Music

sobota, 6 lutego 2016

Małżeństwo po szkocku Rozdział VIII: Almack cz.2



Pochwyciłam ramię dziewczyny i wyszłyśmy z sali balowej do toalety. Gdy tylko zamknęłam za nami drzwi, poprosiłam o wyjaśnienia.
Okazało się, że Hinata wywodzi się z szanowanej rodziny Hyuga i jest córką Hiashiego Hyugi, który niedawno popełnił samobójstwo z powodu śmierci brata oraz jego syna. Pozostawił ją i jej młodszą siostrę pod opieką matki, która po
śmierci męża zaczęła dbać tylko i wyłącznie o swoje interesy, nie zwracając zbyt wielkiej uwagi na córki. To Hinata po śmierci ojca zajmowała się domem i wiązaniem końca z końcem, by dało się przeżyć za pozostawione im grosze. Lady Hyuga powzięła postanowienie wydania Hinaty za pierwszego nadarzającego się bogatego mężczyznę, który okaże jej zainteresowanie. Zamierzała wykorzystać jej małżeństwo do polepszenia własnych warunków życia. Widocznie lord Yuga, poważnie interesujący się Hinatą, wydawał się idealnie odpowiadać jej wymaganiom.
-Znam obowiązki córki, ale nim wprost się brzydzę. Jest w tym człowieku cos tak odrażającego, że aż mnie to przeraża – powiedziała, patrząc na mnie wręcz błagalnie. – Czy potrafi to pani zrozumieć? Pani małżeństwo jest na ustach wszystkich, a widząc jak bardzo jesteście zakochani, pozwoliłam sobie właśnie panią poprosić o pomoc.
Ledwo zdusiłam śmiech. Jakże wszyscy mylili się w swych opiniach.
-Miałaś rację, zwracając się z tym do mnie, bo rozumiem, jak ciężka jest utrata ojca. A w dodatku uważam, że małżeństwo z kimś kto jest ci niemiły nie ma prawa się zdarzyć. Musi być jakieś wyjście – stwierdziłam. Musiałam tu naprawdę się wysilić, bo biało oka nie była w najlepszej sytuacji. Nie mogła się sprzeciwić matce, chociaż to byłoby najbardziej wskazane.
-A gdyby twoja matka myślała, że uciekłaś z domu, to czy zasmuciłoby ją to na tyle, by zrezygnowała z wydania ciebie za lorda Yuga? Nie wiem, czy to najlepsze rozwiązanie, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy – wyjaśniła szybko.
To dziwne, że pomyślała pani akurat o tym. Gdybym miała dokąd, uciekłabym natychmiast. Niestety, nie znam nikogo, kto by mnie przyjął – oczy dziewczyny rozpromieniły się.
-Ale masz przyjaciółkę! Z przyjemnością będę cię gościć u siebie przez kilka dni.
Już w chwili składania oferty, zastanawiałam się, co powie na to Hatake. Zdecydowałam, że lepiej będzie, jak się o niczym nie dowie, gdyż może uznać, że należy Hinate odwieźć do matki.
-Jaka pani dobra – krzyknęła dziewczyna i mnie uściskała. – To mogłoby się udać, o ile mam nie wiedziałaby, gdzie jestem.
Z przyjemnością stwierdziłam, że dziewczyna jest nie tylko piękna i dojrzała jak na swój wiek, ale też inteligentna.
-Poinformuj pokojówkę i pojaw się w Hatake House o dziesiątej. Mój mąż wychodzi rano i zwykle nie wraca przed kolacją. Nie musi wiedzieć, że jesteś w domu. Służba nic mu nie powie, sama o to zadbam. Uważam, że wystarczy dzień lub dwa. Chyba damy sobie radę.
-Trudno mi wyrazić, jak wiele to dla mnie znaczy. Jestem ogromnie wdzięczna. Zostawię mamie wiadomość, że nie wrócę, póki nie zmieni zdania. Bardzo mnie kocha, tego jestem pewna i gdy tylko zrozumie, w jakie tarapaty mogę wpaść, zapewne zmięknie. Powiem jej rano, że idę zanieść stary kapelusz do przeróbki do madame Jouet. W pudle na kapelusze zmieszczę kilka drobiazgów. Z pokojówką też sobie poradzę.
Byłam pełna podziwu. Pomyślała dosłownie o wszystkim.
-Świetnie. Oczekuję cię jutro. A teraz powinnyśmy już powrócić do towarzystwa.


###

Gdy Sakura ponownie pojawiła się na sali, postanowiłem zażądać od niej wyjaśnień. Wiedziałem, gdzie była, ale bądź co bądź była tam dość długo i ciekawiło mnie jak się z tego wytłumaczy. Podszedłem więc do niej, próbują powstrzymać zdradliwy uśmiech.
-Gdzie u diabła się podziewałaś? Wystarczy, że się odwrócę, a już znikasz. Cóż to za maniery? – zbeształem ją.
Kiedy tłumaczyła mi, że musiała poprawić suknię i dlatego nie było jej tak długo, zauważyłem, że obok nas przemyka Hinata. Chwilę później chyba zauważyła, że lord Yuga się do niej zbliża, bo nie patrząc przed siebie, wpadła prosto na wysokiego, młodego mężczyznę o blond włosach, który pochwycił jej rękę, by nie upadła. Kiedy ten się odwrócił zauważyłem również parę błękitnych oczu i poznałem, że to właśnie Naruto poratował Hyugę. Postanowiłem się przyjrzeć tej sytuacji z bliska i uznając wytłumaczenia różowo włosej, poprowadziłem ją do stolika. Gdy usiedliśmy, mogłem spokojnie usłyszeć rozmowę dwojga młodych.
-Przepraszam – usłyszałem najpierw cichy głos biało okiej. – Obawiam się, że nie patrzyłam, gdzie idę – mówiąc to zarumieniła się. Uznałem, że widocznie Uzumaki musiał wpaść jej w oko. Chociaż patrząc na jego twarz, nie można było nie zauważyć, że wpatrywał się w dziewczynę jak w obrazek.
-Jestem szczęśliwy, że mogłem pomóc – powiedział kłaniając się, po czym wymamrotał – Nazywa się Naruto Uzumaki. Pragnę zostać pani zaprezentowany. Czy nie zechciałaby pani podejść ze mną do lady Jersey, by nas sobie przedstawiła?
Na szczęście lady Jersey nie siedziała daleko, więc mogłem podsłuchiwać dalej.
-Panno Hyuga, czy mogę przedstawić Naruto Uzumakiego? Panie Uzumaki, panna Hyuga.
Spojrzeli na siebie, a Naruto oczarowany swoją partnerką tylko stał, więc na pomoc przyszła mu lady Jersey.
-Panno Hyuga, oto pan Uzumaki, odpowiedni partner... do najbliższego walca – zaśmiała się, gdy blondyn szeroko się do niej uśmiechnął.
Czy mogę? – zapytał patrząc dziewczynie prosto w oczy. Ta podała mu rękę bez wahania i tyle ich widziałem, gdyż ruszyli na parkiet, na który nie miałem zbyt dobrego widoku. Musiałem przyznać, że naprawdę ładna z nich parka.
Przeniosłem teraz całe zainteresowanie na Sakurę, która zatopiona w myślach popijała lemoniadę Obserwowałem ją zdumiony.
Kiedy w jej oczach błyskały takie ogniki, wiedziałem, że cos się święci. Zaczynałem ją już powoli poznawać i teraz miałem zamiar cierpliwie czekać, na jej kolejny ruch.
Spojrzałem na nią wyczekująco, ale ona potrząsnęła jedynie głową i rzuciła mi ten swój szelmowski uśmiech.
Gdy orkiestra zagrała kolejnego walca, zielono oka odstawiła szklankę i popatrzyła na mnie z miną dziecka mającego ochotę na kolejne ciastko. Roześmiałem się głośno i podałem jej dłoń, na co jej twarz od razu się rozjaśniła. Poprowadziłem ją na środek sali i oddałem się przyjemności tańca.
Po tym, jak muzyka ucichła stwierdziłem, że pora już wracać do domu. Wieczór zbliżał się ku końcowi, a ja nienawidziłem tego tłumu w szatniach.
W powozie postanowiłem poznać dokładne powody obrazy, skierowanej do lady Rutherford. Nie podniosłem głosu, ale musiała wyczuć, że zadowolony też nie byłem
-Mam to wyjaśnić teraz, czy w bibliotece? – widocznie moja żona, nawet teraz nie mogła powstrzymać się od żartów.
-Teraz ty szelmo!
Czekałem niecierpliwie na jej tłumaczenie, ale nie kazała mi czekać długo.
-Lady Rutherford podeszła do mnie, gdy szykowałam się do tańca z sir Sidneyem Weatherbym i w jego obecności zapytała mnie, czym udało mi się pana usidlić. Czuję się winna, bo rzeczywiście usidliłam pana, choć niechcący, no i poniosło mnie i... – przerwała, patrząc na mnie niepewnie, więc ponagliłem ją spojrzeniem. – Powiedziałam, że nie wiekiem i doświadczeniem!
Nie wytrzymałem i roześmiałem się tak szczerze, że sam się sobie dziwiłem. Nie wiedziałem, że to Sybil zaczęła, tę małą sprzeczkę, ale musiałem przyznać, że mojej kochanej żonce nie brakuje śmiałości i bezczelności. Szkoda tylko, że nie widziałem twarzy brunetki.
-Lady Rutherford potrafi dopiec, ale zwykle traktuje się jej uwagi jako przejaw poczucia humoru. Muszę przyznać, że dogryzłaś jej nieźle, ale zasłużyła na to.
-Wybacza mi pan? – spytała, patrzą zdumiona w moje oczy.
-Powiedziałem, że sobie na to zasłużyła, ale mam nadzieję, że to się nie powtórzy – starałem się nie roześmiać po raz drugi. Chociaż, że byłem zadowolony z tej szelmy, to nigdy bym się do tego nie przyznał. Sybil za to pokazała się z fatalnej strony i już żałowałem, że zgodziłem się na odnowienie starej znajomości.
Gdy dotarliśmy do domu, odprowadziłem Sakurę i pomogłem zdjąć biżuterię. Dziewczyna poprosiła, bym schował klejnoty w sejfie, gdyż nie chce brać za nie odpowiedzialności.
-Dobrze, ale wiedz, że ilekroć zechcesz ją włożyć, jest do twojej dyspozycji.
Gdy dotykałem jej aksamitnej skóry przy zdejmowaniu naszyjnika, uderzyło we mnie to jak ładnie się nosi i jak wspaniale wygląda. Pamiętam, że gdy ją poznałem, wydała mi się na swój sposób ładna, ale nawet nie przypuszczałem, że zmieni się w prawdziwą piękność. Nagły ożenek tak mnie zbulwersował, że wcześniej ledwie zaszczyciłem ją uważniejszym spojrzeniem i jedynie to mogło mnie usprawiedliwiać. Wzruszyłem ramionami i żegnając się, wyszedłem, pamiętając, że czeka na mnie lady Rutherford.
Do jej domu udałem się pieszo. Mieszkała niedaleko, a ja nie chciałem, by konie oznajmiły wszem i wobec moją obecność. Próbowałem przypomnieć sobie jak rozkoszne wieczory u niej spędzałem i choć powinienem cieszyć się z odnowienia związku, z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu wcale nie byłem z tego zadowolony.
Wszedłem na schody i nacisnąłem klamkę. Drzwi otworzyły się i po chwili znalazłem się w hallu. Zostawiłem kapelusz i pelerynę na krześle, a sam udałem się na górę do sypialni. Dom był tak cichy, że wydawał się pusty. Najwidoczniej Sybil zwolniła służbę, jak zwykle wszystko dokładnie planując.
Otworzyłem drzwi i przez moment przyglądałem się mojej dzisiejszej kochance. Leżała rozmarzona na wielkim łożu, z włosami rozsypanymi na poduszce, ubrana jedynie w przezroczystą koszulkę.
Na mój widok wstała i z wyciągniętymi ramionami ruszyła ku mnie. Przezroczysta tkanina odsłaniała każdą krągłość jej doskonałego ciała. Zrobiłem jeden krok w jej kierunku, ale nagle się zatrzymałem. Zauważyłem pożądanie w jej oczach, lecz zamiast odpowiedzieć na je zalotne zaproszenie, myślałem o Sakurze, o jej niewinności, poczuciu humoru i przepięknych zielonych oczach. Wydawało mi się, że czas stanął w miejscu na samo wspomnienie Sakury w kuchni, Sakury w jadalni, Sakury w Almacku. Nagle Sybil całkowicie mi obrzydła.
Mamrocząc przeprosiny, które nie wypadły zbyt przekonująco nawet dla mnie, opuściłem pokój, pozostawiając Sybil z opuszczonymi ramionami i zaciśniętymi dłońmi.
Nie potrafiłem przypomnieć sobie wtedy starego powiedzenia, że nie ma nic niebezpieczniejszego dla mężczyzny niż odrzucona kobieta. Nie powinienem był jej tego robić, ale stało się.
Gdy zbiegałem po schodach, przyszło mi na myśl, że Sakura zmieniła całe moje życie. Przepędziła Nicolette, a teraz Sybil. Zastanawiałem się czy to początek dalszych zmian. CO właściwie do niej czułem? Musiałem przyznać, że sam tego do końca nie rozumiałem. Wiele myśli kłębiło się w mojej głowie. Próbowałem oddalić je wzruszeniem ramion, ale nawet świeże powietrze mi w tym nie pomogło. Postanowiłem jak najszybciej znaleźć odpowiedzi na dręczące mnie pytania.



Ohayo!
Tak jak obiecałam, przed końcem tygodnia pojawiła się druga, kończąca całosć częsć rozdziału. Niestety na razie nie napisałam początku kolejnego, więc może to chwilę potrwać, tym bardziej, że chyba będzie to najdłuższy rozdział ze wszystkich dotychczasowych. ALE!!! Ruszyłam trochę ze Smoczą i możliwe, ze w ciągu dwóch kolejnych tygodni skończę rozdział. Ewentualnie w końcu pojawi się pierwszy rozdział Miłosci, ale to chyba dopiero po Smoczej. Tak więc mam nadzieję, że powyższy rozdział się spodobał, a kolejna notka pojawi się do tych dwóch tygodni, tak żeby w miarę dotrzymać terminów jakie sobie wyznaczyłam w ciągu pierwszego semestru. Ma też nadzieję, że będziecie mieli cierpliwosć na tę następną notkę czekać.
Do następnego ;)



4 komentarze:

  1. no no :) się dzieje, że aż strach się bać :)) Kolejny wróg do kompletu. Sakura przyciąga kłopoty jak magnez.
    Fajnie, że można zacząć wypatrywać Smoczej Księżniczki :) No i ten dłuuugi rozdział. Ciekawe co Ty kombinujesz.
    Weny!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nic aż tak ważnego nie kombinuje ;) Co do kłopotòw to nie pierwsze i nie ostatnie. A Smocza na pewno się w ciągu tych dwòch tygodni napisze :D

      Usuń
  2. No i jest kolejny rozdział , ciesze się ze Kakashi wyszedł od tej wstrętnej baby i wrócił do domu zostawiając ja sama sobie haha :D Sakura cały czas go zaskakuje ale juzcoraz bardziej sie w niej zakochuje tylko jak on tego sie dowie hmm :D ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogłam mu pozwolić na zdradę. Po prostu musiałam go postawić w dobrym świetle. A on już się ogarnie z uczuciami. Tego możesz być pewna ;)

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics