„Miłość do niego była, jak papieros:
toksyczna, uzależniająca i powoli zabijała,
a jednak trwała do końca.”
~Unknow~
Haruno podniosła się ostrożnie z łóżka. Itachi wyszedł
jakiś czas temu, ze swojej ostatniej wizyty, a że od kilku dni nie zamykał
drzwi na klucz, dziewczyna postanowiła to wykorzystać. Zarzuciła na siebie
bluzę bruneta, leżącą na drugim łóżku, wciągnęła na nogi swoje trampki, które
cudem ostały się po ataku Hidana i podeszła do drzwi. Jednak, gdy położyła rękę na klamce, zawahała się. Nie było to spowodowane strachem przed złapaniem. Odezwał się w niej jakiś sprzeciw, który wyraźnie zakazywał ucieczki. Zastygła w bezruchu, walcząc ze sobą o resztki rozumu, które, jak sama doskonale zdawała sobie sprawę, były już na wyczerpaniu.
cudem ostały się po ataku Hidana i podeszła do drzwi. Jednak, gdy położyła rękę na klamce, zawahała się. Nie było to spowodowane strachem przed złapaniem. Odezwał się w niej jakiś sprzeciw, który wyraźnie zakazywał ucieczki. Zastygła w bezruchu, walcząc ze sobą o resztki rozumu, które, jak sama doskonale zdawała sobie sprawę, były już na wyczerpaniu.
Po kilku minutach odetchnęła głęboko i z determinacją
otworzyła drzwi. Korytarz świecił pustkami, więc wyszła po ciuchu z pokoju i
ruszyła przed siebie, wyczulona na każdy, nawet najmniejszy szmer. Jednak cały
dom zdawał się być opuszczony. Nigdzie ani śladu obecności człowieka, co
zaczynało ją przerażać. Przyspieszyła kroku i dotarła do schodów. Obejrzała się
jeszcze raz za siebie i prawie, że zbiegła na dół starając się narobić jak
najmniej hałasu. Gdy znalazła się w małym korytarzyku, usłyszała gdzieś w głębi
domu włączony telewizor, jednak na jej szczęście z domu wychodziło się z
pomieszczenia, w którym się właśnie znajdowała. Ruszyła na palcach do drzwi i
nacisnęła klamkę. Te jednak nie ustąpiły. Zaczęła rozglądać się po
pomieszczeniu w poszukiwaniu kluczy, nie zauważając nawet, że telewizor
przestał grać.
Gdy chciała przeszukać szafkę obok drzwi do dalszej części
domu, zatrzymała się w pół kroku, zauważając dwa połyskujące w ciemności
punkty. Chwilę po tym zostało zapalone światło, a pod dziewczyną ugięły się
kolana. W drzwiach stał Itachi, z furią malująca się w oczach.
— Tego szukasz? — warknął podnosząc rękę, w której trzymał
klucz.
Dziewczyna cofnęła się o krok, z przerażeniem wpatrując się
w jego rozsierdzoną twarz. Mężczyzna ruszył w jej stronę, na co ta zaczęła
cofać się do drzwi. Po chwili oparła się o nie plecami próbując w panice je
otworzyć.
Itachi doszedł do Sakury i uderzył pięścią w drewno, tuż
obok jej głowy. Haruno skuliła się i pochyliła głowę zamykając przy tym oczy.
Czuła na karku przyspieszony oddech Uchihy.
— Chyba już coś ci mówiłem o ucieczkach — wycedził, na co
dziewczyna podskoczyła ze strachu. — Spójrz na mnie do cholery! — siłą uniósł
jej głowę napotykając spojrzenie zapłakanych, zielonych oczu. Przybliżył się do
jej twarzy. — Już zapomniałaś o zasadach?! Mów!
— Ja prze-przepraszam — wyjąkała próbując odwrócić wzrok,
na co jej nie pozwolił.
— Po co ci to było do cholery!? — zacisnął mocniej rękę na
jej szczęce. — Chcesz wrócić do tego psychopaty?!
— Itachi, błagam — łzy płynęły po jej policzkach. Jeszcze
nigdy w życiu tak się nie bała, nawet podczas tortur Hidana. – To boli.
— Ma boleć — warknął. — Chyba jasno się wtedy wyraziłem o
zasadach. Ty mimo to je złamałaś. Dlaczego? Działa ci się tu krzywda!?
Sakura milczała, drżąc ze strachu. Nie mogła uwierzyć, że
to ten sam człowiek, który przez te kilka tygodni, tak czule się nią opiekował,
żartował z nią, rozmawiał. Dopiero teraz zrozumiała, w jakim stopniu zawładnęły
nim demony. Już nie raz widziała to w jego oczach, ale nigdy nie pomyślałaby,
że to zaszło tak daleko.
— Skoro tak to zapamiętaj, że sama tego chciałaś — syknął i
zacisnął rękę na jej włosach.
Dziewczyna jęknęła z bólu, kiedy brunet siłą pociągnął ją w
stronę schodów. Zawlókł ją na górę i rzucił na posłanie w jej pokoju. Podszedł
do szafki naprzeciwko i stamtąd wyciągnął sznur, którym przywiązał do głowy
łóżka, nadgarstki dziewczyny. Potem bez słowa opuścił pomieszczenie, zamykając
drzwi na klucz.
***
Sakura nie wiedziała już, ile czasu leżała, zalewając się
łzami, kiedy usłyszała chrobotanie klucza w zamku. Przerażona wlepiła zielone
tęczówki w drzwi i podciągnęła się w górę na tyle, na ile pozwalały jej
skrępowane ręce. Do pokoju wszedł Itachi i wcześniej zamykając za sobą, usiadł
na łóżku naprzeciwko różowo włosej. Ich oczy się spotkały, a oni trwali tak
sporo czasu, dopóki brunet nie westchnął ciężko i się nie podniósł. Podszedł do
niej spokojnie i z tylnej kieszeni wyciągnął scyzoryk. Sakura wpatrywała się w
jego ruchy ze strachem. Kiedy przybliżył do niej ostrze, krzyknęła i zacisnęła
powieki, czekając na cięcie. To jednak nie nadeszło. Zamiast tego, poczuła jak
z jej nadgarstków znika sznur, a Itachi już się nad nią nie pochyla.
— Co ty — zaczęła w szoku, jednak przerwał jej, rzucając
scyzoryk na szafkę obok jej łóżka.
Na dźwięk cichego huku wzdrygnęła się i popatrzyła na
swojego porywacza.
— Mówiłem, że nie zrobię ci krzywdy — powiedział chłodnym
tonem, który ją przyprawił o dreszcze. — W przeciwieństwie do ciebie, jestem
słownym człowiekiem.
Po tych słowach opuścił pokój, rzucając jej na odchodnym
chłodne spojrzenie. Po raz kolejny zadrżała, a przy trzasku drzwi podskoczyła
na miejscu.
***
Z uporem maniaka wpatrywała się w leżący na
stoliku scyzoryk. Nadal czuła na sobie to chłodne spojrzenie, które wypalało w
niej dziurę. Zrozumiała, że nie chciała żeby tak na nią patrzył, nie on. Może i
był jej porywaczem, może i działał w tym samym świecie, co jej ojciec, świecie,
którego tak bardzo nienawidziła. Ale jeszcze nikt w życiu nie poświęcił jej
tyle uwagi i czułości. Matka nie widziała niczego poza czubkiem własnego nosa,
a ojciec? Prychnęła pod nosem wyciągając rękę po leżący na stoliku przedmiot.
Ojciec tylko ją wykorzystywał. Był w stanie oddać ją w łapska jakiegoś starego
oblecha, byleby tylko podpisać z nim umowę i nie raz już to zrobił. Nikt w domu
nie zwracał na nią uwagi, nikt się nią nie przejmował, nikt nie chronił. Itachi
był pierwszą osobą, która wyciągnęła do niej rękę. Paradoksalnie porywając ją i
więżąc, dał jej wolność, o której zawsze marzyła, pozwolił wyrwać się z
więzienia. A teraz? Co jej pozostało, skoro Uchiha nią gardził, bo to właśnie
dostrzegła w jego wzroku. Pogardę dla jej osoby. Bo nie posłuchała, bo
próbowała uciec, bo była niewdzięczna.
Ponownie skupiła uwagę na scyzoryku i powoli
wyciągnęła ostrze nożyka. Przejechała po nim opuszkiem palca i jak
zahipnotyzowana obserwowała, jak cienka stróżka krwi spływa w dół jej ręki, by
w końcu skapnąć na białą pościel.
W sumie to równie dobrze mogła zniknąć.
Rozwiązałaby tym dużo problemów, przestała być balastem, który ciąży każdemu,
kto musi go dźwigać. Przyłożyła ostrze do nadgarstka i głęboko odetchnęła. Ręka
jej się trzęsła, ale nadal uparcie trzymała stal przy skórze.
— No dalej Sakura — głos jej się załamał, a z
oczu popłynęły łzy. — Dasz radę. Choć raz nie bądź tchórzem.
— Czy ty już do końca postradałaś zmysły?! —
Haruno podskoczyła na miejscu, przyciskając instynktownie nóż do nadgarstka.
Momentalnie poczuła szczypanie i syknęła pod nosem. — Cholera jasna!
Itachi doskoczył do niej i wyrwał jej narzędzie
z ręki, chowając je w kieszeni spodni. Złapał za jej przedramię i przyjrzał się
rozciętemu nadgarstkowi.
— Do jasnej kurwy
nędzy — mruczał pod nosem, biorąc różowo włosą na ręce.
Sakura instynktownie
objęła jego szyję, gdy ten kopniakiem otworzył drzwi i przeszedł do pokoju na
końcu korytarza. Pomieszczenie okazał się być łazienką z jasno niebieskimi
kafelkami oraz wyglądającą zachęcająco, dużą wanną. Brunet posadził dziewczynę
na jej krańcu i z półeczki zawieszonej nad pralką wyjął wodę utlenioną, kilka
wacików i kawałek bandaża.
— Co cię napadło
dziewczyno? — mruczał oczyszczając ranę. Haruno syknęła, gdy woda utleniona
zetknęła się z rozciętą skórą. — Cholera jasna. Co by było, gdybym akurat nie
przyszedł?
Zawinął nadgarstek
bandażem, wcześniej przyciskając gazę do rany i spojrzał z dołu w zielone
tęczówki. Gdy dziewczyna nie odzywała się przez dłuższą chwilę westchnął ciężko
i wziął ją na ręce.
— Mogę iść —
wyszeptała, bojąc się jego reakcji.
— A ja mogę cię nieść
— mruknął, patrząc przed siebie. — Obejmij mnie, bo zlecisz.
Sakura wykonała
polecenie i przycisnęła się bardziej do twardego torsu. Wtuliła w niego
policzek i przymknęła oczy. Wdychała jego zapach, mieszaninę mocnej wody
kolońskiej i papierosów. Wiedziała, że to niewłaściwie, że to dziwne uczucie
nigdy nie powinno się pojawić, ale przy nim czuła się bezpiecznie. Nie miała
pojęcia dlaczego, ale to on, mężczyzna zupełnie jej obcy, wydawał się być
najbliższą jej osobą. To pokręcone, ale czuła, że to przy nim jest jej miejsce i
gdyby teraz spytał ją o tajemnice ojca, opowiedziałaby mu wszystko bez wahania.
Itachi już spokojnie wszedł do pokoju i posadził Haruno na
łóżku, zajmując miejsce naprzeciw niej. W jego głowie kłębiło się od groma
myśli, a na przód cały czas wybijała się ta jedna, nie dająca mu spokoju. Mógł
ją stracić. Mogła wykrwawić się na śmierć i już nigdy się do niego nie odezwać.
Nie wiedział, czemu to tak bardzo go tknęło. Widocznie ta mała, krucha istotka
zabrała kawałek jego serca.
— Dlaczego? — zapytał, nie podnosząc wzroku.
— Nie wiem — wyszeptała, obejmując się ramionami.
— Nie wiesz? — Itachi spojrzał na nią, unosząc jedną brew.
— Nie wiesz, dlaczego chciałaś odebrać sobie życie?
— Nie wiem — wymamrotała, spuszczając wzrok.
— Nie wiesz, czy nie chcesz powiedzieć? — Chłód w jego
głosie zdziwił nawet samego Uchihę. Nie chciał, żeby to pytanie zabrzmiało tak
wrogo. Jednak, gdy dziewczyna nie odezwała się ani słowem, już ostrzejszym
tonem upomniał się o odpowiedź. — Sakura.
— Nie wiem, okej?! — wybuchła Haruno, podnosząc na niego
wzrok. — Nie mam pojęcia, do jasnej cholery, dlaczego z twojego powodu?!
Dlaczego to musiałeś być ty?! Dlaczego do cholery zakochałam się w
bezuczuciowym dupku?! — Dziewczyna momentalnie zamilkła i przyłożyła rękę do
ust, rozwierając powieki w szoku. Nie wierzyła, że właśnie wykrzyczała mu to w
twarz.
— Co powiedziałaś? — Itachi wyprostował się, świdrując ją
czarnymi tęczówkami na wylot.
—Ja... znaczy to nie tak... Ja po prostu...
Brunet podniósł się z siedzenia i powoli podszedł do łóżka,
nie spuszczając wzroku z dziewczyny skulonej pod ścianą. Pochylił się nad nią,
opierając ręce po obu stronach jej głowy. Sakura wstrzymała oddech, czując
rumieńce na twarzy. Jego intensywne spojrzenie, zmusiło ją do spuszczenia
wzroku. Itachi pochylił się bardziej ku niej i ujmując jej podbródek w dłoń,
zmusił ją, by na niego spojrzała.
— Chciałaś się zabić, bo się we mnie zakochałaś? — W jego
głosie nie było kpiny, a w jego oczach zauważyła coś, co przywodziło jej na
myśl zadowolenie. To był krótki przebłysk, ale mogła przysiąc, że go zobaczyła.
— To.. Ja nie... — Zagryzła wargę i spuściła wzrok. — Tak
jakoś wyszło.
Czekała na szyderczy śmiech, na jego wyjście, nawet na
siarczysty policzek. Jednak zamiast tego poczuła niepewne muśniecie na swoich
ustach. Natychmiast spojrzała na bruneta, który z łobuzerskim uśmiechem na
twarzy, spoglądał prosto w zielone tęczówki.
— Podoba mi się to twoje, tak jakoś wyszło — wyszeptał
prosto w jej usta, by zaraz wpić się w nie, z o wiele większa natarczywością.
Haruno po chwili szoku objęła jego kark i przyciągnęła, kładąc się jednocześnie
na łóżku. Miała wielką nadzieję, że to nie jest sen, a Uchiha nie bawi się jej
kosztem. To zabolałoby bardziej, niż pierwsza zdrada ojca. Jednak Itachi był
tam, całował ją, badał jej ciało dłońmi, które już tak wiele razy jej dotykały.
To jej wystarczyło. Ta czułość, z jaką to robił, była wszystkim, czego Sakurze
brakowało. I już nigdy nie zamierzała z niej zrezygnować.
***
12.12.16
Korupcja
i nielegalne interesy pod przykrywką firmy!!!
Dzisiaj
do prasy wyciekły informacje o niejakim panu Kizashim H. Policja otrzymała
anonimowy donos, w którym zawarte zostały dokumenty obciążające tegoż
biznesmena. Anonimowy Informator ma ponoć być rodziną oskarżonego o korupcję
pana Kizashiego. Niektóre źródła wskazują na córkę, którą pan H. Wykorzystywał
w ramach swoich brudnych interesów. Z tego, co wiadomo prasie, Sakura H.
Trafiła pod skrzydła Uchiha Company. Pan Fugaku przygarnął kobietę, zapewniając
jej dach nad głową. (...)
~~~
24.01.17
Czyżby
Uchiha Company miało dorobić się kolejnego dziedzica?!
Dziedzic
korporacji Uchiha oficjalnie przedstawił wybrankę swojego serca mediom na
corocznym balu charytatywnym Uchiha Company. Dwudziestoczteroletnia Sakura
Haruno, różowo włosa piękność, którą pan Fugaku przygarnął niecały miesiąc temu
pod swój dach, zawróciła młodemu dziedzicowi w głowie. (...)
~~~
2.04.17
Przejęcie
korporacji przez Itachiego Uchihę!
Dwudziestoośmioletni
mężczyzna właśnie został okrzyknięty prezesem jednej z najbardziej znaczących
firm w Japonii. Media wyczekują już teraz tylko zwieńczenia jego romansu. (...)
~~~
16.07.17
Uchiha
Company spodziewa się dziedzica!
Wczoraj do internetu wyciekły zdjęcia Itachiego Uchihy w towarzystwie
jego narzeczonej, Sakury Haruno. Wszystko wskazuje na to, że różowo włosa
piękność spodziewa się dziecka. Przyszli rodzice potwierdzili dzisiaj tą
wiadomość. (...)Ohayo!
Strasznie Was przepraszam. Rozdział nie dość, że spóźniony, to jeszcze nie do końca taki, jaki być powinien i to jeszcze krótszy. Na prawdę nie wiem, co mam powiedzieć. Suimimasen!
Ostatnio miałam brak weny na wszystkie opowiadania z OSPN. Nie mam pojęcia czemu. W dodatku na blogu z Yumi tez krucho -.-
Mam nadzieję, że notka do najgorszych jednak nie należy, a zakończenie jest w porządku. Matko, to pierwszy tekst, jaki udało mi się zakończyć O.o Już myślałam że nigdy tego nie zrobię. Wchodziłam na Sorry codziennie i przez bite 3 tygodnie nie mogłam dopisać nawet słowa. To frustruje.
Ech, co tu dużo gadać.
Jeszcze raz strasznie Was przepraszam i postaram się nie zaliczyć kolejnej wtopy -.-
Następne raczej Małżeństwo
Pozdrawiam cieplutko i do następnego ;D
Zapraszam na dwa pozostałe blogi. Może tam będzie lepiej -.-
Are you Mine?
War of Change
Kyaaaaaaaa *.* -----> czytu, czytu -----> że co ku*wa? O.O -----> teraz nie wiem co ze sobą zrobić XD Oto moje reakcje XD Na początku zachwyt bo Łał jest rozdział *.* potem takie czytam, czytam i nagle takie: "To już koniec?? Jak to??" O.O a dopiero później do mnie dotarło, że to faktycznie koniec :/ Ale nie ma co owijać w bawełnę, zakończenie musiało kiedyś zostać napisane i właśnie tak się stało ^^ Gratuluje pierwszej skończonej miniaturki :3 Sukces będzięmy świętować potem XD
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czasu do pisania tego wszystkiego mój mały uchodźco ^^
Pozdrawiam
YUmi <3
Hehehe, Twoje reakcje są ciekawe XD. No kiedyś trzeba było to skończyć. Dzięki psychopatko ^^
UsuńTo moje drugie podejście do napisania kilku zdań ode mnie. Jak mi teraz skasuje tekst, bo neta nie było przez chwilę, w której chciałam opublikować, to rzucę chyba tabletem :-)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to jestem w szoku. Nie zakładałam, że ten rozdział będzie za razem zakończeniem opowiadania. Gratuluję! To pewnie cudowne uczucie posiadać coś zakończonego. Sama jeszcze tego nie doświadczyłam, ale może niedługo będę wiedzieć coś na ten temat.
Co do tekstu, to żałuję jedynie, że moja pamięć teraz szwankuje i na początku nie mogłam przypomnieć sobie poprzedniego rozdziału. Z czasem jednak coś zaczęło mi świtać, a pamięć wróciła w większości. Może byłoby trochę lepiej, gdyby tematyka była bardziej w moim guście. Tak jednak nie jest, ale mimo wszystko opowiadanie było fajne, a zakończenie jest ciekawe. Cieszę się, że dobrze się skończyło. Itachi to jednak jest fajny chłop i niech tak zostanie :-)
Jeszcze raz gratuluję doprowadzenia historii do końca.
Weny i twórczej myśli przelanej na tekst na blogu ;-)
Ech, blogger coś ostatnio lubi zatruwać życia, ale widzę, że internet z nim współpracuje -.- Tylko nie rzucaj sprzętem noo. Szkoda go ^^
UsuńPierwszy raz udało mi się skończyć w założonej objętości tekstu, więc tak, to świetne uczucie :D
Dzięki za komentarz ^^