Następnego dnia jadąc kariolką z
moją „żoną”, starałem się ją trochę poznać, by Asuma i Yamato nie zaczęli
niczego podejrzewać. W końcu mieliśmy uchodzić za szczęśliwe małżeństwo.
Opowiadałem jej również trochę o
Dumfies, przez które przejeżdżaliśmy. Okazała się wspaniałą słuchaczką, czego nigdy nie spodziewałbym się po kobiecie. Widząc jej zainteresowanie pokazałem jej również kilka dużych zamków, które mijaliśmy.
Dumfies, przez które przejeżdżaliśmy. Okazała się wspaniałą słuchaczką, czego nigdy nie spodziewałbym się po kobiecie. Widząc jej zainteresowanie pokazałem jej również kilka dużych zamków, które mijaliśmy.
Pod wieczór wjechaliśmy na podjazd prowadzący do
Sarutobi Hall. Przyglądałem się mojej towarzyszce, gdy ta z wyraźnym
zaintrygowaniem rozglądała się po ogrodzie. Jej wzrok wędrował od kwiatów przez
stare wierzby po imponującej wielkości dwór.
Gdy zatrzymaliśmy obok drzwi, stanął w nich mój
przyjaciel. Gdy zauważył Sakurę, której pomagałem właśnie wysiąść z kariolki,
spojrzał na mnie pytająco.
-Wiem, że będzie to dla ciebie mały szok, ale
chciałbym przedstawić lady Sakurę Hatake. -Powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
-Cóż, cieszymy się z Kurenai, że możemy panią
powitać w Sarutobi Hall - powiedział i ukłonił się przed Sakurą. – Moja żona
będzie zachwycona pani towarzystwem.
-Wiem przyjacielu, że miał to być jedynie wypad na
ryby, ale z powodu pewnych okoliczności musiałem zabrać ze sobą lady Maplethorpe
– postanowiłem się wytłumaczyć przed Asumą.
Znał mnie i moje poglądy na temat trwałych związków.
Byłem pewny, że zauważył, iż moja towarzyszka nie należy do typu kobiet, z
którymi zazwyczaj przebywam.
Asuma o nic nie zapytał, ale wiedziałem, że w jego
głowie kłębi się w tej chwili wiele myśli. Wprowadziła nas do środka i wskazał nam
salon.
-Oświeć mnie w końcu Hatake. Co się stało? – Zwrócił
się do mnie, nie spuszczając wzroku z Sakury.
-Sakura niedawno straciła rodziców w wypadku, więc
uznałem, że skoro nie ma żadnych krewnych, weźmiemy cichy ślub.
Obserwowałem kątem oka reakcję mojej towarzyszki.
Zauważyłem skierowane w moją stronę szelmowskie błyski.
-To prawda – odparła bardzo pewnie. – To była bardzo
cicha ceremonia. Mięliśmy jedynie dwóch świadków.
O mało, co nie straciłem fasonu. Co za bezczelność.
Jeszcze się zdradzi i wtedy dopiero będę się musiał tłumaczyć.
-Jestem pewien, że mąż to pani wynagrodzi. – Asuma na
szczęście się nie zorientował i uśmiechnął się ze współczuciem do różowo włosej.
Ochłonąłem nieco i uświadomiłem sobie, że poczucie humoru nie opuszcza
Sakury nawet w takiej sytuacji. To naprawdę mnie zdziwiło, a ta dziewczyna coraz
bardziej mnie intrygowała. Jeszcze nigdy nie natknąłem się na cos takiego ze
strony płci słabszej.###
Czułam się niezręcznie w roli małżonki lorda Hatake.
Nie wiedziałam za bardzo jak mam się zachować. Przypomniałam sobie jak mama
bardzo chciała wysłać mnie do Londynu w sezonie, by przedstawić mnie w
towarzystwie. Niestety brak pieniędzy przekreślił tę możliwość, a ja właśnie
zaczynałam tego żałować.
Teraz chcąc nie chcąc znajdowałam się w towarzystwie,
jednak nie przerażało mnie to tak bardzo jak myślałam na początku. Otrzymałam odpowiednie
wychowanie, więc nie miałam się, czym martwić. Wyprostowałam się w fotelu i
czekałam na panią domu z uśmiechem na ustach.
Nie musieliśmy czekać za długo na lady Sarutobi.
Wkroczyła do salonu w cudownej bladoróżowej sukni, która podkreślała jej piękne
czerwone oczy. Jej czarne włosy opadały kaskadami na ramiona, a sympatyczny uśmiech
gościł na jej pięknej twarzy. Podeszła do sofy i usiadła tuż obok mnie.
-Moja droga, jak cudownie jest cię poznać. Asuma
zawsze planuje te wypady na ryby, i zapomina, że ja również lubię towarzystwo.
– Zwróciła się do mnie. – Proszę, powiedz mi cos o sobie. Kakashi jest taki
skryty i nic nam nie powiedział – przenosiła co chwilę wzrok to na mnie to na
Hatake.
Wymieniłam spojrzenia z lordem i to on odezwał się
pierwszy.
-Ojciec Ady był pastorem w Little Shefild, a jej
matka to świętej pamięci lady Mary Haruno.
Byłam pełna podziwu względem spokoju i nonszalancji
mojego „męża”. Po spojrzeniach, które wymienili nasi gospodarze, wiedziałam, że
mają świadomość, że pochodzę z dość dobrej rodziny.
-Po tragedii jak spotkała Sakurę, czułem, że nie
mogę zostawić jej samej – kontynuował. – Jednak ze względu na żałobę ceremonia
musiała być cicha.
-Bardzo dobrze, że postanowiłeś przywieść Sakurę ze
sobą – powiedziała pani domu. – Czy to dłuższa znajomość?
-To zależy jak na to spojrzeć – wymamrotałam, gdy
Hatake nie odzywał się dłuższą chwilę.
Zastanawiałam się przy okazji na
ile wspólne przebywanie w jednym pokoju przez około 8 godzin stanowi o zażyłości
znajomości.
###
###
Posłałem Sakrze ostre spojrzenie. Pozwalała sobie na
kpiny. Musiałem jak najszybciej ratować sytuację.
-Zdecydowałem się w jednej chwili – powiedziałem stanowczo
patrząc na dziewczynę ostrzegawczo.
-Małżeństwo z miłości! – Kurenai klasnęła z radości.
– Wiedziałam, że jeśli o ciebie chodzi Kakashi, to tylko to wchodzi w rachubę.
Zanim zdążyłem jakoś zareagować usłyszałem odgłosy
końskich kopyt uderzających o bruk. Przypuszczałem, że to Yamato raczył się
zjawić. Asuma poszedł go przywitać,.
-Trzymaj język za zębami, bo będziemy mieć nie lada
kłopoty – udało mi się ostrzec Sakurę szeptem.
Ta natomiast zamiast
okazać minimalną skruchę, uśmiechnęła się do mnie słodko. Naprawdę nie wiedziałem,
co o niej sądzić. W jednej chwili chciałem przez nią apelować o to, by kobiety
nie mogły odzywać się nieproszone, a chwilę później jeszcze bardziej
interesowała mnie jej osoba.
Moje rozmyślania
przerwali Asuma i Yamato, którzy wkroczyli do salonu rozprawiając o
wędkarstwie. Tenzou ukłonił się przed Kurenai i dopiero potem zwrócił uwagę na
nas. Udało mi się wychwycić lekkie zdziwienie w jego oczach na widok mojej
zielono okiej towarzyszki.
-Sir Yamato Tenzou, czy
poznał pan już lady Hatake? – Zapytał go Sarutobi.
- Miałem tę przyjemność
– tym razem musiał zaakceptować sytuację, więc chwilowo byłem górą.
Po ty jak ukłonił się
przed Sakurą zasiedliśmy w piątkę do kolacji.
-Sakuro masz ciężki
dzień za sobą. Myślę, że powinnaś się już położyć. Zaprowadzę cię do waszego
pokoju – stwierdziła Kurenai. – Nie będziemy wam przeszkadzać panowie.
Cóż, nikt nie chciał
dyskutować z gospodynią. Ja również podniosłem się z miejsca, by udać się do
sypialni razem z nimi. Jednak chwilę potem mnie olśniło.
-Czy w pobliżu mieszka jakiś
prawnik? Potrzebna mi mała porada, a nie chcę z tego powodu wracać do Londynu.
-Owszem, mamy tu
prawnika. Angus Kirkby mieszka na Braeburn, bardzo rozsądny człowiek – zauważyłem
zdziwienie na twarzy Asumy.
-Dziękuję, to błaha
sprawa, ale wolę to skonsultować – udało mi się nie wzbudzić podejrzeń, nadając
swemu głosowi naturalne brzmienie.
###
Wiedziałam doskonale, co
miał na myśli i mimo woli przygnębiła mnie ta myśl. Wiedziałam, że nie mam do
niego żadnych praw, ale i tak było mi źle z tym, że tak bardzo chce się ode
mnie uwolnić. Perspektywa tego, iż ktoś się mną zajmie była nęcąca.
Tymczasem idąc za Kurenai
moje myśli krążyły wokół apartamentu nowożeńców, który wybrała dla nas
gospodyni. Patrząc na sprawę ze strony prawa, lord Hatake był moim mężem. Na
samą myśl o tym, iż mógłby domagać się swoich praw przeszły mnie dreszcze.
Gdy już doszliśmy na miejsce
lady Sarutobi otworzyła drzwi do apartamentu, a mnie dech zaparło w piersiach.
Pokój był prześliczny. Kremowe ściany i zasłony świetnie komponowały się ze
złotym gzymsem i czerwonymi fotelami, ustawionymi koło kominka. Na honorowym miejscu
stało oczywiście cudownie rzeźbione mahoniowe łoże. Gdy już przyswoiłam ten
widok, rozejrzałam się w poszukiwaniu drugiego łóżka. Niestety zobaczyłam tylko
drzwi prowadzące do sąsiedniego pokoju. Wyszła z pokoju wcześniej informując o
tym, że służba ma osobne wejście, by nie przeszkadzać nowożeńcom. Zdążyła
również powiadomić, iż przyśle rano pokojówkę i posłać Hatake figlarne
spojrzenie, przez co zacisnął zęby.
Stałam jak skamieniała i
spojrzałam na Kakashiego.
-Jest tu tylko jedno łóżko.
Co teraz zrobimy? - spytałam
Hatake rozejrzał się po
pokoju i sprawdził, co kryje się za drzwiami. Niestety była to tylko łazienka.
-Nie mam zamiaru tym razem
się poświęcać i spać na fotelu. Chyba sama przyznasz, że tydzień niewygód to i
tak wiele – stwierdził podchodząc do łoża.
Odwinął narzutę i pochwycił
dwie wielkie poduszki, by chwilę później położyć je na środku.
-Łoże jest szerokie i każde
z nas o trzyma w ten sposób dość miejsca, by wygodnie się wyspać – wyjaśnił widząc
moje pytające spojrzenie.
Zastanowiłam się chwilę nad
tym rozwiązaniem. Niby miało to sens, ale sama myśl, że mam się położy do łóżka
z obcym mężczyzną przerażała mnie.
-Przecież jesteśmy
małżeństwem – stwierdził jakby czytając w moich myślach.
-Czy aby na pewno? – miałam jednak
małe wątpliwości.
-Na ten temat niestety
możemy dyskutować dopiero jutro.
Wyczułam gniew w jego głosie
i poczułam się winna skomplikowania mu życia. Jesli wypląta się z tego
małżeństwa, dalej będzie wiódł swoje zwykłe życie. Ja za to zostanę skompromitowana
i pewnie z pracy nici. Co się wtedy ze mną stanie?
Postanowiłam jednak odłożyć
te wątpliwości na jutro i udałam się ze szlafrokiem do łazienki by się
przebrać. Gdy wróciłam Hatake nie było w pokoju. Wsunęłam się więc pod kołdrę i
zgasiłam świecę. Po kilku minutach usłyszał jak drzwi się otwierają, a Kakashi
przechodzi do łazienki. Zaczęłam się niepokoić. Nie wiedziałam, co zrobi mój „mąż”.
Jednak, gdy wrócił do
pokoju, położył się na łóżko po swojej stronie.
-Dobranoc, Sakuro – spokojny
głos jego tonu odpędził resztę moich wątpliwości.
Dopiero wtedy zdałam sobie
sprawę, że wstrzymywałam oddech. Odetchnęłam więc z ulgą, a mój puls wrócił do
normalnego rytmu. Zanim się obejrzałam odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Yo!
Witam ponownie po długim czasie i od razu biorę się za przeprosiny. Rozdział miał się pojawić masę czasu temu ale nie mogłam go wstawić. Nie wiem dlaczego tak się zadziało, ale nic na to nie poradzę. Bardzo was przepraszam za te problemy. Mam nadzieję, że to była jednorazowa sytuacja i więcej się nie powtórzy. Jeszcze raz was przepraszam i postaram się jakos sprawniej pracować. Niestety nie mogę wam obiecać, że rozdziały będą się pojawiać częsciej niż raz na tydzień ponieważ szkoła to szkoła i rządzi się swoimi prawami. Postaram się pisać jak najwięcej, póki jest początek roku i jako taki luz. Jednak po kilku miesiącach będę miała urwanie głowy i z góry zawiadamiam, że wtedy rozdziały pojawiać się będą mniej więcej raz na dwa tygodnie. Jeszcze raz przepraszam i proszę was o komentarze. Wiem, że się powtarzam, ale naprawdę wasza opinia jest ważna. Będę się starać, ale i was proszę o małe wsparcie w tym postanowieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz