Kiedy Niko poradził sobie z atakującymi go
napastnikami odwrócił się, by sprawdzić jak poszło Dali. Jednak to, co zobaczył
zmroziło mu krew w żyłach. Dalia właśnie chwiejnie wylądowała na nogach, by
zaraz potem stracić przytomność. Akari ruszył pędem w jej stronę, kiedy tylko
zobaczył mężczyznę, który właśnie się nad nią pochylał. Wiedział, że jest za
daleko, ale biegł dalej,
mając nadzieję, że Dalia za moment się ocknie, a mężczyzna zginie. Jednak zamiast tego zobaczył, jak głowa napastnika zostaje przebita strzałą dokładnie w ostatnim momencie.
mając nadzieję, że Dalia za moment się ocknie, a mężczyzna zginie. Jednak zamiast tego zobaczył, jak głowa napastnika zostaje przebita strzałą dokładnie w ostatnim momencie.
Dopadł do nieprzytomnej przyjaciółki i rozejrzał się
po otoczeniu. Teraz strzały leciały jedna za drugą w stronę zamaskowanych
postaci. I to nie tylko strzały. Zauważył, jak powietrze przecinają małe lodowe
sopelki, które z impetem wbijały się we wszystkie punkty witalne przeciwników.
Wiedział już, kto im pomógł i dzięki komu mógł spokojnie zabrać przyjaciółkę z
pola walki, nie martwiąc się o swoje bezpieczeństwo. Podniósł z łatwością
bezwładne ciało i ruszył biegiem w stronę, z której leciały strzały oraz małe
pociski.
-No nareszcie! – warknęła drobna, biało włosa
dziewczyna, kiedy wbiegł pomiędzy drzewa. – Ile czasu miałeś zamiar tam tak
klęczeć i wpatrywać się w ten cholerny las, jak ciele w malowane wrota?!
-Nie czas teraz na to Melody – uciszył ją wysoki
brunet. – Alanowi kończą się strzały. Musimy stąd spadać i znaleźć miejsce, w
którym będzie można się zająć naszą śpiącą królewną.
-I to ja jestem wszystkiemu winna?! – wybuchła
niebiesko oka. – Przecież to ten kretyn klęczał tam dobre 5 minut, zanim w
ogóle ogarnął sytuację i ruszył to swoje leniwe dupsko w naszą stronę.
-Dobra jestem kretynem – odezwał się sam zainteresowany
zniecierpliwionym głosem, – ale Kal ma rację. Musimy się stąd zabierać i
sprawdzić, co z Dalią.
-Dobra, dobra gołąbeczki. Koniec rozmów – wtrącił
się blondyn. – Nie mamy już strzał, a tych gości wcale nie ubywa. Musimy się
stąd zmywać.
-Jakieś 15 minut temu mijaliśmy z Dalią małą
jaskinie – powiedział niepewnie Niko. – Powinna nas pomieścić, ale nie wiem czy
damy radę się skutecznie obronić.
-To już zostaw mnie – odezwała się rudo włosa
dziewczyna, o zielonych kocich oczach.
Niko spojrzał na nią niepewnie. Była to szczupła
osóbka średniego wzrostu. Brunet musiał przyznać, że była bardzo ładna, a jej
wielkie kocie oczy hipnotyzowały niebezpiecznym błyskiem. Zrozumiał, że to
Alice, o której rozmawiał wcześniej z Kahuro, ale nie wiedział, czego się po
niej spodziewać. Nigdy wcześniej z nią nie rozmawiał. Co więcej zdziwiło go jak
swobodnie się do niego zwróciła. Przez to, że w ogóle na niego nie patrzyła
myślał, że to kolejna osoba, która się go panicznie boi. Jednak jej głos był
pewny i spokojny, a na ustach gościł ciepły uśmiech.
-Zaufaj jej – Alan poklepał przyjaciela po ramieniu.
– Ona wie, co robić.
Niko skinął niepewnie głową i rozejrzał się po
towarzystwie. Napotkał przy tym wyzywający, można by powiedzieć wrogi wzrok
mężczyzny, na którego wcześniej nie zwrócił uwagi. Był to wysoki brunet o
szarych, zimnych oczach oraz atletycznej budowie ciała. Jego spojrzenie
prześlizgiwało się teraz to na Niko, to na Dalię.
Akari miał już pełny obraz sytuacji. Karin
postanowiła wysłać za nimi nie tylko osoby ze zdolnościami panowania nad
żywiołem, ale i zwykłą obstawę w postaci Kala i Marco. Niko nie mógł jedynie
zrozumieć, dlaczego Hotaru wysłała za nimi pełny skład jego drużyny, nie
wysyłając przy tym jednego członka drużyny Kahuro. Już samo to wydawało się być
podejrzane. Jeśli dodać do tego to, że Karin nie wysyłała na misje tylko tych
ludzi, którym nie ufała, można było wyciągnąć konkretne wnioski. A mianowicie,
Emma miała coś na sumieniu i to wcale nie była błahostka. Tym bardziej go to
zaniepokoiło. W końcu ta blondyna, mimo wszystko, była przyjaciółką Dali.
-Hej! Ziemia do Niko – Akari poczuł mocne uderzenie
w potylicę. – Wiesz, że mamy za sobą ogon?
Brunet wrócił do siebie w sekundę. Uśmiechnął się
przepraszająco do blondyna i ruszył biegiem drogą, którą wcześniej szedł z
Dalią.
Kiedy dobiegli do jaskini, Niko położył nieprzytomną
przyjaciółkę na ziemi, podkładając jej pod głowę swój plecak. Gdy się odwrócił,
zamiast leśnej polany zobaczył wysoki, kamienny mur.
Rzucił rudo włosej piękności pytające spojrzenie.
-Mur jest wystarczająco mocny, żeby zatrzymać każdy
rodzaj strzały, a dzięki kamieniom nie ma możliwości przebicia się przez niego.
-A kiedy będziemy musieli wyjść? – Niko był zdumiony
umiejętnościami dziewczyny.
-Wystarczy, że mi powiecie, a zrobię przejście.
Postawi się jedną osobę na czatach, a w razie wypadku mogę natychmiast załatać
tą dziurę.
Akari skinął głową z wdzięcznością. Przynajmniej
problem bezpieczeństwa został załatwiony. Teraz trzeba było sprawdzić, co z
zielono oką.
-Melody, mogłabyś? – zwrócił się do biało włosej.
-Odsuń się – Livet przykucnęła nad nieprzytomną
dziewczyną i przyjrzała się ranie na jej policzku. – Nie wygląda to dobrze.
Rana zaczyna ropieć, a skóra wokół robi się sino fioletowa. To typowy objaw
użycia środka usypiającego na strzale. W tym wypadku bardzo silnej trucizny.
Nigdy nic nie wiadomo i chociaż nie użyto śmiertelnej dawki, wszystko może się
zdarzyć. Widocznie miała ją tylko osłabić, gdyby strzała nie trafiła i ktoś
musiał z nią walczyć. Mogę ją wyleczyć, ale należałoby też wyciągnąć resztę
trucizny, dzięki czemu szybciej by się obudziła i nie doszłoby do żadnych
powikłań. Nie wiem tylko, czy potrafię to zrobić.
-Spokojnie – głos zabrała Blom. – Ja mogę to zrobić.
Już nie raz pomagałam w takich przypadkach w akademii. Młode dzieciaki lubią
wykradać probówki z laboratorium.
-Co będzie ci potrzebne?
-Ciebie potrzebuję tutaj, ale niech Marco pójdzie po
wodę, a Alan i Kal przyniosą drewno. Trzeba rozpalić ognisko i znaleźć coś do
jedzenia, bo przez co najmniej trzy dni nie ruszymy się dalej. Dalia będzie
odwodniona i przez pierwsze 12 godzin nie będzie mogła się ruszyć, a i zanim w
ogóle otworzy oczy, minie co najmniej doba. – mówiąc to machnęła ręką w stronę
kamiennego muru, w którym po chwili pojawił się łukowaty otwór. – Masz
dokładnie pół godziny i ani sekundy dłużej na przyniesienie wody – zwróciła się
teraz do milczącego kolegi z drużyny. – Tylko mi się nie spóźnij Morket. Od
tego może zależeć jej życie. Jasne?
-Jak słońce – mruknął zachrypniętym głosem i
natychmiast ruszył do wyjścia.
-Wy też powinniście się pospieszyć – Melody zwróciła
się do Svarta i Vinda. – Za jakieś dwie godziny zrobi się ciemno, a drapieżniki
zaczną wychodzić na łowy. Wiem, że dziećmi nie jesteście, ale nie potrzebujemy
krwawych wskazówek dla wrogów. Poza tym usuwanie trucizny może trochę potrwać,
a do tego potrzeba światła.
Dwójka przyjaciół skinęła głowami i skierowała się
do wyjścia. Tymczasem Alice zdążyła przeszukać swój plecak w poszukiwaniu
potrzebnych ziół.
-Niko, mógłbyś podać mi zioła z plecaka Dali. Wiem,
że wzięła jedno, którego nie mam, a które na pewno mi się przyda.
Akari skinął głową i otworzył plecak Kahuro. Wyjął z
niego jej płaszcz i mały sztylet. Znalazł tam też trochę pieniędzy i coś, co na
chwilę odwróciło jego uwagę. A mianowicie zdjęcie, które leżało prawie na samym
dnie.
Było to zdjęcie z tegorocznego festynu letniego.
Przedstawiało ich roześmianą dwójkę, na tle drzew wiśniowych, ubraną w
tradycyjne stroje Arel. Niko uśmiechnął się do siebie. Pamiętał jak po
zrobieniu tego zdjęcia Alan wylądował w stawie, który znajdował się za nimi. W
skrócie wyglądało to tak, że Dalia goniła go do czasu, aż Niko nie podłożył mu
nogi, przez co Kahuro mogła spokojnie pchnąć blondyna w stronę wody, gdy ten
próbował się czegoś uczepić, by nie upaść.
Otrząsnął się ze wspomnień, wyciągnął z plecaka
woreczek z ziołami i wsadził resztę rzeczy do środka. Po podaniu woreczka rudo
włosej stanął na czatach, a ona wraz z Livet zajęły się nieprzytomną
dziewczyną.
Po dwudziestu minutach wrócił Marco z trzema dużymi
bukłakami, pełnymi wody, które natychmiast podał Alice. Potem bez słowa usiadł
pod ścianą i obserwował poczynania dziewczyn. Pół godziny po nim zjawili się
Alan i Kal, a Blom zamknęła za nimi przejście. Ułożyli odpowiednio drewno, a
Niko rozpalił ognisko. Po tym cała trójka poszła w ślady Marco i w grocie od
czasu do czasu było słychać już tylko krótkie wymiany zdań między Alice i
Melody.
-No i skończone – odetchnęła niebiesko oka i otarła
pot z czoła. – Strasznie to męczące, takie usuwanie trucizny za pomocą wody.
-Wiem, ale uwierz, że znacznie trudniej nad tym zapanować,
gdy nie ma się kogoś takiego jak ty obok. Dzięki temu jak poprowadziłaś wodę,
skończyłyśmy o wiele szybciej. Ale muszę przyznać, że czuję się jak wyżęta
ścierka.
Melody posłała zielono okiej zmęczony, ale pełen
radości i zrozumienia uśmiech. Po chwili wstała i z ociąganiem ruszyła w stronę
pochrapującego Akariego.
-Hej Niko – potrząsnęła nim. – Niko już wszystko
skończone.
Brunet otworzył z trudem oczy i spojrzał na nią nic
nie rozumiejącym wzrokiem. Prześlizgnął się spojrzeniem po znajdujących się w
jaskini ludziach, aż w końcu zatrzymał się na dłużej, na Dali. Zaraz potem
zerwał się na równe nogi.
-Hola, hola Romeo – roześmiała się Alice. – Jeszcze
się nie obudziła, ale dzięki Melody jest możliwość, że jednak nastąpi to za te
kilkanaście godzin.
Niko roześmiał się nerwowo i podrapał po potylicy.
Podziękował dziewczynom i kazał się im położyć obiecując, że gdyby coś zadziało
się z Dalią natychmiast je obudzi. Usiadł przy przyjaciółce i zaczął wpatrywać
się w jej spokojną twarz.
Jej obraz miał na stałe wyryty w pamięci. Delikatne
rysy, pełne malinowe usta, zgrabny, lekko zadarty nos i ogromne, pełne życia
oczy przyciągały wzrok jak magnez. W dodatku wszystko okalała burza ciemno
brązowych loków, co w spotkaniu z jej dość jasną karnacją i iskrzącymi, zielonymi
oczami, tworzyło niesamowity widok. Mógł się w nią wpatrywać godzinami. To go
uspokajało. Jej uśmiech dawał mu siłę na następny dzień i motywację na misjach.
Chciał wrócić za wszelką cenę, byle by znów go zobaczyć. Znów usłyszeć jej
melodyjny głos, usłyszeć jak bardzo tęskniła, przytulić ją. To nie było już
jakieś szczeniackie zauroczenie. Dalia była dla niego jak nałóg, z którego nie
można się wyleczyć. Była jego częścią i dopiero, kiedy mógł z nią porozmawiać,
albo chociaż na nią popatrzeć, ogarniał go spokój, którego tak bardzo brakowało
mu w młodości.
Przez to, co się stało, po raz kolejny dopadły go
wyrzuty sumienia i złość na samego siebie. Znowu nie potrafił obronić ważnej
dla niego osoby i świadomość tego wyżerała go od środka. Gdyby nie ten ogon,
który posłała za nimi Karin, Dalia już dawno wąchałaby kwiatki od spodu. Niko
nie chciał przyjąć do wiadomości, że nie mógł wiedzieć o truciźnie na ostrzu
strzały. On po prostu powinien był to przewidzieć i nie oddalać się od zielono
okiej w czasie walki. W końcu doskonale znał przeciwnika i wiedział, jakie
metody stosuje. Wiedział, że Akito zawsze jest zabezpieczony na każda
ewentualność i mimo to nie był wystarczająco ostrożny.
Ścisnął rękę śpiącej dziewczyny i pogłaskał ją po
policzku. Po chwili pochylił się nad nią i pocałował ją w czoło. Z jego
oczu mimowolnie wypłynęła łza, która spadła dokładnie w to samo miejsce.
-Nie dam sobie bez ciebie rady. Błagam, zostań ze
mną.
Ohayo!
Więc mniej więcej sprawa wygląda tak. Dostałam moralnego kopniaka od ann i teraz muszę za niego podziękować. Jakoś mi się po tym ruszyło ze Smoczą i no cóż. Mam nadzieję, że się wam spodobała.
Dawno jej nie było (co również uświadomiła mi ann), a że poprzednia notka była bardzo krótka, postanowiłam dzisiaj wstawić ten tekst.
W opowiadaniu zaczął się etap, w którym będę wprowadzać was bardziej w realia tego dziwnego świata na pograniczu rzeczywistości i fantasy. No i oczywiście od czasu do czasu będą się pojawiać momenty Niko i Dalia.
Postaram się tym razem nie odwalić takiego numeru i wstawić wam ten rozdział trochę szybciej. Tym bardziej, że zaczął się okres wakacji, a ja w lipcu nie mam nic do roboty, więc mogę siedzieć przed kompem i pisać.
Następną notką jaką zobaczycie będzie Małżeństwo, a po nim prawdopodobnie zakończenie pierwszej miniaturki. Dalej mam w planach pierwszą cześć Pozorów i idąc dalej sadzę się na Miłość, ale tam trochę krucho. Postanowiłam tez spiąć się bardziej ze sprawdzaniem Racing i mam nadzieję, że kiedy wezmę się za to następnym razem to dotrwam do końca.
Pozdrawiam wszystkich czytelników i do następnego ;D
P.S. Wiem, że obrazek nie oddaje do końca sytuacji, ale nie miałam innego. ;)
No ludzie!!! Ja tu wchodzę i co widzę??? SZOK! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu zabrałaś się za Smoczą Księżniczkę i napisałaś rozdział do końca :)) Nowa ekipa jest fajna :) no ale oczywiście rządzi Niko. Jaki on jest cudowny. (annzwill buja w obłokach) Najchętniej zabrałabym go do siebie i nie wypuściła, aż wybiłby sobie z głowy Dalię i zainteresował się mną :) (tylko nie mów tego mojemu facetowi)
OdpowiedzUsuńObrazek jest ekstra i ja uważam, że pasuje. Rozdział ciekawy, choć oczywiście chciałoby się krzyczeć o więcej i więcej. Aż strach pomyśleć, ile teraz każesz czekać na następną część. No ale spoko, jak coś to znowu będzie kop mentalny :))
Dzięki, że się wzięłaś za to opowiadanie. Mam nadzieję, że przybędzie więcej sympatyków tej historii, choć niestety poszukiwacze Narutowskich historii często patrzą na coś z innymi bohaterami z przymrużeniem oko. Ja jednak czekam na następny rozdział najbardziej jak to możliwe.
Skoro masz więcej czasu, to życzę Ci natchnienia na pisanie i realizowanie kolejnych pomysłów ;))
Hehe spokojnie nie powiem ;)
UsuńCòż co do długości, to przyznam, że już miałam pomysł co pisać dalej i zarys kolejnego mam w głowie. Jednak kiedy przyszło co do czego to stwierdziłam, że przy obecnym zakończeniu ciąg dalszy nie jest potrzebny, tym bardziej, że wydawałby się nijaki w poròwnaniu z tą sceną.
Na pewno mogę ci obiecać, że teraz będę się o wiele bardziej pilnować z tym opowiadaniem.
Dzięki za wszystko, bo to natchnienie może być bardzo potrzebne :D
No to fajnie :) Cieszy mnie, że pomysł już jest. Aby tylko się nie ulotnił w momencie, kiedy zasiądziesz do pisania :D Sama wiem, że to czasem tak przekornie bywa :)
UsuńW takim razie teraz czekam na Małżeństwo, z którego zawsze też się cieszę :D