Music

niedziela, 24 stycznia 2016

Małżeństwo po szkocku Rozdział VII: Remont



Następnego dnia, gdy się obudziłam, podświadomie rzuciłam szybkie spojrzenie w kierunku drzwi prowadzących do sypialni Hatake. Kiedy upewniłam się, że są zamknięte odetchnęłam z ulgą i przeciągnęłam się leniwie na łóżku.
Zadzwoniłam na pokojówkę, dzwoneczkiem, który znajdował się na szafce nocnej i poddałam się przyjemności posiadania służby. Mary pomogła mi ubrać kremową
suknię z naszytymi małymi gałązkami z muślinu i ułożyć włosy.
Po chwili zachwytu nad pięknem sukni zeszłam na dół do małego pokoju śniadaniowego i aż nie mogłam nadziwić się ilości przygotowanych dań. Kiedy zajadałam te pyszności, lokaj przyniósł mi wiadomość od Kakashiego, który kazał poinformować, iż wstał wcześniej i udał się na konną przejażdżkę. Dodał również, że wróci do domu dopiero na kolację.
Gdy tylko uporałam się z jajkiem, bułeczką i herbatą, poprosiłam kamerdynera, by sprawdził czy pani Crowl będzie miała dla mnie trochę czasu. Nieobecność Hatake pozwalała mi na obejrzenie domu i sprawdzenie, co mogłabym dla niego udoskonalić. Gospodyni domu pojawiła się niemalże natychmiast i z uśmiechem na twarzy przytaknęła na moją prośbę.
W czasie tej podróży po domu zdałam sobie sprawę jak bardzo się myliłam uważając, że miejskie lokum Hatake nie może być duże. Każdy pokój wydawał się być jeszcze piękniejszy od poprzedniego. Wszystkie udekorowanie z największym smakiem, a każdy w innych kolorach. Nie mogłam się nadziwić urokowi tego miejsca. Zaczęłam również zastanawiać się jak wygląda rodowa siedziba rodziny Hatake, skoro ten dom uważano za mały.
-Widziała już pani wszystko – zwróciła się do mnie pani Crowl – Mam nadzieję, że dom nie zawiódł pani oczekiwań.
-Jest cudowny. Dzięki pani jest taki zadbany, że ma pani wszelkie prawo być z niego dumna. Ale jest jeszcze jedno pomieszczenie, które chciałabym obejrzeć – zauważyłam zdziwienie malujące się na twarzy mojej rozmówczyni. – Chodzi mi o kuchnię. Chciałabym wiedzieć, gdzie przygotowuje się nasze posiłki, a także poznać szefa kuchni.
Po tej prośbie pani Crowl na chwilę znieruchomiała, po czym wzruszyła ramionami i poprowadziła mnie schodami w dół. Gdy otworzyła drzwi znajdujące się w kącie małego pomieszczenia, w którym się znalazłyśmy, zauważyłam małego, ciemnowłosego Francuza w średnim wieku, owiniętego wielkim białym fartuchem, strofującego podwładnych. Pomywaczki stały ze spuszczonymi głowami, a z całego towarzystwa tylko młody pomocnik kucharza nie przerywał ubijania czegoś w wielkiej misce.
Gdy usłyszał otwierające się drzwi przerwał swój wykład i popatrzył na nas w osłupieniu.
-Milady, to dla mnie zaszczyt – oznajmił w końcu, wywijając przy tym chochlą.
-Lady Hatake chciała powitać cię osobiście i obejrzeć twe królestwo – wyjaśniła pani Crowl.
-Jestem szczęśliwy, że chociaż w takiej ciemnej norze mogę panią uniżenie powitać – ukłonił się wyraźnie zadowolony.
Odwzajemniłam ten uśmiech i zaproszona weszłam głębiej rozglądając się po kuchni. Nie było tu okna, a świece nie dawały odpowiedniego oświetlenia. Jedna kamienna ściana pozbawiona była jakichkolwiek ozdób, zaś w przeciwległą, wykonaną z cegieł, z lewej wbudowano wielki, otwarty kominek. Tuż obok znajdował się przestarzały piec z żelaznymi drzwiczkami. Reszta ściany świeciła pustką. Z prawej stał mało przydatny do pracy bufet, a miejsca brakowało nie tylko na przygotowywanie potraw, ale również na naczynia kuchenne. Środek pomieszczenia zajmował wielki stół, na którym stały różnej wielkości półmiski. Podkuchenne musiały nieustannie uważać, by w czasie pracy na siebie nie wpadać.
-Kuchnia jest okropna – westchnęłam. – Jak udaje się panu przygotowywać w niej takie frykasy?
-Milady, jest to sprawa, która i mnie spędza sen z powiek. Jak można oczekiwać ode mnie, bym w tych warunkach przygotowywał dania, z których jestem sławny, tego nie potrafię zrozumieć. A poza tym moi pomocnicy są wyjątkowo głupi – odrzucił chochlę w geście dezaprobaty.
-Gdzie trzyma pan garnki i patelnie? Nie widzę ich tu zbyt wiele – postanowiłam zignorować jego słowa.
-Rien du tout – rozłożył ręce by podkreślić swe słowa.
Co prawda twierdził, że nie ma ich wcale, ale tak naprawdę było ich po prostu niewiele. Zrozumiałam, że będzie to dla mnie wyzwanie, ale postanowiłam jakoś umilić im pracę, a Hatake domowe życie.

-Dziękuję, że pozwolił mi pan obejrzeć kuchnię i przedstawił swoje problemy. Nie mogę obiecać, że wszystkie rozwiążę, ale zobaczę, co da się w tej sprawie zrobić. – zwróciłam się do Alphonsa i pożegnałam się z pracownikami.
Gdy wracałam do siebie, moją głowę zaprzątały kłopoty szefa kuchni. Aby osiągnąć zamierzone efekty, należałoby przerobić całą kuchnię, zainstalować nowy żelazny piec, wykuć okno, zrobić nowe półki i szafy, dodać nowe blaty, a może nawet wykorzystać pustą ścianę na prawo od drzwi. Nie chciałam jednak decydować o tym wszystkim zupełnie sama, gdyż doskonale pamiętałam kłopoty, jakich sobie narobiłam ostatnio. Skierowałam więc swe kroki do biura sekretarza Hatake.
Zapukałam delikatnie w drzwi i na wyraźne zaproszenie weszłam do środka. Z Naruto miałam okazję poznać się poprzedniego wieczora i musiałam przyznać, że choć wydawał się często bujać w obłokach to był przesympatyczną osobą.
-To dla mnie przyjemność milady. Czym mogę służyć?
-Złożyłam wizytę w kuchni i stwierdziłam, że brakuje w niej garnków, patelni i właściwie wszystkiego. Czy sądzi pan, że lord Hatake będzie miał mi za złe, jeśli dokupię kilka drobiazgów, które ułatwią pracę Alphonsa?
-Milord przekazał mi, że ma pani prawo kupować wszystko, co uzna pani za stosowne dla tego domu. Rachunki proszę przesyłać do mnie.
-Dziękuję bardzo – uśmiechnęłam się do niego. – Teraz jestem spokojna o to, że nie wpadnę w tarapaty.
-Tarapaty?
-Odniosłam wrażenie, że mam do tego talent.
-Zapewniam panią, że mam na to upoważnienie lorda – powiedział, co bardzo mnie uspokoiło. – Ale przypuszczam, że może mieć obiekcje, jeśli uzna cos za niestosowne.
-Ma pan moje słowo, że moim celem jest tylko większa wygoda jego lordowskiej mości. – odparłam.
Pożegnałam się z nim i powróciłam do swego pokoju. Tym razem moją głowę zaprzątnęły plany zakupu nowego pieca oraz akcesoriów, a także zdobycie odpowiednich pracowników.Gdy wracałam do siebie, moją głowę zaprzątały kłopoty szefa kuchni. Aby osiągnąć zamierzone efekty, należałoby przerobić całą kuchnię, zainstalować nowy żelazny piec, wykuć okno, zrobić nowe półki i szafy, dodać nowe blaty, a może nawet wykorzystać pustą ścianę na prawo od drzwi. Nie chciałam jednak decydować o tym wszystkim zupełnie sama, gdyż doskonale pamiętałam kłopoty, jakich sobie narobiłam ostatnio. Skierowałam więc swe kroki do biura sekretarza Hatake.
Zapukałam delikatnie w drzwi i na wyraźne zaproszenie weszłam do środka. Z Naruto miałam okazję poznać się poprzedniego wieczora i musiałam przyznać, że choć wydawał się często bujać w obłokach to był przesympatyczną osobą.
-To dla mnie przyjemność milady. Czym mogę służyć?
-Złożyłam wizytę w kuchni i stwierdziłam, że brakuje w niej garnków, patelni i właściwie wszystkiego. Czy sądzi pan, że lord Hatake będzie miał mi za złe, jeśli dokupię kilka drobiazgów, które ułatwią pracę Alphonsa?
-Milord przekazał mi, że ma pani prawo kupować wszystko, co uzna pani za stosowne dla tego domu. Rachunki proszę przesyłać do mnie.
-Dziękuję bardzo – uśmiechnęłam się do niego. – Teraz jestem spokojna o to, że nie wpadnę w tarapaty.
-Tarapaty?
-Odniosłam wrażenie, że mam do tego talent.
-Zapewniam panią, że mam na to upoważnienie lorda – powiedział, co bardzo mnie uspokoiło. – Ale przypuszczam, że może mieć obiekcje, jeśli uzna cos za niestosowne.
-Ma pan moje słowo, że moim celem jest tylko większa wygoda jego lordowskiej mości. – odparłam.
Pożegnałam się z nim i powróciłam do swego pokoju. Tym razem moją głowę zaprzątnęły plany zakupu nowego pieca oraz akcesoriów, a także zdobycie odpowiednich pracowników.
W jakiś czas później do mojego pokoju zapukał lokaj, informując, że hrabina Lieven, żona ambasadora Rosji i lady Jersey, patronki klubu Almack, przyszły z poranną wizytą. Doskonale zdawałam sobie sprawę z jej wagi. Właśnie te damy umożliwiały wejście w towarzystwo, mieć je u siebie w domu było nie lada honorem. Byłam pewna, że ich wizytę zawdzięczam Hatake. Poprawiłam fryzurę, wygładziłam spódnicę i skierowałam się do błękitnego salonu, w którym oczekiwały mnie obie damy.
Gdy weszłam do salonu obie otaksowały mnie czujnym spojrzeniem. Usiadłam obok hrabiny, a lady Jersey zaraz poszła w moje ślady. Nalałam damom herbaty i podałam talerzyki z przepysznymi biszkoptami. Po wypełnionej w dotyczące mnie informacje pogawędce, hrabina Lieven poinformowała mnie, że otrzymam od niej kartę wstępu do Almacku. Zgodnie z etykietą opuściły mój salon po 30 minutach, wcześniej zapraszając mnie na przyszły tydzień.

Następne dni były dla mnie pełne emocji. Zaczęły mnie odwiedzać inne damy wiedzione głównie ciekawością, co jednak nie przeszkadzało mi w ugoszczeniu ich jak należy.
Codziennie przysyłano mi również kolejne suknie, prze co zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno uda mi się je wszystkie założyć. Gdy napomknęłam o tym Hatake, uspokoił mnie stwierdzeniem, iż tego wymaga jego pozycja.
Dni mijały mi również na pogawędkach z pracownikami, którzy zwracali się do mnie po instrukcje i ocenę pracy. Tak więc gdy w kilka dni później odszedł ostatni z nich zawiadamiając mnie o zakończeniu prac, nie mogłam się doczekać widoku nowej kuchni.
Kiedy otworzyłam drzwi, zamarłam z wrażenia. To pieszczenie ani trochę nie przypominało kuchni sprzed tygodnia. Obok kominka i starego pieca honorowe miejsce zajmował nowy, wielki żelazny piec z sześcioma paleniskami, dwoma piekarnikami i podgrzewaczem, a nad stołem na hakach wisiały garnki i patelnie. Pokój był widny i nie zakopcony dzięki dużemu oknu, które usytuowano w ścianie zewnętrznej. Aby tego dokonać, należało wykopać sporo ziemi, a w miejsce darni posadzono kwiaty. W takim miejscu można było pracować z przyjemnością.
Potężny kominek służył teraz ogrzewaniu pomieszczenia, a na bocznej ścianie stało i wisiało mnóstwo szaf i szafeczek, w których znalazły miejsce nowe garnki, patelnie i rondle.

###

Zaraz po powrocie do domu udałem się do Naruto, by ten sporządził kopie ważnych notatek. Znalazłem go ze zmarszczonym czołem, pochylonego nad stosem rachunków.
-Mój Boże – zakrzyknąłem. – Czy aż tak bardzo cię wykorzystuję?
-Ależ nie. To tylko rachunki, które przysłała mi lady Hatake – odparł z uśmiechem podnosząc głowę znad sterty papierów.
Podszedłem zaintrygowany do biurka i wziąłem do ręki jeden z nich.
-Rachunek dla kamieniarza za wykonanie jednego okna. Gdzie u diabła potrzebne nam okno?
Rzuciłem Naruto ostre spojrzenie. Co to za pomysł? Cóż go napadło, by godzić się na cos takiego?
-Sam pan wydał polecenie, bym akceptował rachunki milady na zakupy dla domu.
-To prawda – przyznałem. – Ale czy mogłem spodziewać się czegoś takiego?
Odłożyłem papier, który trzymałem w ręce i zacząłem przeglądać kolejne.
-Piec? Garnki i patelnie?
-Ona zmienia kuchnię – olśniło mnie. Zdumiałem się, gdyż nie wyobrażałem sobie, by można było interesować się tym pomieszczeniem.
-Gdzie mogę znaleźć moją małżonkę? – spytałem odkładając rachunek na miejsce.
Gdy Naruto stwierdził, że nie ma pojęcia, zadzwoniłem po lokaja.
-Gdzie mogę znaleźć jej lordowską mość? – zapytałem
Gdy dowiedziałem się, że zeszła na dół, by sprawdzić efekty odprawiłem go dłonią, a Uzumakiemu podałem papiery, z którymi tu przyszedłem.
-To sprawa najważniejsza – złagodniałem widząc zmartwione spojrzenie blondyna.
-Nie martw się. Jestem pewien, że sprawa szybko się wyjaśni.
Chwilę później schodziłem po schodach, zdając sobie sprawę, że to moja pierwsza wizyta w tych rejonach. Tym, co najpierw ujrzałem, była postać Alphonsa, który schylał się, by pocałować dłoń mojej żony. Zdecydowanie wkroczyłem do kuchni, stając tuż za różowowłosą.
-A co też pan u licha wyprawia? – syknąłem lodowatym tonem, na co Sakura odwróciła się do mnie przodem, a Alphons w trymiga się wyprostował.
-Ja jedynie oddawałem hołd milady, aby wyrazić podziękowanie za to wszystko – pobiegłem za wzrokiem za jego ręką i rozejrzałem się po pomieszczeniu – Jestem w stanie to powtórzyć.
-Byłbym wdzięczny, gdyby trzymał pan ręce przy sobie – powiedziałem najbardziej lodowatym tonem, na jaki było mnie stać. Miałem zamiar mówić dalej, ale przeszkodziła mi w tym zielono oka.
-Niechże się pan uspokoi. Robi pan z igły widły – jej ton był pojednawczy, a uśmiech tak czarujący, że zaraz całe moje wzburzenie gdzieś się ulotniło. Położyła swoją dłoń na moim ramieniu i dodała – Proszę spojrzeć, co zrobiłam z tej ciemnej nory. Jest tu teraz dużo światła, które nadaje pomieszczeniu radosny wygląd, a nowe szafki ułatwią przygotowywanie posiłków.
Niestety nie byłem w stanie cenić jej wysiłków, lecz musiałem przyznać, że bez tego nowego okna, kuchnia musiała przypominać loch.
-Czy sądzisz, że te ulepszenia są cos warte? – zapytałem Alphonsa
-Teraz mogę przygotować prawdziwy obiad. Nikt nie zdoła prześcignąć mnie Alphonsa, w moim dziele.
-W takim razie, trzymam cię za słowo. Spodziewam się wizyty kilku osób i wspaniała kolacja byłaby mile widziana. Zaplanuj niewielkie przyjęcie na jakieś dwadzieścia osób. Będą to osobistości z kręgów dyplomatycznych, przyzwyczajone do wykwintnych dań. Liczę, że je zachwycisz. O dacie powiadomię cię później. Jednocześnie prosiłbym, byś swoją wdzięczność dla lady Hatake wyrażał raczej słowami, nie czynami. – mówiąc to podałem Sakurze ramię i poprowadziłem ją na górę.
Skierowałem się do drzwi i przepuściłem zielono oką zamykając je za nami. Wskazałem jej jeden z foteli, na który po chwili z gracją opadła. Już chciałem wyperswadować jej te pomysły, gdy jej pełne niewinności spojrzenie ostudziło mój gniew.
-Nie potrafię zrozumieć, jak udaje ci się z jednej biedy wpadać w drugą. To nie do pomyślenia, by służący całował cię w rękę. Widzę, że muszę baczniej obserwować twoje poczynania – dodałem patrząc na nią srogo.
-Przykro mi, że pana zdenerwowałam, ale nie miałam najmniejszego pojęcia, że Alphons okaże się takim.... Francuzem!
Widząc, w jaki sposób mówiła i przekrzywiała głowę, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Ta dziewczyna mnie bawiła, a dom zmieniła się nie do poznania, od kiedy w nim zamieszkała. Mój styl życia zupełnie odbiegał od zaplanowanego. Przez cały czas byłem świadomy jej obecności, co jednak nie przeszkadzało mi, by z przyjemnością czekać na to, czym zaskoczy mnie następnym razem. I tym razem nie musiałem czekać na to zbyt długo.
-Gdy hrabina Lieven oraz lady Jersey złożyły mi poranną wizytę, obiecały, że otrzymam kartę wstępu do Almacka. Czy uważa pan, że mogłabym tam pójść? Lady Jersey poinformowała mnie, że jeśli nie znajdzie pan czasu, by mi towarzyszyć, postara się o odpowiednią eskortę.
Ta wypowiedź kompletnie zmieniła bieg moich myśli. Było przyjęte, że młodzi chłopcy towarzyszą zamężnym kobietom na rozliczne towarzyskie spotkania, ale uznałem, że Sakura jest zbyt naiwna, by można ją było pozostawić samej sobie. W Almacku się nudziłem, ale zielono oka mogłaby tam zawrzeć nowe znajomości, więc postanowiłem poświęcić się przynajmniej ten jeden raz. Miałem tylko nadzieję, biorąc pod uwagę jej zdolność przyciągania kłopotów, że nie napyta sobie biedy przy moim boku. Tak więc zapewniłem, że będę jej towarzyszył.



Ohayo!
Oj jak ja tu dawno nie dałam żadnego rozdziału. Wiem, że minął miesiąc od ostatniego posta z należytą dla tej strony trescią i uznaję, że na tak długą nieobecnosć nie mam wytłumaczenia. Strasznie was przepraszam i nie mam zamiaru się bronić, jesli zamierzacie mnie zjechać, bo racja jest po waszej stronie. Postaram się najpóźniej w poniedziałek wstawić rozdział VIII, gdyż potem mogę nie mieć do tego okazji przez następne 4 dni.
Jak widać z tym nie dałam rady na czas i wstawiany jest godzinę po czasie, przez poprawki, które cały czas próbowałam wprowadzać. Liczę , iż usunęłam wszystkie defekty i miło się to czytało.
Mam nadzieję, że ten rozdział na razie wystarczy, aby was na trochę udobruchać. Jeszcze raz strasznie was przeraszam i dziękuję, że nadal tu jestescie i czytacie te moje beznadziejne teksty ;)
Do następnego :D (niedługo mam nadzieję)




8 komentarzy:

  1. Noo nareszcie jest rozdział , warto było na niego tyle czekać bo był extra :D Sakura cały czas zadziwia Kakashiego ,niby na początku denerwuje go to ale potem jest spokojny gdy ja widzi . No jestem ciekawa tego wieczoru na który idą razem hmm będą jakieś kłopoty czy spokojnie a może jakieś buzi buzi hehe :D ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie tak szybko. Ale coś na pewno będzie. ;D Cieszę się, że rozdział wypadł dobrze, gdyż nie zdążyłam z następnym, ktòry pojawi się w piątek/sobotę, ale się pojawi :D

      Usuń
  2. Czytałam już wcześniej, ale nie dałam rady nic Ci napisać, bo już wtedy na mnie krzyczeli, że mam ruszyć dupę i... takie tam.
    Teraz znalazłam chwilę czasu i z tego co pamiętam to jak zawsze mi się podobało. Tylko gdzie ten drugi rozdział? ;p
    Właściwie to znowu mogłabym napisać coś podobnego do poprzednich komentarzy. To powolne błądzenie koło siebie głównych bohaterów jest tak słodziaśne, że chce się tego więcej i więcej. Sakura w moich oczach straciła nieco delikatności, ale Kakashi dalej ją taką widzi jak widział. Się facet zdziwił, że baba zamiast drogich sukien, remontuje kuchnię. Ja też bym w klitce bez okien gotować nie chciała. Jak na razie to widać zmiany w jego podejściu do niej. Będzie może spojrzenie od strony Sakury? Ona dalej traktuje go jako męża z przypadku, czy może coś w niej kiełkuje?
    Weny i chęci do pisania! :)) Ja czekam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bij! :( Nie dałam rady przepraszam. Tym razem rozdział pojawi się do niedzieli do 00:00 100%. Serio. Co do podejscia Sakury, no nw nw. Lubię tak trzymać w napięciu ;P Cieszę się, że rozdział przypadł do gustu i, że zauważyłas moje próby przybliżenia różowej do kanonu. Chęci i wena się przydadzą. ;)

      Usuń
    2. Spokojnie, bić nie będę :)) ale pogonić nieco mogę. Kto wie, może dzięki temu rozdział pojawi się wcześniej :)))
      Aż tak wielkie napięcie to nie będzie, bo wiadomo do czego prowadzi to opowiadanie. To taki mały minus historii z sugerowaną parą na początku. Kwestia jest tylko tego kiedy, gdzie i jak. No i czy aby szczęśliwie, bo to też różnie bywa :)))
      Trzymam za słowo i obiecuję, że sprawdzę, czy rozdział pojawi się do obiecanego czasu :P Nie ukrywam, że tęskno mi też do Smoczej Księżniczki :)

      Usuń
    3. I niestety tu jest problem, gdyż po napisaniu części tekstu, znòw stanęłam. Wiem co ma się dalej wydarzyć, ale jakoś nie potrafie przejść z jednego punktu do drugiego :( Mam nadzieję, że się ruszę po Małżeństwie i następna do czytania będzie Księżniczka, ale nie wiem czy dam radę. Bynajmniej mam zamiar doprowadzić to opowiadanie do końca i będę się starać do upadłego. W końcu nie wypada nie kończyć ulubionego opowiadanka :)

      Usuń
    4. No ja myślę :) tak trzymaj bo inaczej zgon na miejscu :*
      ~~Syska~~

      Usuń
    5. Wiem, że w innym wypadku mnie zamordujesz ;P

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics