Następnego ranka po wyprawieniu Hinaty i Kakashiego usiadłam w
salonie i zajęłam się sprawdzaniem nadesłanego przez szefa kuchni menu. Nie
potrafiłam się jednak skupić. Myślami byłam przy Hatake i zastanawiałam się,
jak on sobie tam radzi. Byłam pewna, że dzięki sile perswazji, zajmowanej
pozycji i majątkowi, uda mu się zjednać panią Hyuga. Wydawało mi się, że minęło
kilka
godzin, gdy w końcu usłyszałam jego głos dobiegający z hallu. Wybiegłam mu na spotkanie, nie mogąc już dłużej usiedzieć w miejscu.
godzin, gdy w końcu usłyszałam jego głos dobiegający z hallu. Wybiegłam mu na spotkanie, nie mogąc już dłużej usiedzieć w miejscu.
Hatake oddał kapelusz i rękawiczki Smithersowi,
wziął mnie pod ramię i poprowadził z powrotem do obleganego przeze mnie przed
chwilą salonu.
Tak bardzo chciałam usłyszeć, co osiągnął, że
nie mogłam ustać w jednym miejscu i nerwowo stykałam czubkiem pantofla o
podłogę. Utkwiłam wyczekujące spojrzenie w mężu i starałam się nie wybuchnąć
milionem pytań.
###
-Miałem się
przez ciebie z pyszna – usiłowałem narzekać, ale widząc niepokój malujący się
na twarzy mej towarzyszki przeszedłem od razu do rzeczy. – Wymagało to pewnej
dozy łagodnej perswazji, ale sprawa została załatwiona. Lord Yuga dowie się, że
jego starania są niemile widziane.
-Wiedziałam,
że się panu uda! – krzyknęła zielono oka, klaszcząc w dłonie. W jej oczach
zauważyłem podziw, co mi się bardzo spodobało.
-Prawdę
mówiąc, wydaje mi się, że nie tyle fatalna reputacja lorda, ile moja oferta
przekonała panią Hyuga. Wolę nie myśleć, jaka będzie jego reakcja, gdy dowie
się, że to mnie zawdzięcza udaremnienie planów.
-Czy to
znaczy, że jest pańskim przyjacielem? – zapytała mnie z niedowierzaniem.
-Nie jest
moim przyjacielem, raczej znajomym. Nie zapominaj, że ma nienaganne pochodzenie
i że możesz mieć z nim jeszcze do czynienia – starałem się jakoś usprawiedliwić
przed Sakurą, ale rozbawienie objawiające się lekkim uśmiechem, utrudniało mi
sprawę.
-Jestem
pewna, że papa nawet nie przyznałby się do znajomości z kimś takim – odparła
stanowczo.
Zachowałem
jej ton, ale z trudem udało mi się powstrzymać śmiech.
-Twój papa
z pewnością był człowiekiem godnym szacunku. Szkoda, że go nie poznałem. – Tą
pewnie enigmatyczną dla niej wypowiedzią zakończyłem dyskusję i przeszedłem na
bezpieczniejsze tematy, czyli nowe plotki – zainteresowanie hrabiny Granielle
lordem Devantem i nowy powóz podróżny Traffordów kolorze kremowo wiśniowym. – A
teraz już czas na mnie. Zobaczymy się przy kolacji – zakończyłem.
###
Hatake
skłonił się przede mną uprzejmie i wyszedł, dając mi sposobność do podziwiania
jego wysportowanej sylwetki i wdzięku, z jakim się poruszał.
Następnego
ranka otrzymałam liścik od Hinaty, która zapraszała mnie na przejażdżkę konną
po parku. Od razu nabrałam ochoty do życia, gdyż była to dogodna sytuacja, by
dowiedzieć się o reakcji pani Hyuga i jej dalszych planach względem córek.
Uwielbiałam
jazdę konną i cieszyłam się na tak miły sposób spędzenia poranka. Odpisałam
Hinacie, że będę gotowa za godzinę i pobiegłam na górę poszukać odpowiedniego
stroju. Pamiętałam, że madame Hilarie nalegała, by w mojej garderobie znalazło
się co najmniej kilka kompletów do konnej jazdy, ale dopiero dziś miałam okazję
włożyć jeden z nich. Wybrałam kostium w kolorze mchu z wielkimi złotymi
guzikami, a do tego zieloną jedwabną bluzkę oraz kapelusz przystrojony
spływającym na plecy zielonym welonem i dwoma strusimi piórami.
Ubrana
przeszłam do stajni, gdzie po chwili podbiegł do mnie stajenny.
-Proszę
osiodłać mi konia – powiedziałam.
-Milady –
stajenny był najwyraźniej zakłopotany. Jąkając się i zacierając ręce zapytał: -
Czy jego lordowska mość wie, że zamierza pani jeździć?
-A co to ma
do rzeczy? Proszę mi wybrać konia – powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Zaskoczył mnie tym pytaniem, ale nie sądziłam, by Hatake nie aprobował
przejażdżek. Co prawda pytać, go nie pytałam, ale też nie potrafiłam sobie
wyobrazić odmowy z jego strony.
-Milady,
przepraszam, ale nie mamy w stajni konia dla damy. Wszystkie ogiery jego
lordowskiej mości są zbyt narowiste – tłumaczył się dalej.
-Nonsens!
Byłam pewna
swoich umiejętności jeździeckich toteż ruszyłam wzdłuż boksów i zatrzymałam się
przy kasztanie z wielką, białą gwiazdą na czole.
-Proszę
osiodłać tego.
-To Hektor
milady, drugi wierzchowiec pana. Narowista bestia – do stajennego dołączył
pomocnik.
-Świetnie!
– krzyknęłam coraz bardziej podniecona. – Czy macie damskie siodło?
-Jest
siodło matki jego lordowskiej mości, ale lata świetności ma już za sobą.
-Nie mam
wyboru. Osiodłaj natychmiast – powiedziałam stanowczo. Byłam zdecydowana
postawić na swoim za wszelką cenę. A poza tym czekała na mnie Hinata.
Gdy
zobaczyłam Hektora, oczy mimowolnie mi się zaświeciły. To dopiero będzie
przyjemność przejechać się na takim koniu. Stajenny go przytrzymał, a jego
pomocnik podstawił mi stópkę z dłoni bym mogła dosiąść wierzchowca. Następnie z
obawą wypisaną w oczach odsunęli się i obserwowali.
Hektor, co
prawda musiał być zdezorientowany, gdyż z tego co wywnioskowałam, pierwszy raz
miał na sobie damskie siodło i tym bardziej postać w długiej spódnicy. Usiadłam
pewnie, mocno chwyciłam wodze i choć koń wierzgał, utrzymałam nad nim kontrolę.
Uśmiechnęłam się do stajennych, którzy wyraźnie odetchnęli z ulgą i
wyprowadziłam zwierzę ze stajni.
Byłam
uradowana. Od dłuższego czasu nie miałam okazji dosiąść prawdziwego
wierzchowca. Ranek był jasny, a ulice pełne kupujących i domokrążców. Zewsząd
dochodził miarowy stukot kopyt końskich o bruk i rytmiczne dudnienie kół
powozów. Na wystawach pyszniły się różnorakie dobra ozdobione kwiatami, a
szyldy lekko poruszał wietrzyk. Miasto tętniło życiem, a jego radosny nastrój
udzielił się również mnie.
Skręciłam
do parku i pierwszą napotkaną osobą był lord Yuga na siwym, pięknym wałachu.
Gdy mnie zauważył, podjechał bliżej. W jego blisko osadzonych oczach
dostrzegłam zachwyt, co wcale mi się nie spodobało. Zdjął kapelusz, a zamiast
powitania, powiedział:
-Jest pani
śliczna. – Jego głos przyprawił mnie o drżenie. Spojrzał na konia, którego
dosiadałam i dodał: - Musi być pani znakomitą amazonką, skoro Hatake pozwolił
pani wziąć Hektora.
Pomyślałam,
że Yuga musi być w bliskiej zażyłości z moim mężem, skoro zna jego konie,
dlatego też postanowiłam być uprzejma. Ten wykorzystał okazję, wyciągnął rękę i
uścisnął moją dłoń. Z niemałym wysiłkiem udało mi się uwolnić z żelaznego
uścisku i puściłam przy tym wodze, na co natychmiast zareagował spłoszony
Hektor. Pozwoliłam mu pogalopować przez chwilę, rozkoszując się pędem, unosząc
za sobą falujący na wietrze welon, by w odpowiednim czasie przywołać
wierzchowca do porządku. Silny koń nie poddawał się łatwo moim wysiłkom, ale
wiedziałam, że w końcu uda mi się zapanować na nim, gdyż nie tylko miałam silne
ręce, ale w pełni sobie ufałam.
###
W czasie mojej porannej
przejażdżki spotkałem Gifforda. Naszą spokojną pogawędkę przerwała uwaga mego
przyjaciela.
-Wygląda na
to, że twój Hektor galopuje prosto na nas.
Podążyłem
za jego wzrokiem i rozpoznałem nie tylko konia, ale i jeźdźca. Przez moment
ogarnęła mnie wściekłość. Uspokoiłem się jednak, gdy zauważyłem, że Sakura
potrafi jeździć, choć galopowała zbyt szybko. Gdy była całkiem blisko,
podjechałem do niej i silną dłonią pochwyciłem wodze, zatrzymując tym samym
konia. Zauważyłem, że oczy Sakury błyszczą ja gwiazdy, a jej policzki zdobi
uroczy rumieniec. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, zielono oka wyjaśniła:
-Nie
straciłam nad nim kontroli.
Zignorowałem
tę uwagę.
-Jak u
diabła udało ci się go wyprowadzić? Tylko ja dosiadam tego konia. Muszę
porozmawiać z moim stajennym – mój ton brzmiał ostrzej niż chciałem.
-Hinata
zaprosiła mnie na przejażdżkę, a stajenny powiedział, że nie ma pan nic
odpowiedniego dla mnie – rzuciła mi wyzywające spojrzenie, a w jej oczach
zajaśniały już znajome mi ogniki. – Obejrzałam wszystkie konie i wybrałam
Hektora. Jest śliczny – pogłaskała go po karku – ale przyznaję, że narowisty.
Zawróciliśmy
konie i podjechaliśmy do miejsca, gdzie czekał na nas Gifford. Do tego czasu
zdołałem trochę ochłonąć i uświadomiłem sobie jedną rzecz.
-Przyznaję,
ż eto moja wina. Powinienem był wcześniej o tym pomyśleć.
-Czy
mogłabym dostać konia z temperamentem? – poprosiła.
-Widzę, że
potrafisz jeździć, więc sam wybiorę ci odpowiedniego wierzchowca, ale do tego
czasu, ostrzegam cię, byś nie dosiadała żadnego z moich.
-Tak jest,
mój panie – skłoniła się, salutując szpicrutą. Powiedziała to tak rozbrajająco,
że nie potrafiłem dłużej się na nią złościć. Wszystko wskazywało, że czeka mnie
jeszcze nie jedna kłopotliwa sytuacja, ale po raz kolejny byłem zmuszony
przyznać, że dzięki niej życie nabrało kolorów i stało się interesującą
przygodą.
-Lepiej
będzie, jak dołączę do was, by mieć cię na oku.
Sakura
zgodziła się, toteż wolno podjechaliśmy do Gifforda, przy którym stała już
Hinata na niewielkiej, lecz zgrabnej czarnej klaczy.
Gdy moja
żona i panna Hyuga się witały, Gifford przyznał mi, że Sakura to wspaniała
kobieta. Powiedział również, że w tym momencie nie miał wątpliwości, że gdy
spotkał nas pierwszy raz w Annan byliśmy już małżeństwem. Zastanowiłem się nad
jego słowami. Z pewnością ta drobna różowo włosa istotka była wspaniałą
kobietą. Udowadniała to każdym swoim wybrykiem, które tylko utwierdzały mnie w
tym, że ma wielkie serce i na pierwszym miejscu stawia dobro innych. Jej
obecność zmieniała każdy szary dzień w cos niezwykłego i za każdym razem
przynosiła nowe przeżycia.
Jechaliśmy
we czwórkę przez park, przystając co chwilę, by zgodnie ze zwyczajem zamienić
kilka zdań z napotkanymi przyjaciółmi. Sakura i Hinata wysunęły się na czoło,
by porozmawiać prywatnie. Z tego, co przekazała mi różowo włosa, chciała
dowiedzieć się więcej o całej aferze z Yugą i przeprowadzonej dzisiaj rano
rozmowie.
Chwilę
później podjechał do nas lord Yuga i ignorując Giffforda, zwrócił się do mnie.
-Rozumiem,
że tobie mogę podziękować za osobistą przysługę – powiedział z zimną
wściekłością, która wyraźnie zdziwiła Gifforda.
-Co też
przyszło ci do głowy? Ale oczywiście, w każdej chwili jestem gotów pomóc –
odpowiedziałem chłodno, nauczony przez lata, by nie ujawniać swoich uczuć.
Yuga rzucił
mi ostre spojrzenie i zamilkł zatapiając się w swoich myślach. Chwilę później
ukłonił się i odjechał.
-O co tu
chodzi? – zapytał Gifford.
-Daj
spokój. On, podobnie jak wielu innych, uważa, że za bardzo się puszę. Ale kto
by się tym przejmował – odpowiedziałem, nadając sprawie błahy charakter. – A
teraz już chyba najwyższy czas, bym zabrał jej lordowską mość do domu.
Podjechaliśmy
do Sakury i Hinaty i zaproponowaliśmy powrót. Wiedziałem, że zielono oka daje
sobie radę z Hektorem, ale nie chciałem igrać z losem. Rzuciła mi znaczące
spojrzenie i szybko przystała na moją propozycję. Pożegnała się z młodą Hyugą,
obiecując, że spotkają się następnego dnia i pojechała za mną. Przez chwilę
kłusowaliśmy w milczeniu, które przerwać postanowiłem ja.
-Jak dziś czuje
się Hinata?
-Jej
przygnębienie zniknęło. Nabrała ochoty do życia. Jestem pewna, że nie uszło
pańskiemu bystremu oku, iż jest zainteresowana Naruto.
-Nie byłem
pewien, co do niej, ale jeśli idzie o niego, to zauważyłem rosnące
zainteresowanie.
-Czy sądzi pan,
że oświadczy się jej? – Dla Sakury ich miłość widocznie nie podlegała żadnej
dyskusji. Ponieważ pasowali do siebie, uważała wyraźnie, że powinni się pobrać.
Spojrzałem na
nią tkliwie. Teraz bawiła mi się tu w swatkę.
-Naruto nie
jest wystarczająco zamożny, by zadowolić panią Hyuga. Jestem pewien, a i ty się
o tym przekonasz, że on sam uważa, iż na razie nie ma jej nic do zaoferowania.
-Na razie?
- szybko podchwyciła moje myśli, czego
się akurat nie spodziewałem. – A gdzie zyska lepszą pozycję? Wiem, że hojnie go
pan wynagradza, co nie przeszkadza, że w obecnej chwili nie pozwala mu to
jeszcze na ożenek. Potrzebna mu posada, zapewniająca szybki awans.
-Prosisz mnie o
to, bym wykorzystał swoje wpływy i poprawiając jego sytuację, pozbył się
świetnego sekretarza – jej szybki sposób myślenia jednocześnie mnie zadziwiał i
rozczulał.
-Czy mógłby pan
mu pomóc? – spytała z nadzieją w głosie, tym samym ignorując moją uwagę.
-Słyszałem, że
Castlereagh szuka odpowiedniego kandydata na ambasadora Brazylii. Możliwe, że
jeśli zasugeruję Naruto... ale wiem, ż eon woli żonatych kandydatów –
powiedziałem, zmuszony do jasnej odpowiedzi.
Oczy Sakury
jednak zajaśniały na tę informację.
-No właśnie!
Pan zapewni mu posadę, a reszta to już jego sprawa – ta rozmowa coraz bardziej
mnie bawiła i z trudem powstrzymywałem śmiech.
-A co będzie ze
mną? Jak mam dać sobie radę bez sekretarza? – czekałem aż rozwiąże i ten
problem.
-Zapewne jest
wielu młodych, odpowiednich kandydatów, którzy tylko czekają na taką okazję.
-Merci du
compliment! – podziękowałem jej z ironią w głosie. – Jednakże będzie to dla
mnie szalenie niewygodna sytuacja – upierałem się, by sprawdzić, jaką znajdzie
na to odpowiedź.
Moja uwaga
widocznie dała jej do myślenia, bo odpłynęła myślami do innego miejsca.
Postanowiłem być cierpliwy i czekałem aż cos wymyśli.
W tym czasie
podjechaliśmy do stajni i pomogłem jej zsiąść z Hektora. Nie odezwaliśmy się do
siebie dopóki stajenny nie odprowadził koni.
Przyglądałem
się jej badawczo. Jeśli dobrze ją znałem, a tak mi się wydawało, powinna
niebawem podsunąć jakieś rozwiązanie.
-Czy Naruto ma
młodszego brata lub kuzyna? Mógłby go wprowadzić w pana sprawy, a i ja chętnie
pomogę. Mam całkiem ładny charakter pisma i mogłabym przepisywać noty, dopóki
jego praca nie zyska pańskiej aprobaty.
Zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy widziałem jej
wysiłki, by pomóc zarówno blondynowi jak i mnie. Była hojna do przesady, nigdy
nie myślała o sobie, a w porównaniu z innymi kobietami bardzo zyskiwała. Czy to
możliwe, bym się w niej zakochał? Rozważyłem swe uczucia i musiałem przyznać,
że Sakura stała się dla mnie kimś bardzo ważnym Nie byłem jednak pewien, czy
mogłem to nazwać prawdziwą, nierozerwalną miłością. Rozsądek postanowił
wyjechać na wakacje, a serce, mimo pozorów, wcale nie było skore do współpracy.
Musiałem zaufać swoim przeczuciom i zdać się na czas. To zdarzyło mi się po raz
pierwszy w moim długim, trzydziestodwuletnim życiu, ale... jakie są jej uczucia?
Traktuje mnie jak starszego brata, ma dla mnie wiele przyjaźni i dobrych chęci,
ale nigdy nie zdradziła się, bym interesował ją jakoś szczególnie. Cieszyłem
się u kobiet dużym powodzeniem, a tu musiałem zdobywać zainteresowanie. To była
dla mnie zupełna nowość, ale jednocześnie siła napędowa. Obwiniałem się, że
wcześniej nie zauważyłem, jaki klejnot mi się trafił. Teraz, gdy patrzyłem na
nią oczami zakochanego, mężczyzny, zdałem sobie sprawę, jak idealnie pasowała
na moją żonę. Kiedy uświadomiłem sobie wszystkie te fakty, postanowiłem, że
muszę uczynić wszystko, by zaakceptowała mnie jako prawdziwego męża, a nie
tylko jego pozór. Skoro zawsze chętnie przyjmowałem wyzwania rzucane mi przez
los, to czemu nie podjąć tego, które było mi wyjątkowo bliskie? Jeśli Sakura
tak bardzo chce pomóc Naruto, oddam jej tę przysługę. Będzie to pierwszy krok
do poukładania tego chaosu w moim sercu i głowie oraz zdobycia jej uczuć.
-Sakuro –
powiedziałem ciepło – pozwól, że zobaczę, co uda mi się zrobić w tej sprawie,
Jeśli przejdzie propozycja kandydatury Naruto, dowiem się, kogo może mi
zaproponować na swoje miejsce.
Jej reakcja
była natychmiastowa. Ujęła moją rękę i ścisnęła mocno, patrząc mi przy tym w
oczy. Odwzajemniłem jej ucisk, ale z trudem oparłem się pokusie, by wziąć ją w
ramiona. Uznałem, że na to jeszcze o wiele za wcześnie.
Wieczorem tego
samego dnia zastałem ją w bibliotece, gdzie przeglądała książki. W tym pokoju
spędzała mnóstwo czasu, częściowo dla własnej przyjemności, częściowo z powodu
kazań, które jej tu prawiłem. Uśmiechnąłem się do siebie, wspominając te
chwile. Jak taka słodka kobieta może nieustannie pakować się w coraz to nowe
tarapaty? Jej psoty sprawiały jednak, że była mi coraz bliższa.
Gdy wszedłem do
biblioteki, spojrzała na mnie z takim napięciem, jakby nie tylko usta, ale całe
jej ciało czekało na to, co mam jej do powiedzenia. Zamknęła książkę.
-No cóż,
załatwione! Moja rekomendacja i poparcie kilku osób, które znają Uzumakiego,
przyczyniły się do akceptacji jego kandydatury na to stanowisko, pod warunkiem,
że się ożeni – z przyjemnością obserwowałem jej reakcję. Z zachwytu klasnęła w
dłonie, co jak zauważyłem, było jej stałym zwyczajem.
-Jaki pan
dobry! Czy powie mu pan o tym zaraz? – była tak podniecona, że szczęście
zaróżowiło jej twarz, a oczy błyszczały jak szmaragdy.
-A może
poproszę go tu, bo i tobie należą się podziękowania – była urocza w swoim
entuzjazmie. Przez kilka chwil nie mogłem oderwać wzroku od jej ponętnych,
rozciągniętych w szczerym uśmiechu warg.
###
Czułam przyspieszone bicie serca, gdy Hatake posłał
mi tak intensywne spojrzenie. Nie znałam wspanialszego mężczyzny, przy tym tak
dbającego o uczucia innych, nawet w moim przypadku, mimo iż musiał gorzko
żałować, że zajęłam tak ważne miejsce w jego życiu. Marzyłam, by, choć na
moment odegnać przeszłość, by uniknęły dzielące nas przeszkody. By otoczył mnie
silnymi ramionami, by... Na samą myśl brakło mi tchu. Postanowiłam przegnać te
myśli, bojąc się, że rzeczywistość stanie się przez to nie do zniesienia.
Powinno mi wystarczyć, że dba o moje wygody, ale nie wystarczało. Z każdym
dniem chciałam więcej. Więcej jego obecności, uśmiechu, troski,
zainteresowania. Chciałam być dla niego kimś ważnym. Chciałam jak największy
egoista, zagarnąć dla siebie całe jego serce, zamieszkać tam i już nigdzie się
stamtąd nie ruszać. Dlatego za każdym razem, kiedy przypominałam sobie, jak
wielkim problem się dla niego stałam, moje serce rozrywało się na miliony
małych kawałeczków. Nie wiedziałam, czy to można nazwać miłością, ale
wiedziałam, że Kakashi stał się najważniejszą osobą w moim życiu, a jego strata
zabiłaby mnie. Przeniosłam wzrok na kominek i próbując odgonić od siebie te
myśli, zaczęłam uważnie obserwować skaczące iskry.
Hatake zadzwonił i gdy pojawił się kamerdyner,
posłał po Naruto. Kiedy przypomniałam sobie, po co tu jesteśmy, rozpromieniłam
się i z trudem usiedziałam na miejscu. Za to mój mąż niedbale oparł się o
kominek i był wyraźnie rozbawiony moim niepohamowaniem.
Zza drzwi wysunęła się blond czupryna.
-Pan mnie wzywał?
-Mam dla ciebie pewne nowiny. Wiesz dobrze, że byłeś
znakomitym sekretarzem i przyjacielem, i że z trudem przyjdzie mi się z tobą
rozstać.
Naruto zbladł. Widocznie myślał, że właśnie dostaje
wymówienie. Nie powiem, całkiem zabawny widok.
-W Brazylii wakuje stanowisko dyplomatyczne, które,
jak sądzę, odpowiadałoby ci. Jest dobrze płatne, zapewnia dom i służbę. Jest
tylko jedno ale... pierwszeństwo mają żonaci – kontynuował.
W jednej chwili do twarzy Naruto napłynęła krew i
spojrzał na mnie, chyba przeczuwając, kto to wymyślił. Przełknął z trudem,
ślinę i powiedział:
-Z przykrością opuszczę pana, milordzie, ale
przyznaję, że nawet nie marzyłem o takiej możliwości. Trudno mi wypowiedzieć,
jak wdzięczny jestem panu za wszystko, co pan dla mnie zrobił – wciągnął
głęboko powietrze. – A jeśli chodzi o stan małżeński, pozwoli pan, że na chwilę
pana przeproszę? Muszę bezzwłocznie zająć się pewną sprawą.
Ku mej radości opuścił pokój w wielkim pośpiechu.
-Czy to cię uszczęśliwia? – zapytał szaro włosy.
-Jest pan cudowny! – odpowiedziałam ciepło. – I
nawet nie prosił go pan o pomoc w szukaniu następcy.
-To nie był odpowiedni moment. Widziałaś sama, ze
miał tylko jedno w głowie – Hinata.
Wiedziałam, że muszę uzbroić się w cierpliwość do
czasu, aż dowiem się, czy pani Hyuga zaakceptuje Naruto. Nie miałam
wątpliwości, jak Hinata przyjmie tę wiadomość.
-Niech panu Bóg błogosławi. Szkoda, że papa pana nie
poznał. Tak dobrze byście się ze sobą zgadzali – powiedziałam ze smutkiem.
Żałowałam, że taty nie ma już wśród żywych. Tak bardzo za nim tęskniłam.
-Powinnaś wiedzieć, że lubię cię uszczęśliwiać –
szepnął cicho.
Spojrzałam na niego w zdumieniu. Zabrzmiało to tak,
jakby zależało mu na mnie, ale wiedziałam przecież, że to niemożliwe. Nie
przypuszczałam, że mogę porównywać się ze wspaniałymi kobietami, do których
przywykł.
Na nowiny musiałam czekać do następnego dnia. Od
Naruto, który znalazł się w salonie, wprost biło szczęście.
-Droga lady Hatake, jak mamy pani dziękować? Jestem
najszczęśliwszym z ludzi. Pani Hyuga z uwagi na okoliczności, wyraziła zgodę na
szybki ślub, a Hinata przyjęła moje oświadczyny. Z powodu wyjazdu pobieramy się
już za dwa tygodnie. Szczegóły jeszcze nie zostały ustalone, ale sądzę, że
będzie to bardzo cicha ceremonia.
Uśmiechnęłam się na to stwierdzenie. Kolejna cicha
ceremonia. A to ironia losu.
-Muszę odszukać lorda, by porozmawiać o moim
następcy – kontynuował i ponownie mi dziękując, ruszył na poszukiwania pana
domu.
Westchnęłam. Jakie to cudowne być tak zakochanym. Uczucie zazdrości na
krótką chwilę owładnęło moim sercem. Gdyby tylko sprawy mogły mieć się inaczej,
ale... to były tylko pobożne życzenia. Musiałam zadowolić się tym, co miałam.
Ohayo!
Tak to znowu ja i znowu jestem spóźniona. Przepraszam. Dzisiaj miałam trochę do roboty i dopiero niedawno zabrałam się za dokończenie rozdziału. Co prawda nie został on wstawiony w sobotę, ale mam nadzieję, że te kilka minut nie robi dużej różnicy :)
No i mam nadzieję, że długość tego rozdziału trochę was udobruchała :D
Co do kolejnego - w tej chwili nie jestem w stanie stwierdzić co to będzie. Mam mały kawałek Miłości, tyci Smoczej, kawałek kolejnego Małżeństwa i wielkie nic w czwartym rozdziale Racing. Ale to ostatnie musicie mi wybaczyć. Na razie staram się jakoś ogarnąć to opowiadanie i przywrócić jego stan rzeczywisty do wyobrażenia. No i oczywiście wzięłam się za poprawianie rozdziałów Smoczej. Kiedy to skończę, wezmę się za sprawdzanie Małżeństwa, ale już tylko pod kątem ortografii interpunkcji i takich tam. No wiecie o co chodzi.
Jak pewnie niektórzy zdążyli się dopatrzeć, odświeżyłam zakładki z bohaterami Racing oraz Miłość. Jeśli ktoś jest zainteresowany zapraszam ;D No i to chyba byłoby na tyle. A co do tej dodatkowej osoby w ekipie to w niedługim czasie postaram się włączyć ją w życie OSPN. Powiedzmy, że pomoże mi przy rozdziałach i mam nadzieję zmyje od czasu do czasu głowę za niedotrzymywanie terminów ;D
DO następnego ;D
Cześć.
OdpowiedzUsuńNa początku muszę się przyznać, że od dawna wchodzę na ten blog, ale dopiero teraz odważyłam się skomentować. Po każdym kolejnym opublikowanym przez Ciebie rozdziale zabierałam się do pisania komentarza i jakoś nigdy nie mogłam go napisać do końca.
Ale postanowiłam, że tym razem będzie inaczej.
Tym co mnie tu przyciągnęło, a za razem zatrzymało i sprawiło, że z niecierpliwością czekałam na każdą kolejną notkę jest Małżeństwo po Szkocku. Co tu dużo mówić, trafiłaś w jeden z moich ulubionych paringów, umieściłaś go w Anglii i to jeszcze w takich, a nie innych czasach. Pomysł całkowicie oryginalny, ciekawy. Wykonanie świetne. Charaktery Sakury i Kakashiego fajnie się dopełniają. Akcja toczy się swoim tempem, nic nie jest wymuszone. Ciesze się, że Hatake zorientował się, że coś czuje do rożowowłosej. To samo tyczy się jej. Naruto i Hinata są jak wisienka na torcie.
No i co mam więcej powiedzieć?
Pisz szybko koleje rozdziały. Życzę ci ton weny. :)
Ja za to bardzo się cieszę, że jednak postanowiłaś się ujawnić. Zawsze jest miło, gdy ktoś doceni pracę przez komentarz.
UsuńMiło, że podoba Ci się Małżeństwo, tym bardziej, że jest to też jeden z moich ulubionych paringòw ;D
Wena się przyda i bardzo za nią dziękuję. Postaram się troszkę bardziej sprężyć z następnymi notkami no i witam oficjanie wśròd Nocnych Wędrowcòw :D
Kiedy czyta się kolejny rozdział małżeństwa, to ma się ochotę rozwalić na łóżku z baldachimem, zakopać w poduszkach, włączyć spokojną melodię i rozkoszować tym, co dla nas spisałaś. To opowiadanie kojarzy mi się z błogim stanem. Tylko obawiam się, że skoro jest tak dobrze, to może nie w przyszłym rozdziale, ale niedługo zaczniesz psuć to co rodzi się między głównymi bohaterami. Jest po prostu zbyt dobrze i jeśli miałoby tak pozostać to super i ja jestem jak najbardziej na tak :)) Tylko nie wiem czemu, nie wydaje mi się, że Ty zbyt długo pozwolisz nam się tym cieszyć.
OdpowiedzUsuńWracając do samego opowiadania, to Cię nie zaskoczę. Jak zwykle mi się podobało. Może trochę za idealna staje się Sakura, ale to tylko troszkę. Oboje czują już coś do siebie, tylko żadne jak na razie się do tego przed drugim nie przyzna.
Weny i czasu na skrobanie :)
PS. Czy mi się zdaje, czy przestawiłaś, aby dobrze się czytało na telefonie? Bo czytałam na komórce, a teraz jak zasiadłam przed kompa, aby napisać komentarz, to świta mi, że nie musiałam się męczyć przy pisaniu :)) Jeśli dobrze mi się zdaje, to super :))
Jakby tu napisać coś, żeby nie zdradzać za dużo. Hmm to może tak
Usuń-racja że lubie psuć i mieszać
-racja że mam pewnego asa w rękawie, ktòry może was zaniepokić (tak mi się przynajmniej wydaje :D)
-racja że nie lubie zbytnio przesłodzonych historyjek
-faktem jest też to że kocham kakasaku
-no i w końcu fakt, że co najmniej 6-7 rozdziałòw przed nami, co daje mi nie lada możliwości
Pewnie wcale Cie nie uspokoiłam prawda? (tu wstaw sobie perfidny uśmieszek hehe ;D)
Co do twoich przypyszczeń to masz rację. Po twojej uwadze postanowiłam w końcu ogarnąć tą stopkę i oto wygodniejsza i łatwiejsza w obsłudze wersja mobilna ;)
Dzięki za życzonka. Na pewno wszystko się przyda :)
Ani uspokoiłaś, ani zaniepokoiłaś :) W zasadzie to czekam już od jakiegoś czasu na zemstę kobiety odrzuconej przez Kakashiego :D Z tego co pisałaś w komentarzu, ona będzie miała swoje pięć minut. Zastanawiam się co takiego wymyśli owe dziewcze. Swoje pomysły zachowam póki co w główce. :))
UsuńOj i cie mam. Słabo z twoją pamięcią. Zemsty kobiety nie będzie, za to wspominałam o kłopotach ze strony pewnego obleśnego lorda ;) Przypominasz sobie hehe?
UsuńWystarczy poczekać :D
AAAAAAAAAAA no i mamy w końcu mój upragniony rozdział :D Fajnie , że coś zaczyna się dziać w uczuciach i Kakashiego i Sakury ale mogłabyś dać nam chociaż od nich pocałunek noo :D Czekam i czekam i sie nie doczekam hehe (nie no żartuje).Fajnie że Naruto się żeni ale szkoda bo go już nie będzie tak samo jak Hinaty :( Czekam na ciąg dalszy nie daj długo czekać :D
OdpowiedzUsuńOj na pocałunek trzeba będzie poczekać. Kto wie, może nawet do... Oj i bym się wygadała. Ale może tak jak przypuszcza ann nic nie będzie sielankowo. A może zadecyduje moja miłość do kakasaku.
UsuńNo còż coś na pewno wydarzy się w kolejnym rozdziale. :D
Widzę że ktoś tu lubuje się w Harlequinach Historycznych! :D
OdpowiedzUsuńCóż.. zupełnie tak jak ja! :)
Zdecydowanie brakuje blogów o takiej tematyce w naszym fandomowym świecie. Pomysł oryginalny, fabuła ciekawa, Sakura przeurocza! Cóż tu więcej mówić! :)
Czekam z niecierpliwością na rozwinięcie ich miłości.
Oj tak i to nawet bardzo. W końcu te historyczne są najlepsze hehe ;D
UsuńDziękuje i witam wśròd Nocnych Wędrowcòw :)