Music

piątek, 23 grudnia 2016

Przeszłości nie da się wymazać cz.5

   Gdy rano się obudziłam, zaliczyłam bliskie spotkanie z moim kochanym kibelkiem. Nie powiem, żebym za tym tęskniła. Byłam pewna, że wieczór wcześniej otworzyłam tylko jedną butelkę whisky, ale kiedy wróciłam do pokoju, po standardowym oczyszczeniu żołądka, na stole stały ich trzy, z czego tylko jedna ledwo uszczknięta. Miałam ochotę walnąć się w łeb, ale z racji mojego stanu opamiętałam się i oszczędziłam dodatkowego bólu. Ogarnięcie syfu i siebie zajęło mi jakąś godzinę i
dopiero, kiedy skończyłam, raczyłam sprawdzić godzinę. Jęknęłam przeciągle, gdy ujrzałam 9:37. Lekcje tego dnia zaczynałam dopiero o dziesiątej, a że byłam umówiona z chłopakami, powrót do łóżka nie wchodził w grę.

Tak więc, od jakiejś godziny siedziałam na tej przeklętej sali, starając się ignorować pulsujący ból głowy. Na moje szczęście Naruto nie raczył się zjawić punktualnie, więc perkusja nie drażniła moich zmysłów. Zresztą, Sasuke też się nie pojawił, co dawało mi minimalną nadzieję uniknięcia konfrontacji z nim. Jednak minusem całej tej sytuacji było to, iż musiałam siedzieć na tej cholernej sali z Saiem sam na sam, a to grało mi na nerwach nawet bardziej niż to pieprzone, nad wyraz dziś radosne słońce. No, kto chciałby siedzieć z potencjalnym wrogiem w jednym pomieszczeniu i udawać, że wszystko jest tak jak zawsze, ja się pytam? Akurat na to nie miałam tego dnia ani humoru, ani ochoty. I jak na wybawienie w drzwiach raczył pojawić się ten kretyn wraz ze swoją rozpromienioną aurą.
Jednak zaraz po nim w drzwiach pojawił się szanowny pan Uchiha, na widok którego moje serce postanowiło wywinąć kozła, by zaraz potem zacząć bić szybciej, zupełnie jak w tych wszystkich przesłodzonych romansidłach dla nastolatek.
Tak czy inaczej zapowiadało się na tą cholerną próbę, więc spróbowałam wziąć się w garść i nawet wstałam już z piecyka, by sięgnąć po nuty piosenki, ale plany natychmiast pokrzyżował mi Uzumaki. Usiadł do tych zasranych bębnów i zaczął walić w nie, jak chory psychicznie, z tą różnicą, że za jego sprawą miało to jakiś wydźwięk i na moje nieszczęście z racji rozbudowania, głośną, drażniącą melodię rockową. No kurwa, piękne dzięki Naruto.
Moje poirytowanie musiało się rzucić w oczy brunetowi, bo podszedł do mnie z tym swoim cynicznym uśmieszkiem, wpatrując się z wyraźnym w oczach rozbawieniem w moją, jak to zwykle ze mną jest po alkoholu, bladą twarz.
-Ciężka noc? – mruknął zatrzymując się może dwa kroki ode mnie. Pochylił głowę, po czym zmarszczył lekko nos. – Zakładam, że sporo wypiłaś, bo takiej gorzały to od ciebie jeszcze nigdy nie czułem.
-Zawrzyj gębę, panie idealny – warknęłam na widok jego powiększającego się uśmiechu. – Nie mam ochoty na twoje gierki.
Brunet parsknął śmiechem, pokiwał głową na boki i bez słowa ruszył w stronę elektryka opartego o piec. Wymamrotałam kilka przekleństw pod nosem i ruszyłam cztery litery po te cholerne kartki.
Rozdałam je chłopakom, katując Naruto wzrokiem, dzięki czemu zaniechał prób rozsadzenia mi głowy.
-Dobra to na początek, przez większość imprezy, Sai będzie stał przy konsolecie – mruczałam na tyle głośno, by mogli mnie usłyszeć. – My gramy z małymi przerwami jakieś pięć mocniejszych utworów. Mniemam Sasuke, że znasz kawałki takie, jak „Get Me Out” No Resolve, czy „Use Somebody” Kings of Leon.
-Klasyka – mruknął, podając przy okazji kilka dźwięków drugiego utworu. Ale czego miałam się spodziewać? Zawsze lubił taką muzykę.
-Super – wymamrotałam. – Zagramy też wolniejszy kawałek Ashes Remain „Right Here” plus coś, na specjalne życzenie dyrektora – mówiąc to wywróciłam oczami. Nie lubiłam grać piosenek-legend, przynajmniej takie miały znaczenie dla mnie. – „Nothing Else Matters” Metallici i „I love rock’n’roll” w wersji Joan Jett.
-Dobra, to najdziwniejsze zestawienie utworów, jakie kiedykolwiek usłyszałem od nauczyciela, a trochę tego było – Sasuke patrzył na mnie, jak na jakiegoś kosmitę.
-Masz wyjątek od reguły – warknęłam. – Przyzwyczaj się, bo dla nas to nic nowego.
-Dobra, a to, co nam rozdałaś? – mruknął śledząc wzrokiem pięciolinię. – To żaden z wymienionych.
-To gramy na końcówce występu – wyminęłam pytanie i wróciłam po bas, by zaraz potem stanąć przed mikrofonem. – Jakieś obiekcje, co do melodii?
-Raczej nie – westchnął brunet i podkręcił piec.
Poczekałam aż Sai ogarnie klawisze, a Uzumaki rozpiskę i włączyłam mikrofon.
-Naruto, tempo 100.
-Tak jest.
Chłopak podrzucił rytm, a zaraz potem Uchiha wszedł z gitarą. Gdy bezbłędnie - a jakżeby inaczej? - zagrał intro weszłam z Saiem i zaczęłam śpiewać.

***

Forget this all sad days
That perseciuting us
Believe in people again
Though this lasts a long time.

Jej głos rozniósł się echem po pustej sali, co wywołało u mnie dreszcz. Znałem go, ale tym razem wydawał się nie należeć do niej. Już od pierwszych wersów wiedziałem, że to nie jest żadna mi znana piosenka. Te emocje, które ujawniły się w głębi jej głosu, jej prawie że nieobecny wzrok dały mi do zrozumienia, że to jej własny tekst. Zacząłem wsłuchiwać się w niego uważniej.

Amongst of thousands roads
Lose yourself sometimes
That’s how it is in life
That still chasing ahed

I wtedy zrozumiałem. Ta piosenka pod w miarę szybką melodią i lekko melancholijnym wybrzmieniem, za pomocą banalnego tekstu kryła jej walkę. Mówiła o wszystkich emocjach, jednocześnie dla kogoś, kto nie znał Haruno, będąc po prostu kolejnym mało mówiącym tekstem do fajnej muzyki.
Nie mogłem przestać wsłuchiwać się w tekst, machinalnie jeżdżąc palcami po gryfie, dopóki nie skończyła śpiewać. Po raz kolejny poznałem jej inną stronę. Mimo tylu lat, nadal mnie zaskakiwała i to ze strony, której nigdy bym się po niej nie spodziewał.
-To chyba też pójdzie – usłyszałem głos Sakury, przez co wróciłem na ziemię. – Tylko ty Sasuke – zmrużyła oczy, wytykając w moją stronę palec. – Spóźniałeś się.
-Trudno się nie spóźniać, skoro ostatnio miało się instrument w rękach jakieś półtora roku temu – wywróciłem oczami i wyłączyłam piec.
-Dasz radę się ogarnąć przez tydzień? – tym razem to blondyn postanowił zawrócić mi głowę. – Wiem z autopsji, że to nie takie proste.
-Jeszcze tak źle ze mną nie jest. Nuty pamiętam – warknąłem, z irytacją patrząc na nikły uśmieszek na ustach Haruno. – Czego?
-Nic, tylko zastanawiam się, od kiedy pan idealny nie potrafi czegoś zrobić? – pokazała mi język, jednak ja zgromiłem ją wzrokiem.
Nie spodobało mi się to, że Sai poruszył się niespokojnie na jej słowa. Trafiony, zatopiony. Trzeba przyznać rację Temari, jest podejrzany. Sakura jednak zignorowała mnie posyłając pretensję w oczach, na co wywróciłem swoimi.

Do końca próby nie odezwaliśmy się bezpośrednio do siebie słowem. Wyćwiczyliśmy, co mięliśmy i zaczęliśmy się zwijać. Jednak, gdy tylko Sai ruszył przodem i opuścił salę, Naruto zatrzymał nas w środku.
-Mam dla was parę informacji od Nary, ale w szkole nie jest bezpiecznie – właśnie w tej chwili zacząłem się zastanawiać, czy moja podejrzliwość została uśpiona, czy ten idiota jednak miał w sobie jakieś pokłady inteligencji.
-Do mnie jest najbliżej – Haruno podnosiła właśnie torbę nawet na nas nie patrząc. – Tylko naróbcie mi syfu a obiecuję, że żywi stamtąd nie wyjdziecie. Nie mam humoru.
-Ty chyba naprawdę porządnie się schlałaś – zakpiłem podnosząc swój plecak.
-Jeden nieostrożny ruch, a przysięgam, że zamknę cię w piwnicy i nie wypuszczę przez tydzień – warknęła i ruszyła do wyjścia.
Nie mogłem się powstrzymać przed śmiechem. Już zdążyłem zapomnieć, jak jej humorki poprawiały go mi. Kiwnąłem głową na zdezorientowanego blondyna i ruszyłem za nią. Dziewczyna czekała na nas przed bramą szkoły.
-Niech zgadnę – skierowała na mnie oczy. – Motor?
-Motor.
-Naruto, błagam powiedz, że przyjechałeś samochodem, albo chociaż rowerem – przeniosła wzrok na Uzumakiego.
-Motor – parsknął, próbując za wszelką cenę powstrzymać falę śmiechu.
-Nie marudź, różowa – ruszyłem w kierunku maszyny. – Tym razem będę przepisowym kierowcą.
Widziałem żądzę mordu w jej spojrzeniu, jednak nie miała wyjścia, więc zaraz do mnie podeszła. Uzumaki przyglądał nam się chwilę podejrzliwie, jednak w końcu wzruszył ramionami i podszedł do swojego motoru.

***
-No więc co wymyślił Shika – mruknęłam zamykając lodówkę i stawiając przed nimi sok i szklanki.
Po piętnastu minutach jazdy na tych piekielnych maszynach w końcu zawitaliśmy pod mój dom. Wpuściłam tym dwóch idiotów do środka i zaciągnęłam do kuchni.
-W sumie to nic skomplikowanego – blondyn natychmiast dorwał się do dzbanka i nalał pomarańczowego płynu do szklanki. – Kiedy zagramy wszystkie kawałki, Sai będzie musiał zostać przy konsolecie. Kilku znajomych będzie na sali i pomoże. Wywołamy mały chaos, dzięki któremu wasza dwójka zniknie z sali niezauważona.
-Chyba pan genialny o czymś zapomniał – warknęłam poirytowana. Tak banalny plan to każdy se może wymyślić. Gorzej z realizacją. – Nie żeby coś, ale moje włosy mają raczej oczojebny kolor.
-A, to? – Uzumaki natychmiast sięgnął do plecaka i zaczął w nim grzebać, by po chwili rzucić na blat stołu kulkę brązowych włosów. – Peruka załatwi sprawę. Wyjdziesz do łazienki, a w tym czasie Sasuke wymknie się na zewnątrz. Ja osobiście dopilnuję, żeby Sai nie zwrócił na niego uwagi. Dołączysz do niego wychodząc bocznym wyjściem, gdzie będzie czekać z motorem i spokojnie dojedziecie tutaj. Tylko pamiętajcie żeby go ukryć i nie zapalać świateł. Zanim Shimura się zorientuje minie chwila, ale zaraz po tym pewnie poprosi, żebym go zastąpił i zniknie was szukać.
-Okej wszystko jasne – mruknął Sasuke. – A co z następnym dniem?
-Sai dostanie wezwanie, że tak powiem i między dwunastą a trzynastą będziecie mogli na luzie odjechać w stronę Kioto, ale najbezpieczniej by było, gdybyście skierowali się na stare obwodnice. Od czasu budowy nowego objazdu prawie nikt oprócz motocyklistów ich nie używa. Nie wzbudzicie podejrzeń. W okolicach Kioto kamery przestaną działać między osiemnastą a dwudziestą pierwszą. Powinniście spokojnie zdążyć, nawet zatrzymując się gdzieś po drodze na coś do żarcia. Jasny plan?
-Jak słońce – wywróciłam oczami. Może i genialny nie był, ale my nie mięliśmy żadnego.
-To ja spadam – blondyn podniósł się z krzesła i zarzucił na plecy torbę. – Musze jeszcze zawitać to Hinatki. Jedziesz ze mną? – zapytał bruneta.
-Nie. Musimy jeszcze coś z Sakurą obgadać – odpowiedział nawet na niego nie patrząc. Swoje czarne tęczówki wwiercał prosto we mnie, przez co przeszły mnie dreszcze. Nie wiedziałam, czy aby już teraz nie zacząć wycofywać się przez drzwi ogrodowe.
-Okej. W takim razie do jutra – po tych słowach wyszedł, zostawiając nas samych.
Spojrzałam pytająco na Uchihe, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Ten jednak westchnął ciężko, podniósł się i skierował do salonu. Kiwnął głową dając mi znak, żeby szła za nim i zniknął za drzwiami. Wywróciłam oczami. Mimo wszystko, coś zbyt swobodnie się u mnie czuł.
-Masz coś mocniejszego? – usłyszałam, gdy tylko pojawiłam się w pomieszczeniu.
-A czy ty czasem nie prowadzisz? – spojrzałam na niego podejrzliwie, na co ten tylko wzruszył ramionami.
Stał na środku pokoju trzymając w rękach szklanki od whisky. Zaraz przypomniał mi się poranek i przywitanie z muszlą klozetową. Postanowiłam jednak dać za wygraną i zwalczyć ogień, ogniem. Kiwnęłam głową w stronę barku i rozsiadłam się na kanapie. Uchiha po chwili powrócił z otwartą poprzedniego dnia przeze mnie butelką i rozsiadł się tuż obok, nalewając nam bursztynowego płynu. Włączyłam jakiś horror i wzięłam do ręki szklankę, czekając aż szanowny pan idealny raczy wyjaśnić mi powód swojego zachowania. Ten jednak uparcie milczał wpatrując się w ludzi na ekranie uciekających w popłochu przed czymś, co w rzeczywistości nie istniało. Zirytowana wypiłam zawartość naczynia na raz i sięgnęłam po butelkę, by ponownie nalać do niej płynu. Sasuke spojrzał na mnie sceptycznie, ale nie skomentował mojego zachowania.
Z drugą kolejką już się tak nie spieszyłam. Nadal pamiętałam porannego kaca, a na powtórkę nie miałam ochoty.

-O co ci chodzi? – prychnęłam kierując na niego swoje oczy, po dwudziestu minutach bezczynnego oglądania filmu i z trzech kolejkach.
Ta dziwna cisza zaczęła mnie przytłaczać, a Uchiha wcale nie palił się do jej przerwania.
-O ciebie – mruknął po chwili, oddając moje spojrzenie. – O mnie. O to, co się między nami wydarzyło przez te wszystkie lata.
-Chcesz roztrząsać to, co działo się w organizacji, czy naszą dziwną relację, bo zaczynam się gubić w twoim rozumowaniu – warknęłam mrużąc oczy.
-Dlaczego wtedy uciekłaś nic mi nie mówiąc? – zignorował moje pytanie, przewiercając mnie czarnymi tęczówkami na wylot.
-Dlaczego? Sama nie wiem – mruknęłam odwracając od niego wzrok. – Chyba spanikowałam. Kiedy Madara i Pain skończyli rozmawiać, chciałam się po cichu wycofać, ale wpadłam na tą durną roślinę i zanim zniknęłam za rogiem, usłyszałam jak ktoś wychodzi z gabinetu. Spakowałam, co było niezbędne i uciekłam, bo byłam pewna, że zauważył moje włosy.
-I dlatego nic mi nie powiedziałaś?
-A, co miałam zrobić? – warknęłam na powrót kierując na niego wzrok. – Spanikowałam. W dodatku nasze relacje się wtedy zmieniły. Patrzyłeś na mnie z takim chłodem, że nie mogłam tego znieść – parsknęłam nerwowym śmiechem. – Do jasnej cholery kochałam cię, a ty mnie po prostu ignorowałeś. Nie miałam odwagi spojrzeć ci w oczy i powiedzieć, że twój wuj zabił twojego brata. Byłam pewna, że byś mi nie uwierzył.
-Uwierzyłbym – przerwał mi, zatrzymując tym samym potok słów, które próbowały wydostać się z moich ust. – Wtedy uwierzyłbym ci nawet w największe kłamstwo. Nie ważne, jak nielogicznie by brzmiało, uwierzyłbym.
-Dlaczego? – szepnęłam zaskoczona wlepiając wzrok w jego twarz.
-Bo wtedy... – zawahał się, a ja zaczęłam nerwowo skubać rękawy bluzy. Po dłuższej chwili odetchnął i spojrzał w moje oczy. – Bo wtedy byłaś dla mnie wszystkim. Kochałem cię bardziej niż Itachiego. Było mi wstyd, że okazałaś się ważniejsza niż mój rodzony brat. Starałem się od ciebie odsunąć, bo czułem, że to niewłaściwe.
Popatrzyłam na niego w szoku, nie mogąc poskładać myśli w jedną całość. Za to ten drań najzwyczajniej w świecie zaczął się śmiać, zanim zdążyłam zareagować.
-Zamknij buzię – ujął w dłoń mój podbródek i popchnął go w górę. – Inaczej nie będę mógł zrobić tego.
Po tych słowach, poczułam jego wargi na moich. Ten pocałunek był jednak inny niż poprzedni. Był delikatny, pełen czułości i tak szybko, jak do niego doszło, tak szybko przerwał go sprawca.
-Zrozum – mruknął nie odsuwając swojej twarzy o więcej niż kilka centymetrów. – Też byłem wtedy zagubiony, a kiedy uciekłaś no cóż, jak szczerze to szczerze. Zabolało i to cholernie Sakura.
-Ja... – poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Zamknęłam oczy przeklinając się za to w duchu. Miałam już nigdy więcej przy nim nie płakać. – Przepraszam.
-W porządku – szepnął opierając swoje czoło o moje. – To nie była twoja wina. Rozumiesz?
Kiwnęłam głową i otworzyłam oczy, natychmiast napotykając jego czarne tęczówki. Jak zaczarowana wpatrywałam się w ich łagodny wyraz. Po chwili mój wzrok zjechał na jego usta, które układały się w delikatny uśmiech.
Kiedy znów spojrzałam w jego oczy, zniknęła z nich łagodność. Na jej miejscu pojawiło się coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wpiłam się w jego usta, przenosząc się przy tym na jego kolana. Poczułam, jego dłonie, które powoli wędrowały w dół moich pleców, wywołując przy tym falę przyjemnych dreszczy. Po chwili złapał mnie za pośladki, jednocześnie podnosząc się z kanapy, przez co musiałam opleść go nogami w pasie.
Bezbłędnie odnalazł drogę do mojego pokoju i po chwili wdrapywania się po schodach znaleźliśmy się w mojej sypialni, a zaraz potem na moim łóżku. Sasuke zjechał ustami na moją szyję, jednocześnie próbując zdjąć ze mnie czarny t-shirt. Uniosłam się lekko na łokciach ułatwiając mu zdanie. Chłopak oderwał się ode mnie na chwilę, by rzucić materiał na podłogę i pozbyć się również swojej koszulki. Moim oczom ukazały się wyraźnie zarysowane mięśnie brzucha. Nie mogłam się powstrzymać i przejechałam po nich delikatnie palcami, na co brunet zadrżał. Spodobała mi się jego reakcja. Zaczęłam powoli zjeżdżać coraz niżej, póki nie zahaczyłam o kraniec dżinsów. Wtedy spojrzałam wprost w jego pociemniałe oczy. Natychmiast wpił się w moje usta, rękami odnajdując zapięcie moich spodni. Chwilę później wylądowały obok naszych koszulek. Sasuke przerwał na chwilę pocałunek, wwiercając we mnie spojrzenie.
-Nigdy więcej mi nie uciekaj – szepnął. – Obiecaj, że już nigdy mi tego nie zrobisz.
-Obiecuję – wyszeptałam przyciągając go do siebie.
Już nigdy nie chciałam go stracić.


Ohayo!
Niespodzinaka!
Nie spodziewaliście się co? No cóż ja też nie ;P
Chciałam wstawić tu jakiś rozdział na święta, ale nic nie szło mi tak jak powinno. Jednak przysiadłam dzisiaj w końcu do Przeszłości iiii....
Znowu dałam ciała. Dlaczego? Bo to miała być ostatnia część. Jest? Nie. No cóż taki już mój wątpliwy urok, że nie potrafię kończyć tak, jak sobie zaplanuję.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, bo szczerze nie za bardzo potrafię pisać tego typu sceny i na początku nie miałam pomysłu na jego rozpoczęcie. (pliss powiedzcie chociaż, że nie zawaliłam tego po całosci) 
Jednak jakoś przez to przebrnęłam i udało mi się go nawet wstawić przed 24 :D
Jeszcze raz życzę wam zdrowych, wesołych świąt :)
Do następnego ;D

17 komentarzy:

  1. Łał po prostu szok że wstawiłaś go tak wcześnie XD a wracając do opowiadania to muszę przyznać że brakowało mi go przez jakiś czas ale cierpliwie czekałam aż się pojawi, no i jest :D co do fabuły jest ok, wszystko zmierza w jednym kierunku (mam nadzieję), mamy nawet ostatnią scenę, która źle ci nie wyszła, więc czego chcieć więcej ^^ życzę więcej weny, czasu i mam nadzieję że następna część będzie ostatnią :p
    Ps. Wesołych świąt i pamiętaj Winter is coming 💪

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co nie? A myślałam że wyląduje tu po nowym roku XD. Cóż, coś tak przeczuwałam, dlatego raczyłam cię osobiście poinformować ;P
      Fajnie, że wszystko gra i tak ja też mam taką nadzieję ;D.
      Ps.Ona już tu była!!! Tylko sobie poszła noo U_U

      Usuń
    2. Oj no dobra niech ci będzie ●ω●

      Usuń
  2. Jestem w niebie. *~*
    Nawet nie wiem co napisać, przepraszam. Powaliło mnie to. Tak dawno nic nie czytałam, że taka bomba po tej przerwie, to wręcz cios śmiercionośny. :')
    Jestem zachwycona tym, jak wszystko cudownie opisałaś, jak i rozmową Sasuke i Sakury. Ideolo. Choć nie spodziewałam się ostatniej sceny. 😳
    Nie mogę doczekać się następnego.

    Pozdrawiam
    TessaAn

    P.S. Przepraszam ze tak dawno się nie pojawiałam. ;; Ale mój laptop wydaje ostatnie tchnienie, a nie mam teraz czasu kupić nowego. ;; Ja w nim już nawet internetu nie mam. 😭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa Tessa!!!!
      O matko, a ja tu już z tęsknoty za tobą usycham.
      Cholerna złośliwość rzeczy martwych :/
      Uff czyli nie popsułam, a już myślałam że jest bardzo źle :)
      Dobrze cię widzieć :D
      Oby udało ci się coś ogarnąć jak najszybciej.
      Ps.Płaczę z tęsknoty za Ucieczką :(, ale się nie spiesz zaczekam cierpliwie :D
      Chyba mnie też troszkę dzisiaj wali :D

      Usuń
    2. Tak szczerze, to się stęskniłam. ;;
      Spokojnie, przeniosłam wszystko na telefon, może to potrwać trochę przez to, że nie jestem przyzwyczajona, ale coś tam idzie. Wczoraj już coś tam nabazgrałam ciupkę. 😊 Do końca miesiąca powinno się coś pojawić. 😋
      I nic nie zepsułaś. Jest supi. *-*

      Usuń
    3. Huehuehuehue zacieram rączki i czekam :D

      Usuń
  3. E tam! Nie ważne, czy to ostatnia czy też może piąta od końca. Oczywiście chętnie przeczytam jak kończysz historie, ale najważniejsze, aby ciekawie było. Nudą nie wiało, końcówka SUPER!!! więc oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i oczywiście weny i chęci do dalszego pisania, które mam nadzieję, będzie szło Ci szybko i przyjemnie :))

      Usuń
    2. A dziękuję, dziękuję. W moich planach, jak i planie wydarzeń, został jeden jedyny rozdział, więc chyba szósta część będzie tą ostatnią. Tym bardziej, że mam już zaplanowane zakończenie. :D
      Uff, czyli jednak najgorsza w te klocki nie jestem. Już zaczynałam się martwić, że pisze jak 12-latka, która dopiero co dowiedziała się, że dzieci nie przynosi bocian XD
      Dzięki za komentarz :D

      Usuń
  4. taaaaaaak~Końcóweczka, przemawia do mnie tak bardzo, że aż tego nie da się ogarnąć. Uwielbiam ich, naprawę i wypatruję scen z nimi jak pies kości. Dosłownie. Bo jak czytam coś o nich, to takie ciepełko mnie zalewa, czuję się tak dobrze po prostu.
    Ta para jest dla mnie cudowną odskocznią.
    Słowa Sasuke.. bardzo szczere, takie pełne uczucia... wzruszyłam się i to poważnie, bo od wczoraj mam płaczliwy nastrój xDDDDD JAK KOBIETA W CIĄŻY NORMALNIE XD

    Na razie odpoczywaj, trzymam kciuki, żeby cały Twój zły nastrój minął i wszystko było ok.
    A ja będę spokojnie czekała na ostatni rozdział tej historii ♥
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tego spóźniania, to jest nas dwie moja droga XD (Mam nadzieję, że obiad dobry był :D)
      Cieszę się, że coś Ci z tej historii zapadło w pamięć (i to jeszcze scena, wokół której robiłam całą fabułę XD -> masz nosa), bo mnie ono nie daje spokoju (dobija jego poziom stylistyczny :/) I phi, najwyżej XD (Mi pomogło -> nie palę od około 2 lat więc jest progres, mimo że nie raz już miałam ochotę i tylko w naprawdę kiepskiej sytuacji dorwałam papierosa -> bardzo rzadko).
      Hyhyhyhyhyhy, ja też je lubię :D
      Ano prosz bardz :D Mam nadzieję, że szybko się dowiem jaki XD
      Ech, to Ty mnie chyba zamordujesz za następny rozdział (oczywiście jeśli się przytrzymam tej cholernej rozkładówki XD)
      Fajnie, że przeczytałaś drugi raz i skomentowałaś, chociaż, jak dla mnie to Ty mi tu słodzisz za bardzo <3
      Dzięki za wszystko i mam nadzieję, że nie będziesz musiała czekać za długo (A zwracając uwagę na to, że rozważam otworzenie butelki z winem, może się udać XD )
      Pozdrwiama <3 <3 <3

      Usuń
    2. Dobry był, zjadłam go aż nadto xDDD Ogólnie to ja będę nadrabiać jakoś wszystko powolutku (mam kilka takich wykładów, że aż się prosi, żeby ich nie słuchać) także na pewno jeszcze się tu pojawię. Prędzej czy później xD
      Nie, nie... ja nikogo mordować nie będę. jestem potulna jak baranek xD
      MAM NADZIEJĘ, ŻE OTWORZYŁAŚ TĘ BUTELKĘ Z WINEM, bo ja zamierzam otworzyć swoje positivum (czyt. desperadosa) i MOŻE też coś z tego wyjdzie xD

      Buziaki!

      Usuń
    3. Hyhy to dobrze :D I się nie obrażę, chociaż przyznam, że te teksty z początku mojej działalności są trochę dziecinnie napisane jak dla mnie. Ale i tak w razie co zaopatrzę się w kilka noży. I jakiś schron XD Kurcze, no nie otworzyłam :/ Ale dzisiaj miałam zamiar otworzyć i raczej to zrobię XD Kieliszek na noc dobrze zrobi :D

      Usuń
    4. Matko, to brzmi jakbym serio byla jakaś straszna. A przynajmniej moja opinia :o

      Usuń
    5. Zabezpieczam się przed ewentualnym skutkiem decyzji, za którą już Yumi próbowała mnie zabić XD

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics