie wytrzymała. Odwróciła się gwałtownie z zamiarem obicia mu tej przystojnej buźki, ale pięść dziewczyny minęła jego twarz o milimetry. Nie miał zamiaru znowu trafić do szpitala, co zapewne byłoby skutkiem przelecenia kilkunastu metrów i uderzenia w drzewo. Ta dziewczyna miała wręcz nadludzką siłę, więc skutki starcia często były katastrofalne. Kiedy uniknął ciosu Dali, dziewczyna spróbowała go kopnąć, ale to również zauważył w odpowiednim momencie. Odbił się od ziemi, złapał jej ramiona w locie i zgrabnie wylądował za Kahuro, mocno ją przytrzymując
— Nie sądzę, żebyś chciała mnie zbierać w kawałkach — wyszeptał do jej ucha, mocniej zaciskając dłonie na szczupłych ramionach. — Chyba zależy ci na czasie, mała.
Gdy poczuła jego ciepły oddech na karku, zadrżała. Niko zawsze tak na nią działał. Doprowadzał do chęci mordu, by zaraz uwodzić głębokim głosem, nie wiedząc nawet, co wyprawia.
— Niech ci będzie. Mam ręce przy sobie. — Pogratulowała sobie braku drżenia w głosie. Na tego typu zmiany był zbyt wyczulony, żeby nie żądać wyjaśnień. — Puść mnie już tylko, okej?
— Uspokoiłaś się?
— Tak.
— W takim razie, — puścił ją i odsunął się na bezpieczną odległość, — prowadź.
Dalia rzuciła mu ostre spojrzenie i wyminęła go, zmierzając traktem na południowy wschód.

***

W ciągu kolejnych dwóch godzin marszu, żadne z nich nie odezwało się słowem. Kahuro nieustannie czuła na sobie przenikliwe spojrzenie Niko, co bardzo ją rozpraszało. Już od dobrych kilku lat podkochiwała się w przyjacielu, ale była święcie przekonana, że to nieodwzajemnione uczucie. Przez to jego bliskość często wywoływała u niej agresję. Był to swego rodzaju mechanizm obronny, bo za nic nie chciała robić sobie złudnych nadziei. Mimo twardej otoczki, była słaba i zdawała sobie z tego sprawę.
Od kiedy pamiętała życie jej nie rozpieszczało. Matka zmarła przy porodzie, ojciec kilka lat później zginał na misji zwiadowczej. Po jego śmierci zamieszkała z babką, która starała się ze wszystkich sił, by dziewczyna czuła się lepiej. Dzięki niej, było jej trochę lżej. Kochała ją, ale czuła, że jest zbyt pięknie, żeby to mogło trwać. Babka zmarła, gdy dziewczyna miała jedenaście lat, co było przyczyną jej załamania. Przestała chodzić do uwielbianej wcześniej akademii, zaczęła kraść, unikała ludzi, jednak i tym razem los nie zostawił jej samej.
Od dna odbiła się dzięki pomocy piętnastoletniego chłopaka o czarnych jak noc włosach i niezwykłych, niebieskich oczach. Niko też nie był święty, jednak jemu udzielono pomocy zanim się stoczył. Aron Kuran, mężczyzna o bystrych, piwnych oczach, pomógł mu, gdy tego potrzebował. Kiedy Akari przyprowadził Dalie, o nic nie pytał. Przygarnął dziewczynę i zaopiekował nią jak własną córką. Zaczął ją szkolić razem z chłopakiem. On i Niko byli jej podporą, powodem, dla którego żyła. To oni napędzali ją do działania, doskonalenia siebie. Pokazali, że życie nie jest pasmem niepowodzeń, że może dalej normalnie funkcjonować. Od tamtych czasów Dalia żyła dla nich. Arona zaczęła traktować jak ojca, zaś Niko zdobył jej serce.
Jednak los postanowił znów z niej zakpić. Kiedy miała szesnaście lat, Aron zachorował, by po pięciu ciężkich miesiącach poddać się chorobie. Dala ponownie się załamała. Nie chciała jeść, nie opuszczała domu, nie odzywała się do starych przyjaciół, ignorowała wezwania pani Arel. Nie była osobą silną psychicznie, toteż śmierć tego człowieka doprowadziła ją do kolejnej depresji. Tym razem jednak, miała przy sobie przyjaciela, który nie pozwolił, aby jej cały wysiłek, to życie które budowała z takim zaparciem, poszło na marne. Pomógł jej w najgorszej chwili, pilnował, żeby nie zrobiła sobie krzywdy i dzięki jego opiece powoli dochodziła do siebie. Nie chciał jej stracić. Pod maską bezwzględnego mordercy kryło się serce, bijące tylko i wyłącznie dla niej. Niko nigdy nie przyznałby, że potrafi kochać. Przez bardzo długi czas on sam nie dopuszczał do siebie tej świadomości. Cała wioska miała go za pozbawionego empatii sukinsyna. Ludzie nie mogli się nadziwić Dalii, nie rozumieli jak mogła przyjaźnić się z bestią w ludzkiej skórze. Bali się go, a na misjach nie odważyli się nigdy zignorować jego rozkazu, w obawie o własne życie. Nikt nigdy nie próbował sprawdzić, co mogło być karą za nieposłuszeństwo. Akari doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jaką opinią cieszy się wśród mieszkańców Arel, jednak nie zamierzał tejże opinii zmieniać. Pasowało mu to, że dzięki niej nikt nie ważył się skrzywdzić jego przyjaciół.
 Jednak, kiedy usłyszał od Kahuro o jej planach i samym celu wyprawy, spanikował. Nie chciał je puścić w tak długą i niebezpieczną podróż samej, o co nie raz i nie dwa zdążyli się pokłócić. Niko za wszelką cenę próbował wybić jej z głowy ten pomysł, jednocześnie tłumacząc przed sobą, że próbuje ją chronić, nic więcej. Wmawiał sobie, że Dalia jest dla niego jak młodsza siostra i to właśnie dlatego nie chciał, żeby narażała się na tak wielkie niebezpieczeństwo.
Gdy skończył dwadzieścia jeden lat, jego pogląd na tę sprawę zmienił się diametralnie. Zrozumiał, że już od dawna kochał swą piękną przyjaciółkę, a uczucie to rosło nieustannie od dnia, w którym znalazł ją w uliczce i przyprowadził do Arona. Dotarło to do niego dopiero, gdy znalazł siedemnastoletnią Dalię, zalaną w trupa, obściskującą się na tyłach jednego z niewielu klubów w Arel z zupełnie nie znanym mu kolesiem. Zaczęło nim rzucać na ten widok, a nieznajomy wylądował następnego dnia w szpitalu. Dziewczyna nigdy nie dowiedziała się, jakim sposobem znalazła się we własnym łóżku. Dzięki temu Niko uniknął niewygodnych tłumaczeń. Trwał on jednak w takim samym przekonaniu, co Kahuro. Powtarzał sobie, że Dalia traktuje go jak starszego brata. Żadne z nich nie miało zamiaru robić pierwszego kroku. Po prostu starali się sprawiać sobie jak najmniej przykrości i dalej zachowywali jedynie jak starzy przyjaciele.

Ohayo!
I jest pierwszy rozdział "Smoczej księżniczki". Mam nadzieję, że się spodobał. Jeśli chcecie poznać bohaterów zapraszam do zakładki Szukający Smoków. Jeśli podobają się wam rozdziały zostawcie jakiś komentarz. Nie boję się również konstruktywnej krytyki. Nie pisze tego tylko dla siebie i chciałabym znać zdanie czytających.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Netka Sidereum Graphics