Music

niedziela, 11 września 2016

Małżeństwo po Szkocku 12.Zaproszenie

Było już grubo po piątej, gdy wparowałam do Hatake House, obładowana przeróżnymi pakunkami ze sklepów, do których zajrzałam wraz z Hinatą. Poinstruowałam Smithersa, co zrobić z tymi wszystkimi zakupami, zdjęłam rękawiczki oraz mały melonik i skierowałam swoje kroki do sypialni. Musiałam się pospieszyć, gdyż właśnie tego wieczora miałam wybrać się z Hatake do
opery. Ostatnio wiele pracował i uznał, że mnie zaniedbuje, więc zaprosił mnie za wspólne wyjście. Już na samą myśl o tym, z jakim wdziękiem to zrobił, wpadałam w uniesienie. Spotkaliśmy się w hallu.
-Dobry wieczór, moja droga. Wydajesz się być w cudownym humorze – obdarzył mnie takim spojrzeniem, że przez chwilę zapomniałam jak się oddycha. Czułam wyraźnie, jak się rumienię.
-Cóż to był za dzień! Miałyśmy ostatnie przymiarki u madame Hilarie. Trochę nużące, ale za to przyjemnie spędziłyśmy czas u szewca i w innych sklepach. Zakupiłyśmy całe mnóstwo przeróżnych drobiazgów. Ja sprawiłam sobie między innymi nowy woreczek i kilka par rękawiczek.
-Sądząc po wielkości pudeł, te rękawiczki muszą być ogromne – powiedział ironicznie, a ja spojrzałam na niego z udaną skruchą.
-Mój panie, nie pozwoliłeś mi skończyć. Zakupiłam tez kremowy płaszcz i kołnierz z soboli, by uzupełnić strój do opery. Przecież sam pan nalegał, bym przyjęła pieniądze, które dotychczas nie były mi wcale potrzebne – przechyliłam głowę i posłałam mu niewinne spojrzenie. – Byłyśmy również na herbacie w tej małej kawiarni na końcu New Bond Street. Spotkałyśmy tam lady MacClesfield i lady Denton, które powtórzyły nam ostatnie plotki. Kawiarnia jest prześliczna. Nigdy jeszcze nie widziałam na oczy tak małych ciasteczek.
-Może zapytasz Alphonsa, czy nie spróbowałby upichcić czegoś takiego dla ciebie – powiedział z błyskiem w oczach. Chciałam już ruszać do kuchni, ale mnie powstrzymał. – Ale nie dzisiaj. Dziś mam zaszczyt i przyjemność zabrać cię do opery, chyba że o tym zapomniałaś – zażartował sobie, widziałam to po jego oczach.
-Oczywiście, że nie zapomniałam – odpowiedziałam zuchwale posyłając mu promienny uśmiech. – Jak mogłabym zapomnieć o tak miłym zaproszeniu? Nie byłam jeszcze nigdy w operze i nie mogę się już doczekać.
Byłam zachwycona jego zaproszeniem. Tym bardziej, że Kakashi miał mi towarzyszyć. Wyjście bez niego nie byłoby już tym samym. Zrobiło się już późno, więc przeprosiłam mojego męża, by przebrać się do obiadu. Teraz dziękowałam sobie za przesunięcie go na szóstą, gdyż przewidziałam późny powrót z miasta.

###

Wszedłem do biblioteki, gdzie Naruto instruował swego przyjaciela Konohamaru, szykującego się do objęcia po nim stanowiska. Zapytałem, czy przypadkiem nie zapomniał, że także on i Hinata są zaproszeni do opery.
-Nie, milordzie, nie zapomniałem. Pomagałem jedynie Konohamaru przy korespondencji. Właśnie miałem zamiar wychodzić.  Chciałbym też podziękować panu za wszystko, co pan dla mnie zrobił.
-Dobry z ciebie chłopak i as wśród sekretarzy. Szkoda, że cię tracę, ale mam nadzieję, że Konohamaru ci dorówna – posłałem mu ciepły uśmiech, na co on wymamrotał słowa podziękowania, zebrał papiery i prawie wybiegł z pokoju. Udałem się do jadalni, gdzie zaczekałem na Sakurę. Nie zdążyłem dobrze usiąść, gdy zjawiła się, ubrana w kremową, półprzezroczystą suknię, zdobioną koronką. Gdy szła, tren falował po podłodze z rytm jej kroków.
Wstałem, by ją powitać i pogratulować wyboru sukni. Pomogłem jej usiąść po jednej stronie stołu, a sam usiadłem naprzeciw niej.
W czasie posiłku prowadziliśmy ożywioną rozmowę i czułem, że moje akcje idą w górę. Wiedziałem jednak, że muszę uważać, by jej nie spłoszyć, toteż trzymałem emocje na wodzy.
-Chciałam podziękować za okazywaną mi przyjaźń. Bardzo mnie ona cieszy i nie chciałabym, żeby coś ją popsuło – powiedziała, gdy wstaliśmy od stołu.
Ukłoniłem się z uśmiechem na twarzy, ale poczułem rozczarowanie. Nie o taki rodzaj relacji mi chodziło. Ponoć lepszy wróbel w garści. Ten kto to wymyślił, miał chyba zerowy iloraz inteligencji. Musiałem zdobyć jej serce.

W operze wystawiano „Don Giovanniego” Mozarta
Z odpowiednią ceremonią wprowadziłem żonę do loży, a gdy tylko usiedliśmy, kurtyna poszła w górę.
Z przyjemnością obserwowałem fascynację różowo włosej. Patrzyła to na aktorów, to na samą scenografię, która była wykonana nadzwyczaj kunsztownie. Zapragnąłem, by ten wieczór trwał w nieskończoność. Bym mógł dalej przyglądać się Sakurze, która wręcz promieniała szczęściem.
W czasie przerwy wnętrza rozbłysły setkami świec w kandelabrach. Wiele par schodziło na parter, gdzie w ogólnym gwarze można było oddać się flirtowaniu, czy popularnej rozrywce.
Zauważyłem lady Rutherford, która wpatrywała się we mnie płomiennym wzrokiem. Ukłoniłem się jej spokojnie, bez cienia zaproszenia w oczach.

###

Zauważyłam, że Kakashi kłania się lady Rutherford i uczucie zazdrości zakuło mnie w serce. Odwróciłam od niej wzrok, który skierowałam na barwny tłum notabli w loży królewskiej, gdzie regent, spowity w jaskrawe brokaty, zabawiał rozmową madame Fitzherbert. Nie potrafiłam zrozumieć społeczeństwa, które czyniło tyle hałasu z powodu kochanki księcia.
Ponownie wróciłam spojrzeniem do lady Rutherford z niekrytą litością w oczach. Za to, gdy obróciłam się do Hatake obdarowałam go moim najpiękniejszym uśmiechem. Za nic nie mogłam rozgryźć, czy coś jeszcze łączy tę parę.
Wkrótce dołączył do nas Yamato i zaczął mnie komplementować, przez co trochę się zmieszałam.
-Każdego dnia odkrywam nowe zalety Sakury – odpowiedział mój mąż dziękując za pochwały. – Życie w Hatake House przestało być nudne.
Na tym zmuszeni byliśmy zakończyć rozmowę, gdyż orkiestra sygnalizowała już rozpoczęcie drugiego aktu. Kiedy pod koniec opery scenę spowiły chmury dymu, podrażnił on nieco mój nos. Spytałam Hatake skąd ten drażniący zapach, więc wyjaśnił mi, że to tajemnice pirotechniki.
-Czy ci się podobało, kochanie? – nie byłam pewna, czy zwracając się do mnie, rzeczywiście użyła tak czułego słówka, czy to była tylko moja wyobraźnia.
-Ogromnie i bardzo dziękuję za zaproszenie.
Wyszliśmy z loży. Po drodze kłanialiśmy się i witaliśmy ze znajomymi. Zauważyłam Hinatę i Naruto na parterze, więc poprosiłam Kakashiego, by przeprowadził mnie do nich przez tłum. Hinata promieniała, a Naruto puszył się jak paw, mając u boku tak piękną kobitę. Wymieniliśmy grzeczności i wreszcie rozstaliśmy się, życząc sobie nawzajem dobrej nocy.
Tłum tłoczył się przy głównym wejściu, gdzie czekano na powozy. W pewnej chwili zauważyłam lorda Yuga ze spowitą w muśliny damą u boku. Zaczepiła ich jakaś dziewczyna z dzieckiem na ręku. Ubrana była w łachmany, a jej mizerny wygląd świadczył o biedzie. Moje serce zamarło.
Yuga odtrącił intruzkę i przeszedł szybko dalej.
Zeszłam w pośpiechu kilka ostatnich stopni i podeszłam do młodej matki. Wiedziałam, że ludzie wychodzący z opery mi się przyglądają, ale nie zwracałam na to większej uwagi.
-Sakuro, kochanie, to znana sztuczka. Te dziewczyny często pożyczają dzieci, by grać na uczuciach – oznajmił mój mąż, gdy do mnie dołączył.
Zignorowałam jednak jego uwagę i zwróciłam się do wynędzniałej kobiety, pytając jak znalazła się w tak ciężkiej sytuacji.
Dziewczyna rzuciła Hatake wystraszone spojrzenie i po chwili przez łzy zwróciła się do mnie.
-Byłam uczciwą dziewczyną. Przyjechałam do Londynu pracować w kuchni w dużym domu. Pewnego dnia syn państwa zaciągnął mnie do sypialni i wykorzystał – łzy już strumieniem spływały jej po policzkach. – Kiedy zauważyłam swój stan, nie wiedziałam ,co robić, a madame po prostu mnie wyrzuciła. Na drogę dostałam tylko tyle, bym miała za co urodzić. Od tamtej pory nie udało mi się znaleźć pracy i muszę żebrać.
-Moje biedactwo – odwróciłam się do męża, który stał obok ze zrezygnowaną miną. – Czy nie możemy nic dla niej zrobić?

###

Zdawałem sobie sprawę, że opowieść dziewczyny równie dobrze może być prawdziwa, gdyż takie postępowanie wśród arystokracji zdarzało się niemal nagminnie. Sięgnąłem do kieszeni po pieniądze, ale Sakura mnie powstrzymała.
-Pieniądze to tylko chwilowa pomoc – rzuciła mi błagalne spojrzenie.
Historia się powtarzała i wszystko wskazywało na to, że wkrótce zaludnię swe posiadłości nieszczęśliwymi młodymi kobietami.
-Czy twoja matka przyjmie cię z powrotem? – zapytała Sakura.
-Mama mnie kocha, ale jak spojrzy w oczy sąsiadom? To hańba dla rodziny – odpowiedziała powstrzymując łzy.
Widziałem, że zielono oka rozważała różne możliwości i z rozbawieniem obserwowałem jej wyrazistą twarz, wiedząc, że wkrótce usłyszę logiczne rozwiązanie sytuacji.
-Gdybyś miała dosyć pieniędzy za zakup przyzwoitych ubrań dla siebie i dziecka i na obrączkę, czy mogłabyś wrócić, mówiąc, że strąciłaś męża w wypadku?
Spojrzała przy tym na wymizerowaną twarz maleństwa, które cichutko popłakiwało w ramionach dziewczyny.
Skinął zgodnie głową z zadowolenie. Musiałem przyznać, że był to bardzo dobry pomysł. Sięgnąłem do portfela i wyjąłem banknot równający się z czteroletnim zarobkiem pokojówki.
-To powinno pokryć wszelkie koszty, łącznie z podróżą i pomóc ci przetrwać, póki nie znajdziesz pracy na miejscu.
Dziewczynie odebrało mowę, ale i teraz wtrąciła się moja niemożliwa żona.
-Hatake, jest pan bardzo hojny, ale skoro ona do tej pory nie znalazła pracy, jak znajdzie ją teraz? Potrzebny jej mąż, a najlepszym sposobem na zdobycie męża jest posag.
Przekrzywiła głowę w znanym mi pytającym geście. Tym razem zaśmiałem się na głos, a rzucane mi zewsząd spojrzenia dowodziły, iż przyjaciele uznają mnie za ekscentryka, za to wrogowie ogłoszą, że usiłuję pozbyć się swego bękarta.
Wyjąłem wizytówkę i podałem ją młodej kobiecie.
-Poproś, by napisał do mnie miejscowy prawnik, a ja dopilnuję sprawy posagu, stanowiącego wystarczającą zachętę do ożenku z młoda wdową z dzieckiem.
Schowała wizytówkę i usiłowała podziękować, ale machnąłem tylko ręką i przestrzegłem, by nie dała się okraść z tak pokaźnej sumy. Wydawało mi się, że od paru godzin jesteśmy wdzięcznym tematem plotek, choć w rzeczywistości nasza rozmowa trwała zaledwie kilka minut. Ująłem mocno ramię Sakury i poprowadziłem ją do czekającego powozu, Stwierdziłem też, że zawsze udaje je się wplątać mnie w najdziwniejsze sytuacje, niezależnie od tego, dokąd się udawaliśmy.

Kołysanie karety tak wpłynęło na różowo włosą, że zasnęła, opierając głowę na moim ramieniu. Przytuliłem ją do siebie i z czułością obserwowałem je pogrążoną w spokojnym śnie twarz.


Ohayo!
Witam po miesięcznej przerwie. Oddaje w wasze rączki dość krótki przejściowy rozdział małżeństwa.
Wiem, że ta przerwa była nieco za długa, ale pod koniec wakacji wyjeżdżałam gdzieś co chwila, a jak już wracałam nie miałam na nic ochoty. Chciałam zabrać się za ten rozdział w ostatnim tygodniu wakacji, jednak impreza ze znajomymi nieco popsuła mi plany. 
No, a kiedy już się pozbierałam zaczęła się szkoła, czyli wstawanie przed siódmą, siedzenie po jakieś osiem godzin w szkole do tego co dzień na zawodowych, z których te praktyczne wymagały jakiegoś skupienia, więc kiedy wracałam do domu przed tą szesnastą byłam praktycznie do niczego. 
Wchodziłam co kilka dni do folderów, ale kiedy czytałam napisane już teksty, miałam pustkę w głowie. Nie chciałam też pisać nic na siłę, bo to do niczego nie prowadzi. 
Muszę was też ostrzec, że od tego wpisu począwszy przerwy między rozdziałami znów zwiększą się do jakiś trzech, czy dwóch tygodni przy dobrych wiatrach. Nie jestem w stanie wyrobić się ze szkołą, zarządem, prawdopodobnie wciśniętą niedługo na chama kroniką, zespołem i blogiem, tak żeby wszystkim dogodzić. Postaram się was nie zaniedbywać, bo jednak blog jest często odskocznią od nauki, ale pisać i tak będę mogła dopiero w weekendy. 
Kolejny rozdział pojawi się w październiku, gdyż wybieram się niedługo na wesele, więc mam jeden weekend z głowy, jeśli idzie o pisanie.
Tak, więc wielkie GOMENASAI dla was ode mnie. Mam nadzieję, że wytrwacie i mnie nie zamordujecie :) 
Do następnego ;D

8 komentarzy:

  1. Jak się spogląda z boku na parkę, której wyraźnie na sobie zależy, ale oni nie potrafią tego sobie otwarcie powiedzieć, to jest to troszkę zabawne. Z perspektywy którejkolwiek z osób bezpośrednio zainteresowanych, już tak nie jest. Coś mi się wydaje, że Kakashi straci na tym, że na spokojnie stara się zdobyć swoją żonkę. Któraś z kochanek za pewne mu nabruździ. Liczę jednak na dobre zakończenie :) Do tego jeszcze, długo, póki co dalej chętnie poczytam o państwu Hatake. Było fajnie.

    PS. Spojrzałam na boczny pasek :) 70% kolejnego rozdziału Smoczej Księżniczki :) Fajnie. BARDZO mnie to cieszy.
    Życzę weny i chęci do pisania. Oraz czasu, bo w tym zwariowanym świecie, gdy wszystko pędzi w zawrotnym tempi, czasu brakuje wszystkim najbardziej. :)) Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, czy tak długo to już zależy od punktu widzenia, no ale do końca roku to to się raczej nie zakończy :)
      Ostatnio mam sporo weny własnie na Smoczą, ale, żeby zakończyć całość, potrzebuję dnia z serii - jedyny problem to kawa, czy herbata. Tak, czy inaczej prawdopodobnie to opowiadanie pojawi się kolejne ;)
      Czas jest chyba w tej chwili najbardziej pożądany. Dziękuję i także pozdrawiam :D
      PS.Coś mi się zdaje, że powinnam zajrzeć także do ciebie :)

      Usuń
    2. Cieszą mnie Twoje słowa. Nie tylko to, że Smocza gotuje się do pojawienia :D Również fakt, że Małżeństwo jakiś czas jeszcze potrwa.
      Czekam z ciekawością.

      Odp. Ps. Coś zapewne tam znajdziesz, ale to jak będziesz miała ochotę. Ja nie przymuszam :p

      Usuń
    3. Ach ochota to jest wielka :) Ale ten czas... :/

      Mam plan zajrzeć tam najpòźniej w piątek i jak ktoś mi go popsuje to zabije ;)

      Usuń
  2. No i strzelił nam rozdział 12 , szkoda bo trochę krotki ale najważniejsze ze w ogóle jest :D Fajnie , że Kakashi ja gdzieś zaprasza oby było tego więcej ale cały czas czegoś mi brakuje . Zazdrość Sakury wobec lady Rutherford jest fajna bo wygląd na to , że coś czuje do Hatake :D Końcówka tez fajna , Sakura ma takie dobre serce a pan Hatake idzie jej na rękę :D Czekam na next , pisz szybko , pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podbało. Moge zapewnić, że następny rozdział będzie dłuższy. Czy bardzo nie wiem ale fakt faktem ;)
      Dzięki za komemtarz i ròwniež pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Tak szczerze, to zaczynałam się martwić, że nie dokończysz ;-; Na szczęście wstawiłaś. I nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę z tego powodu.
    Chwila szczerości nr 2. Sakura puści go w końcu z torbami. A serce ma tak dobre, że to szok, bo szukać takich ludzi to ze świecą trzeba.
    Rozdział cudowny, rozpływam się i nie mogę doczekać kolejnych części :)
    A jeśli chodzi o spóźnienia to spokojnie, może się zdarzyć każdemu. Niestety ;-;
    Pozdrawiam serdecznie
    TessaAn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no spokojnie. Każdą historię kiedyś zakończę na pewno. Sama nie lubie niedokończonych opowiadań, więc obiecałam sobie, że choćby nie wiem co dokończę rozpoczęte historie :)

      Oj no zaraz puści z torbami. O to, to się nie martw. Aż tak to on nie zbiednieje ;P
      Te spòźnienia to już u mnie chyba tradycja. Dzięki za wyrozumiałość i komentarz.
      Ròwnież pozdrawiam :D

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics