Music

poniedziałek, 11 lipca 2016

Smocza Księżniczka 6.Nowi Kompani


  Kiedy Niko poradził sobie z atakującymi go napastnikami odwrócił się, by sprawdzić jak poszło Dali. Jednak to, co zobaczył zmroziło mu krew w żyłach. Dalia właśnie chwiejnie wylądowała na nogach, by zaraz potem stracić przytomność. Akari ruszył pędem w jej stronę, kiedy tylko zobaczył mężczyznę, który właśnie się nad nią pochylał. Wiedział, że jest za daleko, ale biegł dalej,
mając nadzieję, że Dalia za moment się ocknie, a mężczyzna zginie. Jednak zamiast tego zobaczył, jak głowa napastnika zostaje przebita strzałą dokładnie w ostatnim momencie.
  Dopadł do nieprzytomnej przyjaciółki i rozejrzał się po otoczeniu. Teraz strzały leciały jedna za drugą w stronę zamaskowanych postaci. I to nie tylko strzały. Zauważył, jak powietrze przecinają małe lodowe sopelki, które z impetem wbijały się we wszystkie punkty witalne przeciwników. Wiedział już, kto im pomógł i dzięki komu mógł spokojnie zabrać przyjaciółkę z pola walki, nie martwiąc się o swoje bezpieczeństwo. Podniósł z łatwością bezwładne ciało i ruszył biegiem w stronę, z której leciały strzały oraz małe pociski.
  -No nareszcie! – warknęła drobna, biało włosa dziewczyna, kiedy wbiegł pomiędzy drzewa. – Ile czasu miałeś zamiar tam tak klęczeć i wpatrywać się w ten cholerny las, jak ciele w malowane wrota?!
  -Nie czas teraz na to Melody – uciszył ją wysoki brunet. – Alanowi kończą się strzały. Musimy stąd spadać i znaleźć miejsce, w którym będzie można się zająć naszą śpiącą królewną.
  -I to ja jestem wszystkiemu winna?! – wybuchła niebiesko oka. – Przecież to ten kretyn klęczał tam dobre 5 minut, zanim w ogóle ogarnął sytuację i ruszył to swoje leniwe dupsko w naszą stronę.
  -Dobra jestem kretynem – odezwał się sam zainteresowany zniecierpliwionym głosem, – ale Kal ma rację. Musimy się stąd zabierać i sprawdzić, co z Dalią.
  -Dobra, dobra gołąbeczki. Koniec rozmów – wtrącił się blondyn. – Nie mamy już strzał, a tych gości wcale nie ubywa. Musimy się stąd zmywać.
  -Jakieś 15 minut temu mijaliśmy z Dalią małą jaskinie – powiedział niepewnie Niko. – Powinna nas pomieścić, ale nie wiem czy damy radę się skutecznie obronić.
  -To już zostaw mnie – odezwała się rudo włosa dziewczyna, o zielonych kocich oczach.
  Niko spojrzał na nią niepewnie. Była to szczupła osóbka średniego wzrostu. Brunet musiał przyznać, że była bardzo ładna, a jej wielkie kocie oczy hipnotyzowały niebezpiecznym błyskiem. Zrozumiał, że to Alice, o której rozmawiał wcześniej z Kahuro, ale nie wiedział, czego się po niej spodziewać. Nigdy wcześniej z nią nie rozmawiał. Co więcej zdziwiło go jak swobodnie się do niego zwróciła. Przez to, że w ogóle na niego nie patrzyła myślał, że to kolejna osoba, która się go panicznie boi. Jednak jej głos był pewny i spokojny, a na ustach gościł ciepły uśmiech.
  -Zaufaj jej – Alan poklepał przyjaciela po ramieniu. – Ona wie, co robić.
Niko skinął niepewnie głową i rozejrzał się po towarzystwie. Napotkał przy tym wyzywający, można by powiedzieć wrogi wzrok mężczyzny, na którego wcześniej nie zwrócił uwagi. Był to wysoki brunet o szarych, zimnych oczach oraz atletycznej budowie ciała. Jego spojrzenie prześlizgiwało się teraz to na Niko, to na Dalię.
  Akari miał już pełny obraz sytuacji. Karin postanowiła wysłać za nimi nie tylko osoby ze zdolnościami panowania nad żywiołem, ale i zwykłą obstawę w postaci Kala i Marco. Niko nie mógł jedynie zrozumieć, dlaczego Hotaru wysłała za nimi pełny skład jego drużyny, nie wysyłając przy tym jednego członka drużyny Kahuro. Już samo to wydawało się być podejrzane. Jeśli dodać do tego to, że Karin nie wysyłała na misje tylko tych ludzi, którym nie ufała, można było wyciągnąć konkretne wnioski. A mianowicie, Emma miała coś na sumieniu i to wcale nie była błahostka. Tym bardziej go to zaniepokoiło. W końcu ta blondyna, mimo wszystko, była przyjaciółką Dali.
  -Hej! Ziemia do Niko – Akari poczuł mocne uderzenie w potylicę. – Wiesz, że mamy za sobą ogon?
  Brunet wrócił do siebie w sekundę. Uśmiechnął się przepraszająco do blondyna i ruszył biegiem drogą, którą wcześniej szedł z Dalią.

  Kiedy dobiegli do jaskini, Niko położył nieprzytomną przyjaciółkę na ziemi, podkładając jej pod głowę swój plecak. Gdy się odwrócił, zamiast leśnej polany zobaczył wysoki, kamienny mur.
  Rzucił rudo włosej piękności pytające spojrzenie.
  -Mur jest wystarczająco mocny, żeby zatrzymać każdy rodzaj strzały, a dzięki kamieniom nie ma możliwości przebicia się przez niego.
  -A kiedy będziemy musieli wyjść? – Niko był zdumiony umiejętnościami dziewczyny.
  -Wystarczy, że mi powiecie, a zrobię przejście. Postawi się jedną osobę na czatach, a w razie wypadku mogę natychmiast załatać tą dziurę.
  Akari skinął głową z wdzięcznością. Przynajmniej problem bezpieczeństwa został załatwiony. Teraz trzeba było sprawdzić, co z zielono oką.
  -Melody, mogłabyś? – zwrócił się do biało włosej.
  -Odsuń się – Livet przykucnęła nad nieprzytomną dziewczyną i przyjrzała się ranie na jej policzku. – Nie wygląda to dobrze. Rana zaczyna ropieć, a skóra wokół robi się sino fioletowa. To typowy objaw użycia środka usypiającego na strzale. W tym wypadku bardzo silnej trucizny. Nigdy nic nie wiadomo i chociaż nie użyto śmiertelnej dawki, wszystko może się zdarzyć. Widocznie miała ją tylko osłabić, gdyby strzała nie trafiła i ktoś musiał z nią walczyć. Mogę ją wyleczyć, ale należałoby też wyciągnąć resztę trucizny, dzięki czemu szybciej by się obudziła i nie doszłoby do żadnych powikłań. Nie wiem tylko, czy potrafię to zrobić.
  -Spokojnie – głos zabrała Blom. – Ja mogę to zrobić. Już nie raz pomagałam w takich przypadkach w akademii. Młode dzieciaki lubią wykradać probówki z laboratorium.
  -Co będzie ci potrzebne?
  -Ciebie potrzebuję tutaj, ale niech Marco pójdzie po wodę, a Alan i Kal przyniosą drewno. Trzeba rozpalić ognisko i znaleźć coś do jedzenia, bo przez co najmniej trzy dni nie ruszymy się dalej. Dalia będzie odwodniona i przez pierwsze 12 godzin nie będzie mogła się ruszyć, a i zanim w ogóle otworzy oczy, minie co najmniej doba. – mówiąc to machnęła ręką w stronę kamiennego muru, w którym po chwili pojawił się łukowaty otwór. – Masz dokładnie pół godziny i ani sekundy dłużej na przyniesienie wody – zwróciła się teraz do milczącego kolegi z drużyny. – Tylko mi się nie spóźnij Morket. Od tego może zależeć jej życie. Jasne?
  -Jak słońce – mruknął zachrypniętym głosem i natychmiast ruszył do wyjścia.
  -Wy też powinniście się pospieszyć – Melody zwróciła się do Svarta i Vinda. – Za jakieś dwie godziny zrobi się ciemno, a drapieżniki zaczną wychodzić na łowy. Wiem, że dziećmi nie jesteście, ale nie potrzebujemy krwawych wskazówek dla wrogów. Poza tym usuwanie trucizny może trochę potrwać, a do tego potrzeba światła.
  Dwójka przyjaciół skinęła głowami i skierowała się do wyjścia. Tymczasem Alice zdążyła przeszukać swój plecak w poszukiwaniu potrzebnych ziół.
  -Niko, mógłbyś podać mi zioła z plecaka Dali. Wiem, że wzięła jedno, którego nie mam, a które na pewno mi się przyda.
  Akari skinął głową i otworzył plecak Kahuro. Wyjął z niego jej płaszcz i mały sztylet. Znalazł tam też trochę pieniędzy i coś, co na chwilę odwróciło jego uwagę. A mianowicie zdjęcie, które leżało prawie na samym dnie.
  Było to zdjęcie z tegorocznego festynu letniego. Przedstawiało ich roześmianą dwójkę, na tle drzew wiśniowych, ubraną w tradycyjne stroje Arel. Niko uśmiechnął się do siebie. Pamiętał jak po zrobieniu tego zdjęcia Alan wylądował w stawie, który znajdował się za nimi. W skrócie wyglądało to tak, że Dalia goniła go do czasu, aż Niko nie podłożył mu nogi, przez co Kahuro mogła spokojnie pchnąć blondyna w stronę wody, gdy ten próbował się czegoś uczepić, by nie upaść.
  Otrząsnął się ze wspomnień, wyciągnął z plecaka woreczek z ziołami i wsadził resztę rzeczy do środka. Po podaniu woreczka rudo włosej stanął na czatach, a ona wraz z Livet zajęły się nieprzytomną dziewczyną.

  Po dwudziestu minutach wrócił Marco z trzema dużymi bukłakami, pełnymi wody, które natychmiast podał Alice. Potem bez słowa usiadł pod ścianą i obserwował poczynania dziewczyn. Pół godziny po nim zjawili się Alan i Kal, a Blom zamknęła za nimi przejście. Ułożyli odpowiednio drewno, a Niko rozpalił ognisko. Po tym cała trójka poszła w ślady Marco i w grocie od czasu do czasu było słychać już tylko krótkie wymiany zdań między Alice i Melody.

  -No i skończone – odetchnęła niebiesko oka i otarła pot z czoła. – Strasznie to męczące, takie usuwanie trucizny za pomocą wody.
  -Wiem, ale uwierz, że znacznie trudniej nad tym zapanować, gdy nie ma się kogoś takiego jak ty obok. Dzięki temu jak poprowadziłaś wodę, skończyłyśmy o wiele szybciej. Ale muszę przyznać, że czuję się jak wyżęta ścierka.
  Melody posłała zielono okiej zmęczony, ale pełen radości i zrozumienia uśmiech. Po chwili wstała i z ociąganiem ruszyła w stronę pochrapującego Akariego.
  -Hej Niko – potrząsnęła nim. – Niko już wszystko skończone.
  Brunet otworzył z trudem oczy i spojrzał na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem. Prześlizgnął się spojrzeniem po znajdujących się w jaskini ludziach, aż w końcu zatrzymał się na dłużej, na Dali. Zaraz potem zerwał się na równe nogi.
  -Hola, hola Romeo – roześmiała się Alice. – Jeszcze się nie obudziła, ale dzięki Melody jest możliwość, że jednak nastąpi to za te kilkanaście godzin.
  Niko roześmiał się nerwowo i podrapał po potylicy. Podziękował dziewczynom i kazał się im położyć obiecując, że gdyby coś zadziało się z Dalią natychmiast je obudzi. Usiadł przy przyjaciółce i zaczął wpatrywać się w jej spokojną twarz.

  Jej obraz miał na stałe wyryty w pamięci. Delikatne rysy, pełne malinowe usta, zgrabny, lekko zadarty nos i ogromne, pełne życia oczy przyciągały wzrok jak magnez. W dodatku wszystko okalała burza ciemno brązowych loków, co w spotkaniu z jej dość jasną karnacją i iskrzącymi, zielonymi oczami, tworzyło niesamowity widok. Mógł się w nią wpatrywać godzinami. To go uspokajało. Jej uśmiech dawał mu siłę na następny dzień i motywację na misjach. Chciał wrócić za wszelką cenę, byle by znów go zobaczyć. Znów usłyszeć jej melodyjny głos, usłyszeć jak bardzo tęskniła, przytulić ją. To nie było już jakieś szczeniackie zauroczenie. Dalia była dla niego jak nałóg, z którego nie można się wyleczyć. Była jego częścią i dopiero, kiedy mógł z nią porozmawiać, albo chociaż na nią popatrzeć, ogarniał go spokój, którego tak bardzo brakowało mu w młodości.

  Przez to, co się stało, po raz kolejny dopadły go wyrzuty sumienia i złość na samego siebie. Znowu nie potrafił obronić ważnej dla niego osoby i świadomość tego wyżerała go od środka. Gdyby nie ten ogon, który posłała za nimi Karin, Dalia już dawno wąchałaby kwiatki od spodu. Niko nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie mógł wiedzieć o truciźnie na ostrzu strzały. On po prostu powinien był to przewidzieć i nie oddalać się od zielono okiej w czasie walki. W końcu doskonale znał przeciwnika i wiedział, jakie metody stosuje. Wiedział, że Akito zawsze jest zabezpieczony na każda ewentualność i mimo to nie był wystarczająco ostrożny.
  Ścisnął rękę śpiącej dziewczyny i pogłaskał ją po policzku. Po chwili pochylił się nad nią i pocałował ją w czoło. Z jego oczu mimowolnie wypłynęła łza, która spadła dokładnie w to samo miejsce.
  -Nie dam sobie bez ciebie rady. Błagam, zostań ze mną.


Ohayo!
 Więc mniej więcej sprawa wygląda tak. Dostałam moralnego kopniaka od ann i teraz muszę za niego podziękować. Jakoś mi się po tym ruszyło ze Smoczą i no cóż. Mam nadzieję, że się wam spodobała. 
 Dawno jej nie było (co również uświadomiła mi ann), a że poprzednia notka była bardzo krótka, postanowiłam dzisiaj wstawić ten tekst. 
 W opowiadaniu zaczął się etap, w którym będę wprowadzać was bardziej w realia tego dziwnego świata na pograniczu rzeczywistości i fantasy. No i oczywiście od czasu do czasu będą się pojawiać momenty Niko i Dalia. 
 Postaram się tym razem nie odwalić takiego numeru i wstawić wam ten rozdział trochę szybciej. Tym bardziej, że zaczął się okres wakacji, a ja w lipcu nie mam nic do roboty, więc mogę siedzieć przed kompem i pisać. 
 Następną notką jaką zobaczycie będzie Małżeństwo, a po nim prawdopodobnie zakończenie pierwszej miniaturki. Dalej mam w planach pierwszą cześć Pozorów i idąc dalej sadzę się na Miłość, ale tam trochę krucho. Postanowiłam tez spiąć się bardziej ze sprawdzaniem Racing i mam nadzieję, że kiedy wezmę się za to następnym razem to dotrwam do końca.
 Pozdrawiam wszystkich czytelników i do następnego ;D

P.S. Wiem, że obrazek nie oddaje do końca sytuacji, ale nie miałam innego. ;)

3 komentarze:

  1. No ludzie!!! Ja tu wchodzę i co widzę??? SZOK! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu zabrałaś się za Smoczą Księżniczkę i napisałaś rozdział do końca :)) Nowa ekipa jest fajna :) no ale oczywiście rządzi Niko. Jaki on jest cudowny. (annzwill buja w obłokach) Najchętniej zabrałabym go do siebie i nie wypuściła, aż wybiłby sobie z głowy Dalię i zainteresował się mną :) (tylko nie mów tego mojemu facetowi)
    Obrazek jest ekstra i ja uważam, że pasuje. Rozdział ciekawy, choć oczywiście chciałoby się krzyczeć o więcej i więcej. Aż strach pomyśleć, ile teraz każesz czekać na następną część. No ale spoko, jak coś to znowu będzie kop mentalny :))
    Dzięki, że się wzięłaś za to opowiadanie. Mam nadzieję, że przybędzie więcej sympatyków tej historii, choć niestety poszukiwacze Narutowskich historii często patrzą na coś z innymi bohaterami z przymrużeniem oko. Ja jednak czekam na następny rozdział najbardziej jak to możliwe.
    Skoro masz więcej czasu, to życzę Ci natchnienia na pisanie i realizowanie kolejnych pomysłów ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe spokojnie nie powiem ;)
      Còż co do długości, to przyznam, że już miałam pomysł co pisać dalej i zarys kolejnego mam w głowie. Jednak kiedy przyszło co do czego to stwierdziłam, że przy obecnym zakończeniu ciąg dalszy nie jest potrzebny, tym bardziej, że wydawałby się nijaki w poròwnaniu z tą sceną.
      Na pewno mogę ci obiecać, że teraz będę się o wiele bardziej pilnować z tym opowiadaniem.
      Dzięki za wszystko, bo to natchnienie może być bardzo potrzebne :D

      Usuń
    2. No to fajnie :) Cieszy mnie, że pomysł już jest. Aby tylko się nie ulotnił w momencie, kiedy zasiądziesz do pisania :D Sama wiem, że to czasem tak przekornie bywa :)
      W takim razie teraz czekam na Małżeństwo, z którego zawsze też się cieszę :D

      Usuń

Layout by Netka Sidereum Graphics