Obudziło mnie jakieś przytłumione
stukanie. Natychmiast otworzyłem oczy i pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to
zegar naścienny, który wskazywał 13:09. Odwróciłem głowę w stronę, gdzie
powinna leżeć różowo włosa, ale tej małej potwory nie było już w łóżku.
Podniosłem się leniwie i ruszyłem na poszukiwania. Jednak wystarczyło wyjść do
części dziennej. Haruno krzątała się po kuchni, robiąc jakieś kanapki, a na
wyspie kuchennej stały
dwa kubki z kawą. Podszedłem tam bezszelestnie i zacząłem przyglądać się ruchom dziewczyny. Ta, smarując masłem bułki, podśpiewywała sobie jakiś stary rockowy kawałek i kołysała w rytmie piosenki biodrami. Nie powiem, całkiem miły widok. Tym bardziej, że nadal miała na sobie tylko mój t-shirt, który przy jej ruchach ledwo zakrywał to, co powinien. Zadziorny uśmieszek wdarł się na moje usta.
dwa kubki z kawą. Podszedłem tam bezszelestnie i zacząłem przyglądać się ruchom dziewczyny. Ta, smarując masłem bułki, podśpiewywała sobie jakiś stary rockowy kawałek i kołysała w rytmie piosenki biodrami. Nie powiem, całkiem miły widok. Tym bardziej, że nadal miała na sobie tylko mój t-shirt, który przy jej ruchach ledwo zakrywał to, co powinien. Zadziorny uśmieszek wdarł się na moje usta.
-Miły widok z rana – powiedziałem
zachrypniętym głosem, siadając na stołku barowym.
Sakura podskoczyła i odwróciła się
do mnie błyskawicznie. Posłałem jej wymowne spojrzenie i przejechałem wzrokiem
po jej sylwetce, na co natychmiast się zarumieniła i spuściła wzrok.
-Wystraszyłeś mnie – powiedziała
podchodząc do wyspy i stawiając na blacie talerz pełen kanapek.
-To ciebie można wystraszyć?
Codziennie dowiaduję się o tobie czegoś nowego.
-No proszę. Kto by pomyślał –
powiedziała z szyderczym uśmiechem, siadając na stołku naprzeciw mnie. – W
Uchiha Sasuke tli się cos, niby poczucie humoru.
Wzruszyłem ramionami i wziąłem się
za kanapki, które swoja drogą całkiem smaczne były. Różowa też się już nie
odezwała, więc śniadanie zjedliśmy w ciszy.
-To, co? Odwieziesz mnie w końcu
do domu, czy zamkniesz tu do śmierci? – mruknęła odnosząc naczynia do zlewu.
Nie mogłem się powstrzymać od śledzenia jej każdego ruchu.
-W sumie niegłupi pomysł –
stwierdziłem po namyśle. Nie pogardziłbym takim widokiem, co rano. –
Przynajmniej ktoś by mi śniadanie robił.
Ta tylko prychnęła i poszła do
pokoju po swoje rzeczy. Chwilę potem skierowała się bez słowa do łazienki.
Pozmywałem po sobie, ubrałem się i włączyłem telewizor, w oczekiwaniu, aż ta
mała cholera się wyszykuje.
Kiedy pojawiła się w drzwiach,
wyłączyłem sprzęt i ruszyłem po swój plecak.
-Zabierz rzeczy i możemy jechać.
Mam sprawę do załatwienia w 19 dzielnicy, więc pozwolisz, że po drodze
wjedziemy do znajomego.
-Nie ma sprawy – założyła kurtkę i
porwała z fotela swoja torbę. Musiałem na nią zaczekać w korytarzu, zanim
zawiązała te piekielne buty. Że też zachciało jej się ubrać aż tak wysokie
glany. Kiedy w końcu była gotowa zabrałem kaski, zamknąłem drzwi i zjechaliśmy
na dół windą.
Gdy wyszliśmy przed blok, Sakura
zatrzymała się kilka kroków od motoru i spojrzała na niego nieufnie. Minąłem ja
bez słowa i wsiadłem na niego.
-Uch, czy ty naprawdę nie mogłeś
znaleźć sobie innej formy transportu – mruknęła, kiedy ruchem głowy kazałem jej
wsiąść na maszynę. – Samochód, rower, hulajnoga. Cokolwiek byle nie ta
piekielna maszyna.
-Samochód został u Obito – chciało
mi się śmiać. – Wiesz zawsze to lepsze niż autonogi.
-Nie byłabym taka pewna – mruknęła
pod nosem i usiadła, mocno mnie obejmując.
-Co tam mamroczesz?
-Jedźże już i nie gadaj – warknęła
w odpowiedzi.
Spełniłem więc jej prośbę, a na
wyjeździe na główną drogę gwałtownie przyspieszyłem, na co Haruno tylko mocniej
mnie objęła.
###
Jechaliśmy już ponad pół godziny,
kiedy brunet zjechał w boczną ulicę w 19 dzielnicy. Okolica wydawała mi się
znajoma, ale dopiero, gdy Sasuke zatrzymał motor, ogarnęłam gdzie się
znajdujemy.
-Shika? Do czego on nam?
-Zobaczysz – powiedział zanim
ruszył w stronę drzwi.
Dogoniłam go i już idąc łeb w łeb,
zastanawiałam się, czego on chce od Nary. Musiało to na pewno mieć związek ze
sprawą, bo Shikamaru był kiedyś wmieszany w parę zleceń.
Uchiha zapukał do drzwi i po
chwili otworzyła nam wysoka, szczupła blondynka, o bystrych, zielonych oczach.
-Tem? – wymsknęło mi się, a
dziewczyna skierowała uwagę na mnie.
-Okej, wiem, co ten palant tu
robi, ale skąd ty się tu wzięłaś? – pytała wpuszczając nas do środka.
-Długa historia – ucięłam. – Ale
ty tu?
-Mieszkam z tym leniem
patentowanym od dwóch lat – mruknęła prowadząc nas schodami w dół do wielkiej
piwnicy, w której zazwyczaj można było znaleźć Nare, śpiącego na rozłożonej
starej kanapie.
Zeszliśmy do małego pomieszczenia,
które można by nazwać mini salonem. Temari ruszyła do drzwi naprzeciwko.
-Poczekajcie tu chwile – mruknęła
i weszła do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
-O co tu chodzi? – mruknęłam z
pretensją.
-Trzeba nam kogoś, kto pomoże
ulotnić się z festiwalu i miasta niezauważonym – mruknął. – Nara już od dawna
przestał pomagać organizacji, o czym dobrze wiesz. Nie ma też żadnego
zagrożenia, bo Madara tak, jak się umawiali, nie śledził go po odejściu.
-To rozumiem – czy on naprawdę ma
mnie za taką kretynkę? – Temari?
-Nie wiem, kiedy i jak, ale tak
jak wszyscy podejrzewali, spiknęli się. Jakiś czas po tym, jak Gaara zniknął
bez śladu, a Kankuro wyjechał na te swoje kochane studia. Po tym, jak zwiałaś,
Nara stwierdził, że skoro są ze sobą tak długo, a ona spędza tu sporo czasu, to
równie dobrze może się wprowadzić. Tyle wiem.
-Gaara jeszcze się nie znalazł? –
Miałam mętlik w głowie. W końcu ten koleś zniknął niecały rok przed moją
ucieczką, a na pewno nikt go nie dopadł. Na to był za dobry.
-I raczej nie znajdzie. Rodzeństwo
już tego dopilnuje – mruknął. – Madara wyczuł w nim kreta, dlatego Kankuro
wyjechał, prawdopodobnie do niego a Temari została, żeby trzymać rękę na pulsie
i w razie czego zawiadomić ich w porę.
Naszą rozmowę przerwał Nara, który
właśnie wszedł do pomieszczenia. Miał na sobie luźną koszulkę i krótkie
spodenki, a rozpuszczone, długie włosy i zaspane oczy świadczyły o tym, że nie
zmienił sowich nawyków. Za nim pojawiła się Temari.
-Okej, w czym problem, bo raczej
wątpię, że przychodzicie tu w odwiedziny.
-Mamy interes – mruknął Uchiha.
-I znowu ten twój uśmieszek.
Zawsze, kiedy go widzę, kroi się cos upierdliwego – mruknął z miną
cierpiętnika. – Chodźcie za mną.
Ruszył w kierunku drugich drzwi
umieszczonych na przeciwległej ścianie pokoju. Za nimi znajdowało się jego
„centrum dowodzenia”, jak zawsze je nazywałam na misjach. Nara usadowił się na
fotelu przy monitorach, a nasza trójka rozsiadła się na kanapie, stojącej pod
naprzeciw nich.
-To, o co idzie?
-Potrzebujemy pomocy – zaczął
Sasuke. – W piątek wieczorem musimy niezauważeni wydostać się ze szkolnego
festynu, a w sobotę z miasta i dotrzeć do Kioto bez wiedzy Madary.
-Czekaj, bo czegoś tu nie
rozumiem. Jacy my? Nie chciałeś przypadkiem jej zabić – Temari popatrzyła na
nas w niezrozumieniu. – W końcu ta róża była od ciebie.
-Sytuacja się skomplikowała.
Musimy się tam dostać oboje.
-I ja mam dopilnować, żeby żadna z
kamer was nie zarejestrowała, tak? –
Nara odwrócił się do monitorów i zaczął sprawdzać cos w systemach. – Da
się zrobić, ale do domu cię Uchiha nie puszczę. Nie chce mi się pieprzyć z
systemami na twoim osiedlu. Będziesz musiał w piątek przenocować u Wiśni.
-Nie ma problemu – mruknął z
uśmieszkiem, który mi się nie spodobał. – Wisi mi jedną nockę.
Na te słowa Nara i Sabaku
spojrzeli na nas podejrzliwie. Myślałam, że go uduszę. Że też ten cholerny drań
musiał przejąć humor brata.
-Okej nie będę wnikał – stwierdził
Nara i wrócił do swojej roboty. – W sobotę będzie trochę trudniej. Jak mniemam
macie już jakiś plan?
-Kioto, piąty posterunek, hotel w
drugiej dzielnicy.
-Dobra da się zrobić – mruknął
odwracając się do nas, po chwili grzebania w danych.
-I jeszcze jedno. Dasz radę
znaleźć Kisame? – podniosłam na niego wzrok. Po co mu w tej chwili Hoshigaki?
-Raczej wątpię. Ten gość zbyt
skutecznie potrafi znikać.
-Ta myślałem – mruknął Uchiha, po
czym zaczęli omawiać z Shiką szczegóły.
Nagle cos przyszło mi do głowy.
Mimo wszystko nie mięliśmy pewności, że schowamy się przed okiem Madary. A te
dokumenty, które mięliśmy ze sobą, to prawdopodobnie jedyna kopia. Co jeśli cos
by się nam stało? Kto, by go wkopał?
-Shika –wtrąciłam się gdy kończyli
ustalać wszystko z Sasuke. – Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Nigdy nie
wiadomo, jak to wszystko się potoczy. Madara nie ma pojęcia gdzie jesteś
prawda?
-No niby tak.
-Mógłbyś skopiować na dysk dowody,
a w razie wypadku znaleźć kogoś, kto dostarczy je Hatake na piąty posterunek?
-W razie czego ja to zrobię –
odezwała się Temari. – Ten skurwysyn ściga Gaarę już od jakiś czterech lat.
Przez to muszą się z Kankuro ukrywać.
-To byłoby najlepsze rozwiązanie –
posłałam jej uśmiech.
Podeszłam do Nary ze skrzynką i
penem. Chłopak szybko się z tym uporał i zrobił kopię papierów. Chwilę po tym
zaczęliśmy się zbierać.
-Wiszę ci przysługę Nara – mruknął
Sasuke w przedpokoju. – W razie czego, wiesz gdzie mnie szukać.
-Spokojnie, zgłoszę się po spłatę
długu. A zapomniałbym. Gracie na festiwalu z Saiem i Naruto?
-Cos z nimi nie tak? – spytałam.
-I tak i nie – stwierdziła Tem. –
Ale na Shimure radzę uważać. Ma jakieś powiązania z tą pieprzoną organizacją.
Nie wiemy dokładnie, jakie, ale może wam zagrozić.
-A Naruto?
-On trzyma z nami. Pomoże się wam
stamtąd wymknąć, tak, żeby żaden z ludzi Madary nic nie zauważył.
-Ten kretyn? – chyba jeszcze wielu
rzeczy nie wiedziałam o swoim otoczeniu. – Cos mi mówi, że ominęło mnie o wiele
za dużo.
-Dobra spadamy – wciął się brunet.
– Muszę cię jeszcze odwieźć, a wcale nie mam blisko do domu.
-Nas chyba też dużo ominęło –
napomknęła Sabaku z szelmowskim błyskiem w oku. – Od kiedy nie chcesz jej
zabić?
-No nie powiedziałabym, że nie
chce – burknęłam. – Znęcał się wczoraj nade mną psychicznie, nie dając zejść z
tej cholernej maszyny przez jakieś trzy godziny, a dzisiaj próbował wywołać u
mnie zawał, pędząc jak jakiś wariat po drogach.
-Gdybym chciał cię zabić to
zrzuciłbym cię z motoru, albo zadźgał w nocy. Chociaż nie.
-Nie? – zdziwiłam się.
-Po duszeniu łatwiej pozbyć się
dowodów – mrugnął do mnie okiem, na co odpowiedziałam mu kuksańcem w żebra.
-Ciekawa z was parka – Nara
przerwał naszą krótką utarczkę. – Masz zamiar ją tak dręczyć przez cały
tydzień?
-Zakładam, że tak – odpowiedziałam
za niego, wzięłam kask z komody i pożegnałam się z nimi. Sasuke wyszedł tuż za
mną.
Po jakiś dziesięciu minutach
brunet zatrzymał się pod moim domem. Zsiadłam z motoru i podałam mu kask.
-Nie zapomnij o jutrzejszej próbie
i... – zawahałam się na moment.
-I?
-Dzięki – mruknęłam pod nosem,
pocałowałam go w policzek i prawie pędem ruszyłam do drzwi. Dopiero, kiedy je
zamknęłam usłyszałam ryk motoru, który z każdą chwilą przycichał.
Zjechałam po nich w dół i głęboko
odetchnęłam. Musiałam się jakoś na niego znieczulić, bo po tygodniu zostałabym
chodzącym kłębkiem nerwów. Zdjęłam buty, powiesiłam kurtkę na wieszak i
ruszyłam swojej sypialni. Tam rzuciłam torbę na fotel i przebrałam się w
wygodne, czarne leginsy i niebieską flanelową koszulę.
Zeszłam do kuchni, wyciągnęłam z szafki paczkę chipsów i miskę. Ruszyłam
do salonu, gdzie z gabloty porwałam jeszcze szklankę i zostawiłam to wszystko
na małym stoliczku przed kanapą. Podeszłam zdecydowanym krokiem do barku i
wyciągnęłam nie napoczętą jeszcze butelkę whisky. Tak zaopatrzona rozsiadłam
się z kocem na wcześniej wspomnianym meblu i włączyłam jakiś serial komediowy. W
końcu miałam chwilę spokoju od swoich popapranych uczuć. Ohayo!
Oddaję w wasze rączki nową część Przeszłości, tym razem o wiele krótszy, za co przepraszam.
Jest to post wyjątkowy i to nie ze względu na tekst, a na okazję. Otóż dokładnie wczoraj minął pełniutki rok od opublikowania pierwszego postu na tym blogu.
Jest to dla mnie wielkie osiągnięcie, gdyż nie przypuszczałam, że będzie on istniał więcej niż 3-4 miesiące. Jednak dzięki wam nadal go prowadzę. Gdyby nie wasze wejścia i komentarze nie wytrwałabym tak długo.
Dlatego chcę wam podziękować za to wszystko. Wasze wparcie i motywacja znaczą dla mnie bardzo dużo.
Chciałabym szczególnie podziękować mojej kumpeli Sysce -> Yumiko Sasaki, która już nie raz pomogła mi z fabułą, jak i sprawdzała teksty. A od jakiegoś czasu również wspomaga mnie komentarzami. ;)
Dziękuję też ann zwill, za wszystkie kopy moralne i za tą jedną umowę dotyczącą dziesięciu zdań dziennie. Gdyby nie to, nie ruszyłabym ze Smoczą z kropki. Była też pierwszą osobą, która skomentowała post na tym blogu i przekonała mnie to kontynuowania Smoczej.
Dziękuję wszystkim razem i z osobna za te komentarze, bo za każdym razem pomagały mi się zmotywować, a czasem poprawić.
Mam nadzieję, że uda nam się ze sobą wytrzymać kolejny rok :D
Do następnego ;D
To było cudowne :) Dobrze że ulokowałam to opowiadanie (trudno, że to miniaturka), na drugim miejscu moich ulubionych historii z twojego bloga :) Choć zaczynam się zastanawiać, czy nie pozamieniać Przeszłości i Małżeństwa na miejsca (1. Małżeństwo, 2.Przeszłość, 3. Miłość jest Mordercą (nie wiem jak to skrócić)). Kiedy będzie kolejny rozdział z mojej trzeciej ulubionej historii? Bo czekam i czekam, a tu... :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Hehe jeszcze trochę i miniaturka zmieni się w pełnoprawne opowiadanie :)
UsuńCòż co do tego to ja sama tego nie wiem. Spròbuję napisać to do końca sierpnia, ale nie mogę tego obiecać :/
Tak czy siak postaram się :D
Dziękuję i ròwnież pozdrawiam ;)
Choć ta część była krótka w porównaniu do poprzedniej, to tak samo przypadła mi do gustu :). Zwłaszcza ta "mała potwora" najbardziej mnie rozbawiła :D. Wiesz ja tam bym się nie obraziła gdyby ta miniaturka trwała jeszcze 10 rozdziałów, dlatego czekam na więcej i życzę duuużo weny i czasu ;)
OdpowiedzUsuńHehe kto wie. Może i tak będzie :) Dzięki ;D
UsuńTo co mnie zdziwiło, to ilość tekstu poświęcona innym bohaterom w porównaniu do głównych. Może dlatego, że przyzwyczaiłaś mnie do tego, że tu rządzą Sakura i Sasuke. A tu bomm! i są też inni :D
OdpowiedzUsuńNo i jakoś staram się oswoić z "miłym" Sasuke :D Niby go takiego lubię, ale wiesz jak to jest. Koleś raczej kojarzy się z dupkiem :) a tu śmierdzi romansem na kilometr i tylko patrzeć kiedy bohaterowie rzucą się na siebie, jak dzikie zwierzęta :D Nie bądź wredna, opisz to :D
Co mnie jeszcze zaskoczyło? Że to nie był koniec :D Fajnie, że nie tylko mnie nie wychodzą miniaturki :D Pisz ile chcesz, tylko pisz :D No i oczywiście nie zapominaj o trzech pierwszy opowiadaniach, jakie się tu pojawiły :D Bo wiesz, że ja na nie wszystkie już teraz czekam? :D
Weny i chęci do pisania :D
Musiałam dla własnej wygody psychicznej się na chwilę przerzucić.
UsuńRomansik he? Co do tego to się postaram. Obiecuje (z ręką na sercu) :D
Ta tu masz racje. Kompletnie nie potrafie pisać miniaturek.
I na koniec pewnie się ucieszysz, że dopisałam ponad stronę do Smoczej.
Dzięki za wszystko i fajnie, że wròciłaś ;)
Zadźgać, udusić... to było intrygujące xDD
OdpowiedzUsuńRozdział jakoś szybko przeczytany i ocknęlam się jak go pocałowała w policzek. Mój radar działa xDD
Chyba więcej nic o nim nie wymyślę xDDD
A poza tym, że dzięki tej historii wpadłam na pewien pomysł, który już od dawna mnie nurtował i znalazłam złoty środek ♥
DZIĘKI MORDKO!