Music

piątek, 11 marca 2016

Smocza Księżniczka 5.Zasadzka



Niko obudził się po paru godzinach. Kiedy otworzył oczy zobaczył spokojną twarz przyjaciółki. Dalia spała z głową na jego ramieniu i ręką przerzuconą przez jego tors. Chłopak uśmiechnął się na myśl, że mógłby tak codziennie zaczynać dzień. Postanowił poczekać aż Kahuro się obudzi. Nie miał serca jej tego robić.
Akarai zdawał sobie sprawę z tego, że koszmary powrócą. Dotychczas dręczyły
go wyrzuty sumienia. Nadal zarzucał sobie to, że w noc poprzedzającą te wydarzenia postanowił w całości przejąć czuwanie i następnego dnia zszedł ze swojej warty za szybko.
Z kolejna drużyną nie było już tak samo. Nie szukał kontaktu prywatnie po misjach ani na treningach. Ich relacje, przynajmniej według bruneta, były czysto zawodowe. Inni członkowie drużyny jednak zaczęli uważać go za kompana, a z czasem za przyjaciela. Niko o tym wiedział i mimo swoich postanowień, zaczęło mu zależeć na tej trójce, jednak już nie okazywał tego w takim stopniu jak Rainerowi i Danowi.

Zielono oka obudziła się półgodziny po nim, wyrywając go ze swoich rozmyślań. Leniwie otworzyła oczy i podniosła się gwałtownie, nie rozumiejąc zbytnio sytuacji.
-Co ja ci takiego znowu zrobiłem? – urażony głos Niko sprowadził ją na ziemię.
Kiedy dziewczyna przypomniała sobie to, co stało się w nocy, położyła głowę na ramieniu niebiesko okiego.
-Ujdzie – mruknęła na powrót zamykając oczy.
-O nie tak się bawić nie będziemy – Niko się wyszczerzył. – Ruszaj dupę, bo trzeba się spakować, zjeść cos i przygotować do drogi.
-Nigdzie się nie ruszam.
-Hehe to się jeszcze okaże.
Dalia zaniepokojona tonem jego głosu uchyliła jedną powiekę i przyjrzała mu się badawczo. Niestety zanim zdążyła zareagować na widok jego perfidnego uśmieszku, on już siedział na niej okrakiem łaskocząc ją gdzie popadnie.
-Nikkoooo! –  w pokoju rozległ się przeciągły pisk zielono okiej.
-Wstaniesz?
-Złaź ze mnie grubasie – krzyknęła przez łzy.
-Pod warunkiem, że wstaniesz – nie miał zamiaru jej tak szybko odpuścić.
-Dobra, dobra. Tylko już przestań – wykrztusiła między napadami śmiechu.
Akari zrobił, co chciała i stanął obok łóżka z głupkowatym uśmiechem przyklejonym do twarzy. Dalia, kiedy już się uspokoiła rzuciła mu mordercze spojrzenie, na co ten tylko się roześmiał.
-Ja idę pod prysznic, ty się trochę ogarnij – rzucił kierując się w stronę łazienki i ledwo uchylił się przed poduszką lecącą w jego stronę. – Co jest? Chcesz mnie zabić piórami?
Tym razem w jego stronę poleciała plastikowa butelka z wodą. Zdołał przed nią umknąć chowając się za drzwiami łazienki, słysząc na odchodne poprzysiężenie zemsty szatynki.

-No weź już przestań – Niko starał się dotrzymać kroku Dali – Przecież jakoś musiałem cię z tego łóżka ruszyć.
Gospodę opuścili około południa. Od tego czasu Dalia nie odezwała się do chłopaka ani razu. Jego próby udobruchania zaczynały ją bawić i gdyby nie jedna myśl nie dająca jej spokoju, pewnie nadal by go męczyła.
-Powiedz mi coś.
-Nareszcie!!! Chwalić Boga, czy kogo tam chcecie – odetchnął przerywając jej.
-Daj mi dokończyć – warknęła.
-Dobra, przepraszam. To co chcesz wiedzieć,
-Mówiłeś, że moja moc jest rzadka. Znaczy to panowanie nad żywiołami prawda? – Niko skinął głową.
-Tyle, że w Arel jest przecież parę osób, które panują nad jakimś żywiołem. Ty zresztą też się do nich zaliczasz.
-Dobrze to ujęłaś – stwierdził po chwili namysłu. – Żywiołem. Liczba pojedyncza. Ty panujesz nad czterema, a właściwie musisz się nauczyć. Trzeba by ci ich tu ściągnąć. Chociaż znając Karin, już ich za nami wysłała.
-Kto to jest? – Dalia znowu zaczynała się gubić.
Brunet westchnął ciężko na myśl o kolejnych wyjaśnieniach. Przeklinał w myślach Karin za to, że kazała im siedzieć cicho i nic Dali nie mówić.
-Dobra. Powiem to raz, bo więcej mi się nie chce. Z pretensjami do Karin – zielono oka skinęła głową wywracając oczami. – W Arel jest 5 osób panujących nad żywiołem. Alan i Karin z wiatrem, niejaka Alice z ziemią, Melody z wodą i ja z ogniem. Poza tym dwie osoby, które opanowały Demoniczne Cięcie, czyli Karin, która wykorzystuje do tego siłę wiatru oraz Kal, który wytrenował sobie wystarczającą siłę, by władać tym prawie tak sprawnie i swobodnie jak nasza dwójka. Nie wiem, kim jest i jak wygląda Alice, ale znając Karin to ktoś, kogo znasz.
-Akurat o to nie musisz się martwić. Alice jest w mojej drużynie. Często gdzieś razem wychodzimy.
-Chwila. To ta ruda czy blondyna? – Niko był lekko zdezorientowany.
-Ruda i lepiej się nie przyznawaj, że nie pamiętasz Emmy, bo upatrzyła sobie ciebie na kolejny cel – zaśmiała się szatynka. – Tylko pamiętaj ona jest kwintesencją powiedzenia „Zraniona kobieta jest najniebezpieczniejsza.”
Brunetowi zrzedła mina. Nie spodobało mu się to, tym bardziej, że widział już akcje z udziałem tej blondynki. Nie miał zamiaru choćby awanturować się z nią na ulicy, a to była wersja light jej licznych i wyjątkowo pomysłowych zemst.
-Żartowałam kretynie – szturchnęła go skręcając się ze śmiechu. – Chciałam zobaczyć twoją minę.
-Osz ty... – w tym momencie Dalia postanowiła wiać jak najszybciej się da. Nie miała w planach powtórki z pobudki.

W chwilę po rozpoczęciu biegu jej uwagę zwrócił błysk po prawej stronie, który zauważyła kątem oka. Zdążyła odchylić głowę, na tyle, żeby strzała nie trafiła w skroń i przeleciała w minimalnej odległości od twarzy. Dziewczyna poczuła jak kant grotu rozcina jej skórę na policzku, po którym zaraz zaczęła płynąć ciepła jucha. Więcej nie trzeba było, żeby oboje wyciągnęli broń. Niko zaczął się uważnie rozglądać po otoczeniu i po chwili, zauważył pomiędzy gałęziami zamaskowaną blondynkę z łukiem w rękach. Kiedy chciał ruszyć w jej stronę, drogę zablokowało mu pięć zamaskowanych postaci. Niko rozejrzał się na boki i zobaczył, że zostali otoczeni. Odskoczył do tyłu i oparł się plecami o plecy Dalii.
-I co teraz? – zapytała zielono oka. – Twoi starzy znajomi chyba zaczęli działać.
-Też mi się tak wydaje – chłopak uśmiechnął się pod nosem. – To jak? Chwila rozrywki chyba nam nie zaszkodzi, co nie?
-Kto załatwi ich mniej staje na czatach.
-Stoi.
Niko ruszył w kierunku tych, którzy zastawili mu drogę i po krótkiej wymianie ciosów wbił mały sztylet schowany w rękawie jego bluzy w serce jednego z nich. Jednocześnie skrócił o głowę drugiego.
Dalia nie była gorsza. Używając obu mieczy przecięła wpół dwójkę napastników. Zaraz po tym wskakując na barki kolejnemu mocno owinęła nogi wokół jego szyi, jednocześnie przekręcają się w drugą stronę. Zamaskowany mężczyzna padł na ziemię, ze skręconym karkiem.
W pewnej chwili zielono okiej zakręciło się w głowie. Poczuła jak drętwieją jej nogi, a ręce odmawiają posłuszeństwa. Ledwo odskoczyła przed ciosem kolejnego przeciwnika, chwiejnie lądując na ziemi. Przypomniała sobie wcześniejszą strzałę i ten dziwny brak szczypania w ranie. Zrozumiała, że grot był nasączony trucizną. Zanim zemdlała zdążyła zobaczyć biegnącego w jej stronę mężczyznę, trzymającego w ręku sierp.


Ohayo!
Po pierwsze: Przepraszam, że tak długo, ale chyba przez najbliższe miesiące mogę się nie wyrabiać szybciej z rozdziałami.
Po drugie: Wiem, że dawno nie było Smoczej, a że umówiłam się z ann zwill na 10 zdań oto jest.
Miałam w planach wstawić to lub Małżeństwo. Póki co to drugie jeszcze się pisze, więc nie wiem kiedy dokładnie się pojawi, ale nie mam zamiaru zwlekać kolejnego miesiąca.
Po trzecie: Mam nadzieję, że się wam spodoba i nie narobiłam byków. Wszystko jest możliwe, chociaż sprawdzałam tekst 3 razy.
Na koniec takie spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet. Mam nadzieję, że dostałyście dużo kwiatów ;) 
Do następnego :D




4 komentarze:

  1. Ach jaka jestem szczęśliwa :-) Smocza Księżniczka :-) super!! ! To opowiadanie jest na tyle wyjątkowe, że nie ważne jak być napisała rozdział, to ja i tak jestem uszczęśliwiowa. Początkowa scena super. Chciałoby się więcej takich czytać. Muszę się częściej z Tobą umawiać na pisanie, gdyż korzyści są ogromne. Zakończyłaś w sposób, który ja nazywam wrednym. To oznacza, że chciałoby się od razu dostać kolejny rozdział. Nie każ więc zbyt długo czekać.
    Ja chcę więcej! (właśnie tupnęłam nogą)
    weny, chęci i czasu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe taka mała zemsta ;D. Ogòlnie rozdział miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że koniec bardziej pasuje w tym miejscu. I czas sie przyda, bo teraz weny nie brakuje a czasu tak :D

      Usuń
  2. Oooo super , chociaż długo było czekać na rozdział , mam nadzieje ze na kolejny nie będziemy musiały tak długo czekać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę, żeby do tego nie dopuścić ;)

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics