Music

czwartek, 22 lutego 2018

Przewrotny Los


     Siedział na kanapie w salonie, przyglądając się gwiazdom migającym za szklanymi drzwiami na taras. Błyszczące punkciki migały, jakby puszczając oczka i wywołując uśmiech na ustach bruneta. Myślał sobie wtedy, że jej oczy błyszczą bardziej. Blask tych oczu był o wiele piękniejszy.
    Prychnął pod nosem i sięgnął po paczkę papierosów, leżącą na stoliku kawowym.
Wygrzebał z kieszeni czarnych spodni zapalniczkę swojego starego przyjaciela i odpalił fajkę, zaraz zaciągając się, by po chwili wypuścić dym i czekać.
      W połowie papierosa usłyszał lekkie kroki, dochodzące ze sypialni. Uśmiechnął się pod nosem i zaciągnął po raz ostatni. Dziewczyna weszła do salonu i gdy wyczuła dym, skrzywiła się. Jednak po chwili również się uśmiechnęła, widząc bruneta rozpartego na kanapie. Podeszła do mebla powolnym krokiem, śledzona przez jego bystre, czarne oczy.
     Chłopak przejechał wzrokiem po jej sylwetce, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Szczególnie od jej zgrabnych nóg, ledwo zasłoniętych przez koszulkę, którą dziewczyna zwinęła mu jakąś godzinę wcześniej.
     Blondynka nic nie mówiąc wyciągnęła papierosa z jego palców i zgasiła go w popielniczce. Chciała podejść do okna, jednak brunet złapał ją delikatnie za dłoń. Zielono oka odwróciła się i ze słodkim uśmiechem dała się pociągnąć na jego kolana. Oparła się o silny, tors chłopaka i wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. Brunet mruknął z zadowoleniem i objął dziewczynę, opierając jednocześnie czoło na jej głowie. Przymknął oczy i pocałował dziewczynę w skroń.
     Siedzieli tak w ciszy, otuleni ciemnością, w której zawsze znajdywali wspólny język, niezależnie jak bardzo pokłócili się w ciągu dnia. Brunet mimowolnie przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie.



     Dziewczyna biegła ulicami Tokio, ścigana przez jakiś złodziejaszków. Akurat szedł do domu, kiedy ich usłyszał i gdy przebiegała obok, mimowolnie pociągnął ją w ciemną uliczkę, zasłaniając usta jedną ręką i unieruchamiając drugą. Zlustrował ją wzrokiem, kiedy od niego odskoczyła. Nieznajoma sięgała czubkiem głowy jego brody. Średniej długości blond włosy, piękne zielone oczy i kuszące pełne usta. Do tego w zestawie długie nogi, na których opinały się czarne skórzane spodnie, szara luźna koszulka i bordowa bluza, podchodząca kolorem pod trampki, które miała na nogach.
    Nie wiedział, dlaczego jej pomógł. Jego ciało zareagowało jeszcze przed umysłem, co zdarzało się nad wyraz rzadko. Tym bardziej, że gdyby zdążył się zastanowić, pewnie pozwoliłby jej dalej biec tymi niebezpiecznymi uliczkami. Wchodzenie z butami w tego typu sprawy, zazwyczaj przynosiło za dużo problemów, a Shikamaru Nara problemów nienawidził. Jednak zamiast spokojnie dojść do końca uliczki i zniknąć w swoim mieszkaniu, wyciągnął rękę i szarpnął blondynkę na siebie, instynktownie ją unieruchamiając i uciszając.


       Blondynka wtuliła się bardziej w ciepłe ciało bruneta i uniosła nieco głowę skradając mu małego buziaka, na co on zaśmiał się krótko i już na dłużej złączył ich usta.
     Czuła się z nim bezpiecznie. Jeszcze nikomu w ciągu dwudziestu czterech lat jej życia nie potrafiła zaufać tak bardzo, jak zaufała temu leniwemu, spotkanemu przypadkowo chłopakowi. Gdyby nie on, nie wiadomo do czego doszłoby tamtej pamiętnej nocy. Mimo, że wtedy była wściekła, teraz miała ochotę podziękować okolicznym bandziorom. Gdyby wtedy przed nimi nie uciekała, nie poznałaby bruneta.


     Poczuła za plecami twardą klatkę piersiową, a w nozdrza uderzył ją zapach papierosów. Spróbowała się szarpnąć, myśląc, że spadła z deszczu pod rynnę, jednak po chwili zdała sobie sprawę, że nie ma szans się mu wyrwać. Mężczyzna był wyższy co najmniej o głowę, a stalowy uścisk świadczył o niemałej sile.
     Nieznajomy nie poruszył się jednak nawet milimetr, przez co do Temari dotarło, że może się odprężyć, bo facet właśnie uratował jej skórę. Ludzie, którzy ją ścigali, przebiegli obok nich, nawet nie zwracając uwagi na małą, prawdopodobnie ślepą uliczkę. Mężczyzna, który ją przytrzymywał dopiero po dłuższej chwili zwolnił uścisk, by zaraz cofnąć ręce. Odwróciła się do niego i cofnęła o krok.
     Jej wybawicielem okazał się wysoki, młody brunet. Na szczupłej, umięśnionej sylwetce opinał się ciemnozielony podkoszulek, na który chłopak zarzucił skórę, a ciemne dżinsy wpuścił w ciężkie buty. No Sabaku przeniosła wzrok z powrotem na jego twarz i przyjrzała mu się lepiej. Był przystojny. Czarne, wąskie oczy połyskiwały w bladym świetle, rzucanym przez latarnię z głównej ulicy. Długie włosy, teraz związane w kitkę na czubku głowy, dodawały mu drapieżnego charakteru. Całokształtu dopełniał błysk inteligencji w oczach i nie odpalony papieros w ustach. Brunet jednak nie kwapił się do użycia zapalniczki, którą się bawił
   — Dzięki za pomoc... — wykrztusiła po dłuższej chwili. Chłopak skinął głową i schował zapalniczkę, po czym podał dziewczynie rękę.
     — Shikamaru — odezwał się niskim, lekko zachrypniętym głosem. Blondynka również podała mu rękę.
      — Temari.
      — Chcę wiedzieć przed kim zwiewałaś? — zapytał chowając ręce do kieszeni spodni.
   — Chcę wiedzieć, dlaczego szlajasz się po tych uliczkach o trzeciej w nocy? — sparowała odruchowo, zaraz gryząc się w język. Brunet przyglądał się jej chwilę, po czym uśmiechnął się półgębkiem.
    „Cięty język. Intrygujące.” Tyle zdążył pomyśleć, zanim mimowolnie odbił się od ściany i podszedł do dziewczyny na odległość kilku centymetrów.
     — Powiedziałbym ci, gdyby to nie równało się zamknięciem ci ust na amen. — Nie wiedział, czemu to powiedział, chociaż było w tym ziarnko prawdy. Uchiha i Uzumaki pewnie nie byliby zadowoleni z kolejnego świadka ciemnych interesów.
      — Interesujące. — Uniosła arogancko głowę i spojrzała prosto w śmiejące się, kare tęczówki. — Pomyślałam dokładnie o tym samym.
    Chciał już się odezwać, kiedy usłyszeli, jak tamta badana ponownie zbliża się do zaułku, tym razem wyraźnie rozmawiając o uliczce, którą mijali po drodze. Blondynka spięła się i zagryzła wargę patrząc nerwowo to na wyjście na główną ulicę, to na mur kończący tę uliczkę.
    Nara również rzucił spojrzenie na oba krańce zaułka, po czym złapał zielono oką za rękę i pociągnął na schody pożarowe. Wbiegli szybko na drugie piętro, gdzie wepchnął dziewczynę za drzwi na klatkę schodową, jednak zanim sam zniknął za drzwiami, jeden z facetów popatrzył prosto w jego oczy. Nara szybko zatrzasnął drzwi i zabrał się za otwierania tych do swojego mieszkania, znajdujących się naprzeciw. Zdążył zakluczyć drzwi, akurat wtedy, kiedy usłyszeli jak zostają otwarte te pożarowe.
    — Poszli. — Zakomunikował po pięciu minutach, po czym odwrócił się do dziewczyny. — Zawsze wpadasz w takie kłopoty?
     — Zawsze ratujesz nieznajome z takich opresji? — Uśmiechnęła się bezczelnie, kiedy brunet skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
      — Nie, tylko te piękne. — Uśmiechnął się cwaniacko. — Ale dotychczas nawinęła mi się tutaj tylko jedna upierdliwa dziewczyna.


      Pamiętał jej minę. Rozchylone ze zdumieniu usta, rozszerzone oczy, chwilowy bezruch. Stała tam, patrząc na niego i nie wiedząc, co powiedzieć. Nie rozumiał dlaczego, ale wtedy ją pocałował. Tak po prostu. Podszedł do niej i przyciągnął do siebie.
      Sam nie wiedział, jakim cudem wylądowali wtedy w łóżku. Kiedy się obudził, jej już nie było. Zostawiła mu tylko krótką wiadomość z podziękowaniem i zniknęła. Jednak los był na tyle przewrotny, żeby za niecały miesiąc znów złączyć ich drogi.


     — Co wy znowu uknuliście? — Rzucił Naruto zirytowane spojrzenie, widząc przez okno, jak czarna Honda podjeżdża pod ich dziuple.
      — Nowy wspólnik. — Uchiha wzruszył ramionami. — Pracuje na co dzień z przemytnikami w Hokkaido. Przyda się.
      Nara pokręcił głową, ale rozsiadł się wygodniej na zdezelowanej kanapie i odchylił głowę w tył, przymykając powieki. Chwilę później drzwi się otworzyły i usłyszał jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.
     — Sorka za spóźnienie. Korki. — Wzdrygnął się. Znał ten głos. Otworzył gwałtownie oczy i skierował wzrok na przybysza, który jednocześnie rzucił mu spojrzenie, by zatrzymać je dłużej na twarzy Nary. Patrzyli na siebie z niedowierzaniu, zupełnie ignorując spojrzenia rzucane im przez chłopaków.
       — Nara, coś nie tak? — Uchiha popatrzył na niego pytająco. — Znacie się?
      — Nie wierze — wyszeptała blondynka, nadal nie spuszczając oczu z sylwetki bruneta. Jednak jej wzrok nabrał ostrości, która pobrzmiewała chwilę wcześniej w tonie jej głosu. „Chyba nie jest zadowolona ze spotkania” pomyślał nie spuszczając z niej oczu. Mierzyli się tak jeszcze ładnych kilka minut, wprowadzając coraz większy zamęt w głowach chłopaków.
    — Jakie to upierdliwe — westchnął w końcu brunet podpierając głowę na ręce i rzucił dziewczynie badawcze spojrzenie. Już wtedy wiedział, że będzie ciężko, ale chyba nikt z obecnych nie spodziewał się, że aż tak bardzo.


     — Shikamaru? — Temari przerwała dłużącą się, jednak nie ciążącą żadnemu z nich ciszę.
     — Hm?
     — Kocham Cię — mruknęła, obracając się na jego kolanach. Usiadła na nich okrakiem, łapiąc w dłonie jego twarz.
      — Ja ciebie też — wymruczał w jej usta zanim blondynka je złączyła.
     Mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że nie żałował niczego, co miało związek z No Sabaku. Ona też nigdy niczego nie żałowała. Nie kiedy trzymał ją w ramionach i pokazywał jak bardzo ją kocha.


Ohayo!
Znowu one-shoot. Znowu ShikaTema. Znowu krótkie. Ale kurcze. Mam ostatnio fazę na takie rzeczy. Rzadko zdarza mi się napisać coś takiego z postaciami z Naruto, ale jak już chce z nimi pisać, to zawsze na tę parkę pada. Sama nie wiem czemu. 
Mam nadzieję, że się wam podobało i że za dużo błędów nie zrobiłam, bo skończyłam to chwilę temu i czort jeden wie, czy nie przegapiłam czegoś przy sprawdzaniu.
Na razie nie obiecuję, co następne, bo prawdę mówiąc, nie mam pojęcia. Może skończę miniaturki, może ruszę którąś z głównych historii, może znowu strzelę coś takiego jak to.
Wyjdzie w praniu moi drodzy, ale mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni takim rozwojem wypadków. Postaram się jakoś do czerwca wstawiać przynajmniej jedną notkę na miesiąc, ale jak wyjdzie więcej to i ja, i mam nadzieję, Wy będziecie zadowoleni ;)
Pozdrawiam cieplutko i zachęcam do komentowania. Do następnego ;D
PS. Edit ruszony przez Blue_Bell XD piękna -> upierdliwa

6 komentarzy:

  1. Fajne to było. Lekko się czytało, szybko i aż szkoda, że nie ma tego więcej. To one shot, ale on ma powiązanie z tym poprzednim o tej parce? Bo zastanawiam się czy podchodzić do tego jak do kolejnego fragmentu, czy zupełnie inaczej historii.
    W każdym razie mi się podobało. Jak spojrzałam na tekst, to zastanawiałam się czemu jest taki kolorowy. To co zrobiłaś, to był dobry pomysł, bo nie miałam wątpliwości kiedy jest czas obecny, a kiedy wspominki.
    Sposób w jaki się poznali, przyznaję, że nietypowy. Jedyne co mi się nie podoba w Shikamaru, to że pali. Jak to mi się uświadamia, to wyobrażam sobie, że pocałunki z nim są gorzkie i nie tak przyjemne jak mogłyby być. No ale to moje subiektywne odczucie, spowodowane wstrętem do papierosów. W kwestii tekstu, jak dla mnie możesz wstawiać takie historyjki częściej :-)
    Powodzenia w realizacji planów i weny na pisanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to sama do końca nie jestem pewna, jak to traktować, ale skłaniam się do wersji z urywkami z jednej historii. Obie te notki miały być fragmentem długiej historii, którą chciałam sobie składać kiedyś tam, ale w końcu stwierdziłam, że nie ma co robić tego na siłę.
      Cieszę się, że było w odbiorze lekkie. Właśnie taki tekst chciałam napisać i widać udało się :D
      Na początku wspominki były zaznaczone jedynie kursywą, ale kiedy zobaczyłam, jak fatalnie to wygląda, użyłam koloru i widać słusznie :)
      Ja do papierosów wstrętu nie mam, jednak nie lubię kiedy facet pali. Sama długo z nałogiem żyłam i teraz na szczęście już nie przepadam. Jeśli jednak idzie o Nare, stwierdziłam, że zachowam kanon, czego anime nie zrobiło. Jakoś tak zawsze lepiej wyobraża mi się Shike z papierosem w ustach, nie wiem dlaczego, ale to mi do niego pasuje.
      Zostały mi w rezerwie na razie zalążki dwóch historyjek związanych z tą parką i kilku innych, już nieokreślonych par, dlatego też na pewno będą się pojawiać, kiedy nie wyrobię się z innymi rozdziałami, bo jednak to pisze mi się o wiele łatwiej :D
      Dziękuję ann za komentarz i całą resztę ;)

      Usuń
  2. Cześć!
    Ojej, od czego by tu zacząć... Więc, hmm, trafiłam na ten blog niedawno i zupełnym przypadkiem. Komentując inne opowiadanie przypadkiem kliknęłam w link, no i bum, stało się :D I wcale nie żałuję. Na szybko przeczytałam kilka Twoich Miniaturek, w tym poprzednie ShikaTema. No i, co ja będę ściemniać, to jest świetne! Zwłaszcza podobało mi się w tamtej jak rozmyślali o sobie, obserwując się nawzajem, a na koniec nareszcie raczyli się zbliżyć. To było takie ufffffff, nareszcie.
    W tej natomiast podobało mi się to bezpośrednie "kocham cię" pod koniec. Mam wrażenie, że ludzie pisząc historie o tej parze często pomijają te słowa, bo do nich nie pasują. No może nie tak, żeby ciągle się tym zasypywali, ale to mimo wszystko było urocze.
    Dodaję blog do obserwowanych i na pewno wrócę, żeby zapoznać się też z innymi opowieściami! Nie jestem osobą, która komentuje każdy post, ale postaram się pamiętać, by robić to jak najczęściej.
    Gdybyś miała chwilę i nudziło Ci się troszkę, to zapraszam też do siebie na
    https://prison-on-my-own-pride.blogspot.com/
    Główną parą jest właśnie ShikaTema (tak, zdecydowanie mam do nich słabość), ale nie zabraknie również wątków NaruHina, SasuSaku i innych.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej, miło widzieć ^^
      Cieszę się, że miniaturki się podobały. W sumie ostatnio pisze mi się je lepiej niż resztę historii.
      A na bloga zajrzę na pewno, tym bardziej, że ShikaTema ostatnio tak mało :D
      Witam na blogu i również pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Kiedy następują pewne sceny i opisy przestaję zwracać uwagę na całą resztę.
    Czuła się z nim bezpiecznie. Jeszcze nikomu w ciągu dwudziestu czterech lat jej życia nie potrafiła zaufać tak bardzo, jak zaufała temu leniwemu, spotkanemu przypadkowo chłopakowi. pożycz mi go. Taki facet potrzebny na wczoraj.

    Ale później ten tekst Shikamaru tak bardzo zajeżdżający beznadziejnym podrywem. OMG cofam swoje słowa. Ja bym się skręcała XDDD Taki cringe normalnie. Będę się wzdrygać długo XDDDDDDDDDD Coś Ty mi zrobiła!

    Ale urocze zakończenie. Teraźniejsze scenki mogłyby równie dobrze istnieć samodzielnie, co jest bardzo fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, no mi też by się przydał :/ Ja znajdziesz nadwyżkę takich, to daj znać.
      Ja wiem, ja wiem!!! W postprodukcji też to widziałam i też takie - Co ty zrobiłaś debilu!. Ale z racji godziny stwierdziłam - Nie, nie dam rady, idę spać, najwyżej ktoś mnie zabije XD
      W pierwszym zamyśle tej historii, istniały. Cała przeszłość (poza spotkaniem w uliczce) i dwie ostatnie sceny teraźniejsze były dopisane do gotowego kawałka. Chciałam z tego zrobić coś większego, ale chyba nie jestem na siłach na nowe opko. Jeszcze nie ;)
      I dzięki piękne za komentarz :D

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics