Po tygodniu spędzonym w Szkocji w
końcu zatrzymaliśmy się przed miejskim domem mego męża. Był co najmniej dwa
razy wyższy od wiejskich domów, do których przywykłam. Moje uszy raziły odgłosy
wielkiego miasta – uliczny gwar, krzyki sprzedawców. Za to moją uwagę
przyciągały witryny sklepów i kolorowe kramy.
Do środka wprowadził nas
kamerdyner, uprzednio otwierając przed nami drzwi. W dość sporym holu czekała
na nas służba, a Hatake przedstawił mnie z uroczystą powagą. Każdy z kolejno
stojących przywitał mnie ukłonem lub dygnięciem. Byłam speszona całą tą
sytuacją. Nie przywykłam do okazywania mi takich uprzejmości, tym bardziej, że
większość służby była ode mnie starsza.
Gospodyni, pani Crowl, ubrana w
czarną suknię, z przypiętym do paska pękiem kluczy, wystąpiła naprzód i
zaprowadziła mnie do mojej sypialni. Rzuciłam jeszcze nieśmiały uśmiech
Kakashiemu i zaczęłam wdrapywać się po schodach na górę. To, że Hatake
odwzajemnił mój gest trochę mnie uspokoiło. Pani Crowl zaprowadziła mnie do
dużego pokoju, który łączył się z jednej strony z sypialnią Hatake, a drzwi z
drugiej prowadziły do łazienki. Odetchnęłam z ulgą, uświadamiając sobie, że
Kakashi dotrzymał słowa i mieliśmy oddzielne pokoje.
Zanim pani Crowl wyszła,
oświadczyła mi jeszcze, że ktoś za chwilę wniesie na górę moje bagaże oraz, że
zaraz przyśle mi pokojówkę.
Gdy zostałam sam rozejrzałam się
dokładniej po moim pokoju. Muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu widziałam
coś tak uroczego. Głównym punktem było tu wielkie, rzeźbione łóżko z
baldachimem, zwieńczone herbem rodziny Hatake. Kominek znajdujący się naprzeciw
zachwycał swą prostotą, a wyglądające bardzo wygodnie, czerwone fotele idealnie
współgrały z kolorytem pościeli na łóżku. W rogu stała jeszcze pięknie rzeźbiona,
ogromna szafa. Na ciemnej drewnianej podłodze leżał jasno różowy dywan, a
ściany pomalowane na błękitny kolor, zachwycały żmudnie namalowanymi
różyczkami. Z jasno różowego sufitu zwisał piękny kryształowy żyrandol, który
odbijał płomienie świec stojących przy łóżku.
W parę minut później usłyszałam
ciche pukanie do drzwi, co zmusiło mnie do tego, by skierować uwagę w ich
stronę. W sypialni pojawiła się dość młoda pokojówka.
-Jestem Mary. Pomogę się pani
rozpakować.
-Dziękuję ci, ale obawiam się, że
niewiele będziesz miała z tym roboty – posłałam dziewczynie uśmiech, a ta zaraz
otworzyła mój podróżny kufer i rozwiesiła wszystkie suknie w szafie.
-Łatwo temu zaradzić –
odpowiedziała, gdy skończyła.
Cóż, nie myślałam o nowych
strojach, ale rozumiałam, że jako lady Hatake będę zmuszona ubierać się
elegancko. Nie chciałam jednak sama o nic prosić, wolałam poczekać na decyzję
pana domu.
Kiedy zeszłam na parter udałam się
do sporej sali jadalnej. Zauważyłam krytyczne spojrzenie Hatake, a gdy
przeniósł swój wzrok na suknię, wyprostowałam się i z dumnie uniesioną głową
zasiadłam przy stole. Prawdą było, że moja jedyna suknia wieczorowa była mocno
znoszona i już dawno przestała być modna, ale pełna godności czekałam, aż mój
towarzysz pierwszy zabierze głos.
-Pierwszą rzeczą jutro będzie
wizyta u madame Hilarie. Potrzebujesz nowej garderoby. Sam dopilnuję, by
zamówić wszystko, co będzie ci potrzebne. Przykro mi, że wcześniej o tym nie
pomyślałem.
-Pan sam dopilnuje? – jego
spokojne stwierdzenie lekko mną wstrząsnęło.
-Zapewniam cię, że znam się na tym
i doskonale wiem, co dama powinna nosić – posłał mi cudowny uśmiech, przez
które moje nogi momentalnie zwiotczały.
Zaczerwieniłam się i spuściłam
wzrok. Nie chciałam mu teraz patrzeć w oczy. Nie cieszyłam się też z jutrzejszej
wyprawy. Czułam, że będzie dla mnie bardzo kłopotliwa. Postanowiłam przekierować
rozmowę na inny tor, gdy tylko doszłam do siebie.
-Nie wydaje mi się, bym poznała
pańskiego sekretarza. Zakładałam, że praca dla rządu wymaga pomocy.
-Oczywiście. Naruto to wspaniały,
młody człowiek. Jest trzecim synem lorda Namikaze oraz lady Uzumaki. Zaledwie
trzy lata temu skończył Oxford. Jest bardzo inteligentny, ale trochę
roztrzepany. Mimo to jest bardzo kompetentny, więc zakładam, że szybko
go stracę przez szybkie awanse. Dzisiaj nie chciał się narzucać uważając,
że zechcemy spędzić ten wieczór sami. Poznasz go więc dopiero jutro. To z nim
będziesz się kontaktować w sprawach wydatków, czy też zmian, które chciałabyś
zaprowadzić w domu. Mój zarządca ma nadzór nad kasą, ale ty będziesz się
zwracać ze wszystkim właśnie do Naruto.
Zaoponowałam ostro na wspomnienie
tego, iż mogłabym cokolwiek zmieniać w tym przepięknym domu, ale Hatake
zignorował moje protesty.
-Dostaniesz również odpowiedni
fundusz, który kwartalnie wpływać będzie na twoje konto. Jeśli przekroczysz ten
budżet, po pieniądze zwracaj się do Naruto.
-Wystarczy mi, że mogę mieszkać w
tym pięknym domu, i że kupi mi pan niezbędne rzeczy. Ale nie mogę przyjmować
pieniędzy, to zbyt krępujące – wypowiedziałam, zanim zorientowałam się, że
mogło to godzić w honor Hatake.
-Nonsens. Pieniądze będą ci
potrzebne w różnych sytuacjach. Choćby, gdy zapraszana na partyjkę brydża,
będziesz musiała mieć swoją pulę. Albo na jakieś luksusowe drobiazgi. Nie chcę,
byś mi tym zaprzątała głowę – jego ostry ton tylko utwierdził mnie, że nie
powinnam tak formułować swojej wypowiedzi.
Gdy tak przedstawił sprawę, nie
pozostało mi tak naprawdę nic innego, jak się z nim zgodzić. Byłam pewna, że to
sen, i że zaraz obudzi mnie twarda rzeczywistość. Zastanawiałam się, jak zdołam
mu się odpłacić za wielkoduszność. Doskonale rozumiałam, jak kłopotliwa jest
dla niego obecna sytuacja, a mimo to wcale tego nie okazywał. Nie dość, że był
szalenie uprzejmy to i strasznie hojny. Postanowiłam poprosić panią Crowl o
pokazanie domu, by sprawdzić czy jest coś, co mogłabym usprawnić, aby Hatake
żyło się wygodniej. Czułam, że inaczej nie dam rady okazać mu swojej wdzięczności.
Kolacja była tak wspaniała, że
nawet nie zapamiętałam, co właściwie zjadłam. Zauważyłam jedynie szybkość i
sprawność, z jaką podawano kolejne potrawy. Po niesamowitym smaku każdej z nich
domyśliłam się, że Hatake musi zatrudniać francuskiego kucharza, gdyż zwykły
nie potrafiłby stworzyć takich pyszności. Kiedy ja zastanawiałam się, jaki
deser wybrać, Kakashi rozsiadł się w miarę wygodnie na krześle i zapytał, kiedy
miałabym ochotę zwiedzić dom.
Podniecenie i podróż ze Szkocji
nieco mnie zmęczyły. Nadal czułam kołysanie karety na tych wszystkich wybojach.
Chciałam powoli poznać dom i spokojnie zachwycać się jego pięknem. Sądząc po
tym, co już zobaczyłam, reszta domu musiała prezentować się niezwykle.
-Chyba lepiej zaczekam z tym do
jutra... – zawiesiłam głos, wahając się zadania pytania, które krążyło po mojej
głowie.
Kakashi odczekał chwilę, a
ponieważ dalej milczałam on odezwał się
pierwszy.
-Czy masz na coś ochotę? Może
mógłbym coś dla ciebie zrobić? – zapytał mnie.
-Jeśli to nie kłopot, to
chciałabym zobaczyć pańską bibliotekę – mówiąc to obserwowałam jego reakcję,
bojąc się by przeze mnie nie zmarnował zbyt dużo czasu.
-Moją bibliotekę? – zdążyłam
wyłapać chwilowe zdziwienie na jego twarzy.
-Bardzo lubię czytać i pomyślałam
sobie, że pańska biblioteka musi być wspaniała. Jeśli obiecam, że będę
ostrożna, to czy będzie mi wolno z niej korzystać?
-Z przyjemnością pokażę ci
bibliotekę. Możesz śmiało wybierać interesujące cię książki – powiedział, z
dość tajemniczym uśmiechem. – Jeśli na półkach nie znajdziesz, czegoś interesującego, poproś Naruto, by to zamówił, albo kup sama. Jak widzisz,
będzie ci potrzebna drobna sumka na własne potrzeby – dodał roześmianym głosem
i wstał od stołu prowadząc mnie za sobą.
Otworzył rzeźbione w różne wzory,
podwójne drzwi i przepuścił mnie pierwszą.
W myślach przyznałam rację
Kakashiemu, że rzeczywiście drobna sumka mi się przyda, gdyż sama nic nie
posiadałam, jednak gdybym wtedy wiedziała, co Hatake uznaje za drobną sumkę,
chyba bym zemdlała.
Biblioteka przeszła moje
najśmielsze oczekiwania. Cały wielki pokój zajmowały od podłogi do sufitu półki
z książkami. Niewielka drabina pozwalała dostać się do najwyżej ustawionych.
Purpurowe, aksamitne zasłony nabierały blasku w świetle kominka, nad
którym wisiał wspaniały obraz przedstawiający czarnego ogiera, który
zdawał się serdecznie spoglądać na wchodzących. Po tym małym szczególe
domyśliłam się, że Hatake uwielbia konie. Słyszałam od Kurenai, że jest doskonałym
jeźdźcem i trudno mu dorównać. Miałam nadzieję kiedyś wybrać się z nim na
polowanie, jednak zdawałam sobie sprawę, że taka myśl raczej nie przyjdzie mu
do głowy.
Mój wzrok zatrzymał się na
wielkim, mahoniowym biurku, które zawalone było różnymi papierami. Zaraz obok
niego stał duży purpurowy fotel. Poza tymi meblami w pokoju stało jeszcze kilka
krzeseł, a podłogę zdobił czerwono złoty dywan. Musiałam przyznać, że ta
biblioteka była jednym z najpiękniejszym wnętrz, jakie dane mi było ujrzeć. Bez
wahania podeszłam do półek i zaczęłam dotykać skórzanych grzbietów książek.
###
Z ciekawością obserwowałem jej
reakcję. Szczere zainteresowanie moimi zbiorami bardzo mi się podobało. Czymś
naprawdę bardzo intrygującym będzie możliwość przeprowadzenia z kobietą
inteligentnej rozmowy nie zatrzymującej się w obrębie jej wyglądu.
-Czy mogłabym zabrać tę książkę
na górę? – zapytała obracając się w moim kierunku.
-Interesują cię podróże? – byłem
ciekawy widząc „Przewodnik po Italii” w jej ręce.
-Nigdy nie miałam okazji oglądać
innych krajów na własne oczy. Książki pozwalają mi je zwiedzić i poznać – jej szczerość
i uroczy uśmiech po prostu wybiły mnie z rytmu. Zaczynałem się zastanawiać, czy
ta zadziwiająca istota rzeczywiście została moją żoną. Wydawała mi się tak
oderwana od świata, który znałem, że było to wręcz nierealne.
-Tak się składa, że doskonale
znam Włochy. Gdybyś miała jakieś pytania, chętnie służę pomocą. – odnotowałem sobie
tę informację w pamięci, zastanawiając się, czy będzie przydatna podczas moich
dyplomatycznych misji.
Sakura podziękowała mi, uśmiechnęła
się uroczo i ściskając mocno książkę w rękach opuściła pomieszczenie.
Po chwili bezsensownego
wpatrywania się w zamknięte drzwi rozsiadłem się w fotelu i sięgnąłem po jakieś
papiery. Czekało mnie jeszcze sporo pracy,
ale jakoś nie mogłem się na niej skoncentrować. Moje myśli nieustannie wracały
do zielonych oczu. Co prawda nie oczekiwałem od tego małżeństwa wiele, jednak
miałem nadzieję, że ta interesująca osóbka nie sprawi mi większych kłopotów.
Jeśli odpowiednio się ją ubierze, będzie mogła zaprezentować się w
towarzystwie, a jej maniery nie mogłyby być lepsze. Zresztą, jeśli rzeczywiście
tak kocha książki, prawdopodobnie nie przyjdą jej do głowy żadne głupstwa.
Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Wziąłem do ręki silnie
pachnący bzem list, domyślając się, że jest to wiadomość od mojej aktualnej przyjaciółki, Nicolette Fanchot –
wspaniałej tancerki operowej.
Otworzyłem go bez jakiegokolwiek entuzjazmu i szybko
zapoznałem się z treścią. Musiałem przyznać, że ta znajomość już mi się
znudziła, a żądania Nicolette były coraz bardziej wygórowane. Czułem, że czas
najwyższy z nią skończyć. Nicolette była uroczą Francuzeczką o wspaniałej
figurze i bawiło mnie to, iż zgarnąłem ją innym sprzed nosa, ale jej
zachłanność byłą zbyt wielka. Tym raz zażyczyła sobie nową karetę, zaprzężoną w
dwa białe konie. Prychnąłem pod nosem i rzuciłem papier na biurko. Mimowolnie
porównałem wymagania Nicolette z zadowoleniem, z jakim Sakura przyjmowała
wszystkie moje starania. Odrzuciłem od siebie te myśli, gdy tylko usłyszałem
skrzypnięcie drzwi.
Odwróciłem się w tamtą stronę i
ujrzałem Naruto stojącego w nich z otwartymi ustami bez ruchu.
-Bardzo przepraszam panie Kakashi.
Nie chciałem dzisiaj przeszkadzać. Nie sądziłem, że zechce pan dzisiaj pracować
Bez słowa przesunąłem w jego
stronę dokumenty, czekając aż podejdzie bliżej.
-Chciałbym, abyś zajął się sprawą
pieniędzy dla lady Hatake, które kwartalnie wpłacać będziesz na jej konto.
Jeśli wyznaczona suma nie wystarczy, daj mi znać. Poinformowałem ją, że do
ciebie ma się zgłaszać w sprawie pokrycia rachunków na cele domowe. Jeśli
zechce cokolwiek dokupić do domu, twoim zadaniem będzie zająć się rachunkami.
Naruto skinął głową i zebrał z
biurka papiery.
-Zajmę się tym i z radością poznam lady Hatake – po tych słowach wyszedł
z biblioteki.
Pozostawiony sam sobie siedziałem
bezczynnie, uderzając palcami o blat biurka, rozmyślając nad problemami, z którymi
przyszło mi się uporać. Będę musiał znaleźć czas, aby przedstawić zielono oką w
towarzystwie i zdobyć dla niej kartę do najlepszego klubu w Londynie – Almacka.
Tam przynajmniej będzie miała okazję poznać nowych ludzi i kto wie, może się z kimś
zaprzyjaźni. Aby załatwić Sakurze wstęp do Almacka, będę musiał złożyć wizytę
jednej z patronek klubu, najlepiej żonie ambasadora rosyjskiego, hrabinie
Lieven. Miałem dobre stosunki z jej mężem, a poza tym, znając słabość hrabiny
do mnie, zakładałem, że chętnie mi pomoże.
Powróciłem myślami do swej
aktualnej kochanki i zdecydowałem zerwać z nią kontakty. Od pewnego czasu jej osobowość
zdawała się blednąć, a w żądaniach posuwała się znacznie za daleko.
Z tym postanowieniem powróciłem do
pracy nad oficjalną korespondencją, kierując myśli na sprawy rządowe.
Ohayo!
No myslałam wczoraj, że mój komputer rozbije się majestatycznie o beton wylatując przez moje okno. :( Wczoraj byłam już na skraju złamania, ale na szczęscie jest jeszcze cos takiego jak dobre anime ;D Tak więc wstawiam spóźniony o dzień (i tak dużo :() rozdział. Przepraszam również za jakiekolwiek błędy ortograficzne, stylistyczne oraz te dotyczące fabuły (chociaż takie chyba się nie wkradły) Przepraszam za zamieszanie.
Pozdrawiam i do następnego :)
No myslałam wczoraj, że mój komputer rozbije się majestatycznie o beton wylatując przez moje okno. :( Wczoraj byłam już na skraju złamania, ale na szczęscie jest jeszcze cos takiego jak dobre anime ;D Tak więc wstawiam spóźniony o dzień (i tak dużo :() rozdział. Przepraszam również za jakiekolwiek błędy ortograficzne, stylistyczne oraz te dotyczące fabuły (chociaż takie chyba się nie wkradły) Przepraszam za zamieszanie.
Pozdrawiam i do następnego :)
haaaa, w końcu mi się udało (za czwartym razem) usiąść i przeczytać do końca :)))) korzystając, że nikt mnie nie odciąga od kompa, mogę też spokojnie skomentować :)
OdpowiedzUsuńdruga część, czyli od strony Kakashiego, jest bombastyczna! Fajne, męskie spojrzenie na nieplanowane małżeństwo. Ciekawi mnie bardzo, kto pierwszy oszaleje na czyim punkcie. To chyba pierwsza taka sytuacja, że nie będę popędzać autora i nie przeszkadza mi, że tak dużo czasu bohaterowie potrzebują na budowanie swojej relacji. Dlaczego tak jest? Bo jak autor dobrze to opisuje, to człowiek chce tego jak najwięcej. Po prostu MILUSIO !!!
Co do strony Sakury, to też było fajnie. Muszę tylko bardziej oswoić się z delikatną Sakurą, bo sama przyznasz, że to prawdziwa nowość jak na historie z jej osobą :)
więcej!! ja ładnie prosić
weny, chęci, czasu i motywacji :)))
Właściwie jak się tak teraz na tym zastanawiam, to rzeczywiście jeszcze nie udało mi się natrafić na taką Sakurę. Hahaha Co najlepsze sama tego nie zauważyłam, gdyż starałam się wytworzyć mocny kontrast między nią a, jeśli dobrze pamiętam, trzema bohaterkami epizodycznymi. Nawet nie zorientowałam się kiedy zaczęła tak bardzo odbiegać od swojej kanonicznej wersji :D
UsuńCo do sprawy z tym kto pierwszy oszaleje na czyim punkcie, raczej nie zamierzam ułatwiać tej zgadywanki w najbliższych rozdziałach. Ale powiem tak. Wszystko zależy od tego kto lepiej zna siebie - o taka mała zagwostka do rozkminy. BD
Muszę ròwnież ci bardzo podziękować, ponieważ towje słowa podniosły mnie na duchu. Mi samej ten rozdział się nie podoba, ale to chyba zboczenie zwodowe. Naprawdę nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam zadowolona z tego co napisałam. Chociaż będę musiała jutro na spokojnie do niego przysiąść. Bo, że tak powiem, pozjadałam pełno literek.
Możliwe, że następny rozdział pojawi się w miarę szybko, ale nie obiecuję, bo jeszcze znowu coś wykrakam. Tak więc jeszcze raz dziękuję :))
Dobrze, że nie zdradziłaś otwarcie kto pierwszy się zakocha :) Choć po Twoich słowach mam pewne domysły, to wolę tego oficjalnie nie wiedzieć. To dodaje tej historii jeszcze fajniejszego klimatu.
UsuńWłsnie taki miałam zamiar w tej podpowiedzi ;D Jak widzę jest sukces :D Kto wie? Może masz na myśli właściwą osobę ;)
UsuńMoże, ale wolałabym się mylić :)) zdecydowanie jestem fanem odwrotnego układu :)) Poczekam jednak na Twoją wersję.
Usuń:D Też nie jestem fanką tradycyjnych schematów, ale czasem potrafię się przemóc, dlatego też nie wiadomo, co mi do tego łba przyjdzie BD. W moim przypadku opcji jest pare ;)
UsuńNo i jest rozdział , troszkę krotki ale za to bardzo fajnie się go czytało :D Wiedziałam że pan Hatake będzie miał jakieś kochanki to by było niemożliwe gdyby ich nie miał w końcu to Lord i jestem pewna ze Sakura je pozna co może prowadzić do smutku i kłótni ale myślę ze z biegiem czasy sama się nią stanie w końcu to romans :D Czekam na next , pisz szybko :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że podoba mi się twój tok myslenia ;) Rzeczywiscie było by to dziwne, ale kto wie co się będzie dziać dalej (oczywiscie, że ja :D) Rozdział nie należy do najdłuższych, ale ja chyba nie potrafię pisać wypracowań na 10 stron, przez co czasem mam problemy z poprowadzeniem akcji opowiadania pisanego np. na polskim, bo jak chcę rozwinąć, to wychodzi za długie, a jak wole się zmiescić to urywam akcję ;( Tak , czy inaczej mogę zapewnić, że następny rozdział będzie trochę dłuższy ;) Dziękuję bardzo za miłe słowa i dziękuję za zwrócenie uwagi na dosć ważny aspekt :) Pozdrawiam
Usuń