Edogawa.
Wydawać by się mogło, że to zwykła, spokojna dzielnica Tokio. Ludzie spieszący
się do pracy, kuszące konsumenta gamą barw witryny sklepowe i dzieci nie
widzące świata poza zabawą. Ot co zwykłe miasto.
Siwowłosy
mężczyzna w popłochu rozglądał się po pomieszczeniu, szukając drogi ucieczki z
własnego domu.
-Już za późno -
powietrze przeszył głos oprawcy. - Nie uciekniesz mi.
Kobieta uniosła
rękę i wymierzyła broń w siwowłosego, który co chwila przenosił nerwowo
spojrzenie to na jej twarz, to na wymierzoną w siebie lufę pistoletu.
-Czyżby
obleciał cię strach? - rozbawienie, z jakim to powiedziała, wywołało dreszcze
na jego plecach.
-D...dlaczego?
- udało mu się wykrztusić mimo paraliżującego strachu.
Mężczyzna
doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego szanse niebezpiecznie chyliły się
ku zeru. Jego broń leżała schowana w sejfie na piętrze, a kobieta odcinała mu drogę
ucieczki. Nie miał też szans odebrać jej spluwy, gdyż wystarczył jeden krok do
przodu, żeby wpakowała mu kulkę w głowę.
-Dlaczego? -
jej śmiech przyprawił go o dreszcze. - Przypomnij sobie morderstwo, którego
dopuściłeś się półtora roku temu z resztą tej cholernej bandy psychopatów.
-A...ale.
N...nie pomyliłaś się. To nie ja. Ja...
-Daruj sobie.
Doskonale wiem, co zrobiliście tamtej dziewczynie - przerwała mu. - Tym razem
nie uda ci się wywinąć kłamstwem. Już jesteś trupem i niedługo wylądujesz w
kostnicy. Pewnie nie możesz doczekać się spotkania z pozostałą piątką twoich
koleżków.
Mężczyzna znów
spojrzał nerwowo na broń i rozejrzał się po własnym salonie. Zauważył, że okno
znajdujące się dwa metry od niego jest lekko uchylone, dając mu jakąś szansę na ocalenie życia. Skierował
jeszcze wzrok na twarz oprawcy i rzucił się biegiem w kierunku jedynej drogi
ucieczki. Nim jednak dopadł do parapetu w pomieszczeniu rozległ się strzał, a
jego ciało opadło bezwładnie na podłogę.
Kobieta
westchnęła ciężko, schowała broń i podeszła do leżącego trupa.
-I po co ci to
było?
Wyciągnęła nóż
i na jego karku wyryła dwie liczby. Z kieszeni skórzanej kurtki wygrzebała też
małą karteczkę ze starannie zapisanym słowem i położyła ją tuż obok jego głowy.
Wstała i
ruszyła w stronę drzwi. Zatrzymała się w przejściu i odwróciła głowę w kierunku
zwłok.
-Do zobaczenia
w piekle trzynastko.
Po tych słowach
opuściła budynek i ruszyła po pustej ulicy w stronę centrum. Po drodze zdjęła
rękawiczki i upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu wyciągnęła telefon,
wybierając odpowiedni numer.
-I jak? -
usłyszała zniecierpliwiony głos rozmówcy.
-Od jakiś piętnastu minut smaży się w piekle.
YO!
I oto prolog opowiadania. Starałam się go napisać tak, żeby fajnie się go czytało i choć trochę zainteresował czytelników. Wiem, że pewnie znalazłoby się trochę błędów stylistycznych, ale to chyba wszystko co mogłam wykombinować z ogólnego zarysu surowego prologu. Mam więc nadzieję, że te błędy nie będą razić w oczy i będziecie chcieli to czytać kiedy historia ruszy pełną parą. To chyba wszystko, co mogę wam powiedzieć na początek. Pozdrawiam :)
Jeeeez, jaki tajemniczy prolog xD
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, jakie to niesamowite jak przez lata się rozwinęłaś. Kurcze, to na pracach bardzo widać ;)
Jejku, nawet nie wiesz jak mi się milusio na serduszku robi. To, że widać jak się rozwinęłam. Jedne z milszych słów jakie ostatnio słyszę ^^
Usuń